Openai/6929e636-4918-8005-9a2e-03408bcb4abf
This conversation was exported from ChatGPT[1]
gpt-5-1[edit | edit source]
User: Dobry wieczór Państwu.[edit | edit source]
Dobry wieczór Państwu. Nie chcę w żaden sposób umniejszać gościom, którzy siedzieli w tym studiu w przeszłości, którzy będą siedzieć w przyszłości, ale muszę się przyznać, że od dawna bardzo, bardzo czekałem na ten wywiad, bo to jest trochę thriller, trochę film sensacyjny, trochę film popularnonaukowy. Duże pieniądze, ścisłe umysły. Szpiegostwo być może. No dzieje się tu absolutnie wszystko. Moim gościem jest pani Olga Malinkiewicz. Witam serdecznie. Witam. No będziemy rozmawiać o nauce, ale będziemy rozmawiać o wrogich przejęciach, o zarzutach, które też wobec pani się pojawiają, o procesach, które czasami się wygrywa, czasami się przegrywa. Ta historia jest strasznie zawiła. Chociaż na sam koniec da się pewnie opowiedzieć w kilku zdaniach i może od tych kilku zdań zacznijmy, żeby nasi widzowie mieli taką przynajmniej pigułkę informacyjną. Wymyśliła Pani absolutnie przełomową technologię, bo Pani jest osobą niezwykle wykształconą, która kształciła się nie tylko w Polsce, ale także w Hiszpanii. Jest Pani... Fizykiem, czy też w poli Pani, jak będę mówił, fizyczką? Fizykiem, fizyczką. Wszystko Pani jedno? Tak, ważne co w głowie jest. Naukowcem czy naukowczynią? Naukowcem czy naukowczynią? Bo dzisiaj miałem problem z tym, jak Pani nazwa. I tak, i tak, może być. No dobrze. Wymyśliła Pani absolutnie przełomową technologię. Na czym ona miała polegać? To jest technologia, która zastępuje obecne panele krzemowe, które na pewno wszyscy kojarzymy na dachach fotowoltaiczne, takie kwadraty niebieskie. To, co ja zrobiłam, to nadrukowałam ogniwo fotowoltaiczne na elastyczną folię. Dzięki temu można tak naprawdę bardzo pójść dalej niż tylko taka tradycyjna technologia fotowoltaiki na dachach. Można zastosować tą technologię praktycznie wszędzie. To jest kawałek folii, który można albo używać samodzielnie, jest lekki, można samemu to przenosić. Można również to zintegrować z budynkiem, można to zintegrować z żaglówką, z samochodem, z każdym urządzeniem elektronicznym. pole zastosowań, można by o tym mówić, mówić i mówić. Pani to bardzo tak spłyciła, bo powiedziała, no wydrukowałam sobie te panele tak jakby na drukarce i można je nakleić. Ale rozumiem, to nie jest tak, że każdy mógł sobie pomyśleć, wydrukuje to, tylko musiała Pani dojść do, no wynaleźć coś, mówiąc krótko. To jest dwadzieścia, dwie dekady. Dekada jakby samokształcenia i również próbowania. eksperymentowania i później dekada przenoszenia z laboratorium już do produktu, do ludzi, do wyjścia do uprzemysłowienia takiej technologii ciekawej. Ta technologia jest oparta na perowskitach. Kto to są perowskity? To jest taki rodzaj materiału, który jest półprzewodnikiem. Tak jak mamy panele krzemowe. te na dachach, one są z półprzewodników, muszą być z półprzewodników, żeby działały, to ja korzystam z innego rodzaju półprzewodnika. On się nazywa perowskitem. Można z niego wytwarzać nie tylko panele słoneczne, można również z niego wytwarzać diody, sensory, dużo innych rzeczy. Natomiast ja się skoncentrowałam na tym obszarze wytwarzania energii, bo to, co jest unikalne w tym półprzewodniku... To jest to, że można wytwarzać tę energię nawet z bardzo małej ilości światła. Nie musi to być nawet światło słoneczne. To może być taka lampa w supermarkecie, to może być lampka biurkowa. Czyli zasilamy lampę perowskitami i ona potem zasila nam te... Przez perowskity tą lampę znowu. Oczywiście strata energii występuje i to na pewno znacząca, natomiast niepotrzebne jest do tego słońce. Tak, możemy zrobić recycling takiego sztucznego światła. Oczywiście słońce też. Możemy wykorzystywać tą technologię na zewnątrz na wiele, wiele różnych sposobów. Jest to bardzo atrakcyjna technologia. To, co myślę, jest też w niej atrakcyjne, że wytworzenie takiego ogniwa, czyli właśnie wydrukowanie, stworzenie tuszu, I później produktu nie wymaga żadnych komponentów pochodzenia chińskiego, co jest akurat w tej dziedzinie. Pani chyba nie lubi Chińczyków, tak patrzę po pani wypowiedziach różnorakich. Nie, to nie jest tak, że ich nie lubię. Ja ich bardzo podziwiam. Ja uważam, że oni bardzo dobrze inwestują. Oni inwestują też w nowe technologie. Oni inwestują bardzo dużo w tą technologię konkretnie. U nich ta technologia też zaczęła się szybko rozwijać. Będąc po tej stronie globu wiem, że my też musimy się rozwijać, żeby nie było dużej dysproporcji. W związku z tym dużo wcześniejszych zdarzeń na świecie pokazało, że jednak ta zależność to już się zaczęło od COVID-u, kiedy wszystkie dostawy się zatrzymały do Europy. To spowodowało okropne konsekwencje dla bardzo wielu firm, przedsiębiorców w wielu sektorach gospodarki. Więc ta niezależność od komponentów pochodzenia chińskiego przede wszystkim... To jest niezależność i kontynuacja prowadzenia biznesu, czy właśnie rozwijania różnych technologii. I to jest ważne. Nie jest tak, że nie lubię Chińczyków, absolutnie. Nie mam nic do Chińczyków. Pamiętam, gdy ta wieść o pani wynalazku się rozniosła, zaczęła pani zdobywać nagrody, dofinansowania i tak dalej. Ja czytałem o tym wówczas w gazecie. I mówię, kurczę, to genialne, że cały biurowiec może mieć szyby wyklejone taką folią, która jest całkowicie przezroczysta, jak rozumiem, czy prawie przezroczysta? Niekoniecznie. Tak naprawdę może być, możemy sterować. Jak jest całkowicie przezroczysta, wtedy tracimy dosyć dużo energii, bo całe światło przechodzi przez tą szybę i możemy zebrać jakiś niewielki fragment. Najwięcej energii generujemy, kiedy jest zupełnie nieprzezroczysta i możemy na przykład pięknie to wkomponowywać w fasady budynków. Tak, tutaj mówimy... I decydować w którym momencie, tak? Wykorzystujemy wtedy powierzchnie, które nie są dostępne dla konwencjonalnej fotowoltaiki. Co więcej, jedną z zalet tej technologii jest adaptowalność też wyglądu tej technologii. Można ją tak wkomponować, można te folie tak przygotować, że z daleka nie widać, czy na danym obiekcie jest. czy nie jest przyczepiony taki panel. I to jest bardzo atrakcyjne, zwłaszcza w takich obszarach zurbanizowanych albo w wielu innych zastosowaniach, w elektronice, w laptopy, smartfony. Dzisiaj typowa fotowoltaika wymaga płaskiego lub prawie płaskiego dachu lub w ogóle ogromnego płaskiego terenu, gdzie możemy to rozłożyć i w stronę słońca skierować. A tu rozumiem, to by było otwarcie fotowoltaiczne dla miast. Tak, dam jas, ale nie tylko, bo proszę też, na pewno Państwo nie wszyscy zdają sobie sprawę, że takie panele krzemowe typowe, one są strasznie kruche, dlatego potrzebują tej ramy. Gdyby wziąć je w ręce bez tej całej obudowy, one tak jak opłatek na święta, one się strasznie kruszą. W związku z tym na przykład przewożenie, transport takich paneli do miejsc, które akurat są w jakimś krytycznym położeniu, to może być trzęsienie ziemi, to może być powódź, to może być zerwanie sieci energetycznej, to może być atak właśnie na sieć energetyczną, jak to ma miejsce u naszych sąsiadów. W tym momencie dostarczenie paneli, żeby ludzie mogli sobie na podstawowe potrzeby wygenerować trochę tej energii elektrycznej jest niemal niemożliwe, bo jakby nawet w takiej ciężarówce, która będzie jechała po wertepach, bo zwykle te drogi też często po takich żywiołowych klęskach czy w trakcie wojny są zniszczone, one się pokruszą, połamią, a te panele, o których ja mówię i które rozwinęłam i dalej chcę rozwijać, to się tak naprawdę... jak koc rzuca się na pakę i się jedzie. One są tak jak folia elastyczne. Na pewno się nie pokruszą. Dostarcza się na miejsce. Ktoś może sobie wywiesić z balkonu taki panel i już zasilać. I już nie jest odcięty od świata. I chce mi pani powiedzieć, że... Możliwe jest stworzenie samochodu, który na bieżąco się ładuje jadąc i w zasadzie przestajemy myśleć o tym, że trzeba na jakąś stację podjechać, bo jak mieszkamy w słonecznym kraju, nie wiem, w Hiszpanii na przykład, to zaparkujemy gdziekolwiek i on będzie naładowany, a nawet jadąc autostradą będzie cały czas pobierał energię słoneczną. W przypadku akurat samochodów, czy ciężkich obiektów, czy obiektów, które potrzebują dużej mocy obliczeniowej, tak jak telefony, to raczej to nie jest jako... substytut energii, bo jednak, żeby poruszyć taką dużą masę, jest potrzebna duża energia. Takie panele mogą na przykład wydłużyć zasięg takiego elektrycznego samochodu, ale nigdy nie zastępią w pełni baterii. Tak samo w telefonach, które teraz są małymi komputerami tak naprawdę, a mają małą powierzchnię, no samochód też nie ma jakiejś ogromnej powierzchni, no to możemy wykorzystać to albo jako awaryjne źródło zasilania, albo przedłużenie jakby czasu życia baterii. ale nie zamiast baterii. Natomiast jak już mówimy na przykład o żaglach, o jachtach, o budynkach, które mają setki metrów kwadratowych, tutaj już ten bilans energetyczny się zmienia. Jak mówimy o różnego typu sensorach, czujnikach, które wymagają minimalną ilość energii, tutaj też rzeczywiście to ma szansę zadziałać. No i oczywiście wszelkie przenośne źródła zastosowania, gdzie takie przenośne źródła złej energii, gdzie nie ma dostępu do energii, to też jak najbardziej to jest właśnie ta technologia. A co pani takiego wymyśliła? To znaczy ja przeczytałem, jak pani mówiła, że postanowiła wyeliminować tlenek tytanu, tylko niewiele mi to mówi. Co takiego się stało? że pani osiągnęła przewagę nad pewnie wieloma naukowcami, którzy się głowili, jak tę energię lepiej pozyskiwać. Jak to zwykle bywa, zabrakło w laboratorium pewnego sprzętu, który był potrzebny innym naukowcom do wytwarzania tego typu pracy nad tego typu ogniwami. To były takie dopiero początki. Zabrakło pieca konkretnie. W związku z czym trzeba było to zrobić inaczej. Bez pieca. Nie będę wnikać tutaj już jakby... techniczne detale. Udało mi się tak skomponować ogniwo, tak skomponować różne materiały w tym ogniwie, że działało fenomenalnie. Nie trzeba było do tego wysokich temperatur zastosować, w związku z tym natychmiast jakby w świecie naukowym zrobiło się to sensacją, no bo skoro nie trzeba stosować wysokich temperatur, bo Olga to zrobiła bez pieca. To znaczy, że można to robić właśnie na takich delikatnych podłożach. Czyli gdyby piec działał, to pani by nigdy tego nie wymyśliła. Możliwe. Ja nie mówię, że nie. Gdyby pies działa, możliwe zrobiłabym to tak jak inni. Starała się robić tą jakby drogą, że tak powiem, która wydawała się wtedy już przetarta. Więc tak, tutaj zdecydowanie doświadczenie, bo oczywiście trzeba mieć doświadczenie, czym co zastąpić, ale również pewne trudności. Tak, tutaj przypadek też był element. To wszystko razem spowodowało, że udało się... stworzyć coś, co jest na miarę naprawdę przyszłości wytwarzania energii. W wywiadzie pani wtedy powiedziała, bo pani miała przeczucie, pewność pewnie, że to jest coś wielkiego. Wysłała pani dziecko na miesiąc do Polski, żeby pani nie rozpraszało, czyli do babci, do pani mamy, bo wiedziała pani, że trzeba teraz szybko działać, trzeba się temu absolutnie poświęcić. Widziałem taki cytat, sukces to jeden procent natchnienia. 99% wypocenia. Zgadzam się. Zgadzam się do dzisiaj. To pani słowa. Tak, jakby to jest absolutnie. Tak, z Edisona. Tak, rzeczywiście. Los daje nam szansę i nie każdemu te szanse są dane. No niestety życie jest niesprawiedliwe. Ale żeby taką szansę dobrze wykorzystać, to trzeba ją zauważyć, że ona w ogóle tak naprawdę zaistniała i mieć odpowiedni warsztat, żeby wiedzieć, co dalej z tym zrobić. Tutaj w tym... w całym wydarzeniu, w tej całej historii. To był mocny wewnętrzny głos, dodatkowo duże doświadczenie poprzednie, które miałam. Być może gdybym była studentem pierwszego roku, który nigdy w życiu nie pracował z innymi materiałami. Prawdopodobnie bym go przetestowała, coś zrobiła. Jakby nie działał, bym zaakceptowała, poszłabym dalej do następnej pracy nad następnymi rzeczami. Natomiast ponieważ ja miałam dużo doświadczenia wcześniej, miałam dużo porażek wcześniej, testowałam wiele materiałów, które nie działały. To byłam w stanie, jak ten materiał, jak zaczęłam robić ogniwa na bazie tego materiału perowskitowego, byłam w stanie tą różnicę zobaczyć. I nie tylko zobaczyć. Ja byłam porażona. Ja do dzisiaj mam wypieki, jak sobie myślę o tamtym dniu. To był jak, tak się mówi, jak piorun z jasnego nieba kogoś strzeli. No tak to naprawdę było. To był w ogóle początek. To były pierwsze próbki, pierwsze uniwersytety. Taki trochę wyścig też. Wtedy jeszcze nie myślałam o założeniu firmy, no bo Najpierw patenty, publikacje. Tutaj też ciekawa historia, bo na Uniwersytecie w Walencji nasza grupa nie zajmowała się stricte fotowoltaiką. My robiliśmy też inne rzeczy, więc tutaj często musiałam setki, tysiące kilometrów jeździć do innych grup, których mogłam zmierzyć te ogniwa, żeby było zmierzone na wystarczająco dobrym sprzęcie, żeby to opublikować na przykład w takim Nature. Bo gdybym wysłała takie ogniwo z Walencji i powiedziała, że zrobiłam na skonstruowanym przez siebie symulatorze słońca, nikt by nie uwierzył, że to jest możliwe. Tak i w momencie jak to zaczęło... Skonstruowanym przez siebie symulatorze słońca, to już nieźle brzmi. Ale to wbrew pozorom nie jest aż takie trudne. Natomiast... Pomysł o tym, żeby z tego stworzyć taki projekt komercyjny, przyszedł z czasem, jak wysłałam swoją pracę na konkurs Komisji Europejskiej i w jury tego konkursu, oprócz rzeczywiście naukowców oceniających merytoryczność pracy i inne rzeczy takie związane naukowe, techniczne, był też część osób ze świata przemysłu. które myślały właśnie o rozwoju, o gospodarka, Europa, projekty. One przyznały mi pierwsze miejsce i od tego się zaczęła tak naprawdę ta przygoda z komercjalizacją, wynalazką. Bo ja wtedy postanowiłam, że ja skomercjalizuję ten wynalazek. Ja nie pozwolę, żeby jakby ktoś inny tutaj go zamknął w szufladzie. To jest coś, co działa. Ja to czuję jakby wewnętrznie, co działa, jak to działa i to mi też daje takie... przekonanie wewnętrzne i siłę, żeby pomimo różnych napotkanych trudności cały czas ten projekt pchać do przodu. Muszę Panią o to zapytać, bo Pani powiedziała, że ciągle ma wypieki na twarzy, gdy przypomina ten dzień, gdy to odkryła. A jednak można też zapytać, czy Pani nie żałuje, że to odkryła. I to też jest zasadne pytanie, bo być może gdyby Pani, gdyby ten piec działał, albo gdyby Pani poszła do następnego projektu. To miałaby pani dużo spokojniejsze życie, mniej komorników na głowie i mniej wrogów w dużym biznesie. Generalnie to była bajka do pewnego momentu, tylko potem ta bajka zamieniła się w koszmar. Tak, ale radzę sobie z tym. Wydaje mi się, że teraz rzeczywiście komornik na koncie to jest skandal. To też myślę o tym, że można porozmawiać jak się traktuje wynalazców, jak się tak naprawdę, że to jest niebezpieczne rozwijać nowe technologie w Polsce. Ja tutaj przyjechałam z takim... no dziewiczym wręcz bym powiedziała, entuzjazmem, prosto z uczelni i właśnie z zachodu. Ja tutaj niosę jak złotego grala wspaniałą technologię, będziemy ją rozwijać w Polsce. Teraz jest Unia Europejska, daję środki rzeczywiście na rozwój technologii, wtedy był dobry czas. Dużo pracy wiadomo trzeba było wykonać, ale ja to czułam. Ja od samego początku jakby wcześniej też rozwijałam inne projekty, rozwijałam też laboratoria. Czułam, że mam wystarczające. żeby zeskalować. Dodatkowo tutaj nie można pomijać roli zespołu, zwłaszcza technologicznego, który w międzyczasie sobie dobrałam. Takich rzeczy już na tą skalę, 10 lat to zajęło, nie robi się w pojedynkę. Przygoda była niesamowita, trudności było co nie miara, ale... Technologia jest, działa. Ja chciałabym to podkreślić, że warto było. Nie żałuję. To czy ona działa, to są też różne głosy? Osoby Pani nieprzychylne twierdzą, że wcale nie działa? To ja zapraszam, żeby te osoby przyszły i podtrzymały taki moduł za dwie elektrody i wyszły z tym na dwór. To grozi śmiercią. Tam jest tak wytwarzane wysokie napięcie. To jest jedna rzecz. Druga rzecz. Osoby, które... Twierdzą, że to nie działa. Być może też mają w tym pewien interes. Są strony internetowe, na których można zobaczyć, że technologia została. Co roku mieliśmy audyt zewnętrzny, który potwierdzał, że jest produkt, działa. Co więcej, linia technologiczna istnieje, że dla niej produkcja jest możliwa. Ja nie mówię, że to były duże ilości, ale proces został skomercjalizowany. Byliśmy pierwszą firmą na świecie, która taki certyfikat dostała. roku mieliśmy bardzo dużo pozytywnych wyników, testów z takimi firmami jak Panasonic, Amazon. Ja mam te wszystkie dokumenty. Ja bardzo chętnie jakby się nimi podzielę to sam extent, czyli do pewnego momentu, kiedy nie mogę tak naruszać za bardzo tajemnicy. To jest niestety trochę, to mi utrudnia. Natomiast tutaj my mieliśmy przecież wizytę Panasonic we Wrocławiu. Chcieli podpisywać z nami umowę o współpracę, dlatego że byli zakochani w tym produkcie. Więc to, co się stało w SAULE, w firmie, którą stworzyłam, to w ogóle nie chodziło o to, że technologia nie działa. To dojdziemy do tego wszystkiego, bo teraz robiliśmy chyba zaszywki, przeskok. Trochę zaspojlerowaliśmy naszym widzom, że są problemy. Ale to wróćmy jednak do tej chronologii, żeby widzowie się nie pogubili. Wymyśla Pani to. I jak sama pani przyznała, pierwsza myśl, druga może trzecia, trzeba to skomercjalizować. Bardzo to szczerze mówiąc szanuję, bo jest wielu naukowców, którzy na coś wpadają, a nie mają takiej żyłki, żeby coś z tym zrobić i potem robi to kto inny. Pani od razu wyczuła tę szansę, założyła firmę, wciągnęła do tej firmy... Hiszpańskich kolegów i koleżanki, jak rozumiem? Hiszpańskich akurat nie było. Były osoby z Hiszpanii, może jedna. Natomiast jeśli chodzi o skład założycielski, to były osoby z Polski. Tutaj założyliśmy firmę w trzy osoby i uważam, że to był... Koncepcja była bardzo dobra, bo ja miałam zajmować się technologią, wyłącznie technologią i dwóch miałam partnerów, którzy zajmowali się tymi sprawami wszystkimi organizacyjnymi, organizowaniem finansowania, administracją sprawami prawnymi i jakby też rozwojem projektu. I to rzeczywiście na samym początku było bardzo potrzebne. Ja bym nie była w stanie wiele ścian i murów przebić, jakbym tu przyjechała sama. Faktycznie tutaj pomoc moich wspólników była nieoceniona. Udało się ten projekt rozwinąć, żeby zdobyć pierwszego inwestora. W 2014 zakładacie firmę, już macie oferty inwestorskie, ale na początku je odrzucacie z tego, co czytałem. Ktoś oferował milion euro za 10% udziałów? Teraz już nie pamiętam, bo to już po 10 latach. Lata 2015-2017. Dostajecie 22 miliony złotych z Unii Europejskiej i 25 milionów złotych z NCBR-u polskiego. To już zaczynają się duże pieniądze pojawiać. Tak. Ludzie chcą wierzyć w tą technologię. Tak. Tutaj pamiętam, że jak ja to pamiętam, to przez rok ciężko było znaleźć finansowanie. Owszem, może jakieś oferty się pojawiały, tylko często za tymi ofertami stały kontrakty, które nie były korzystne, żeby je podpisywać. Takim przełomem była inwestycja inwestora z Japonii w 2015 roku. Spółki bardzo dużej japońskiej. Hideo Savada? Tak. I wtedy prezesem tej spółki był pan Hideo Savada. Pan Hideo Savada, pamiętam, zainwestował około 5 milionów euro za... 20% udziałów i to dało spółce życie, bo dzięki tym środkom można było uruchomić te środki publiczne, bo też trzeba tutaj, że jako firma to nie było tak, że my idziemy po środki publiczne, nie mamy własnych pieniędzy i konsumujemy środki publiczne. Żeby jako firma dostać środki publiczne trzeba drugie tyle dołożyć, trzeba drugie tyle zdobyć, trzeba zdobyć inwestorów, którzy to zrobią. Tak właśnie było u nas i dzięki pomocy środków... z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Te środki zostały przeznaczone na projektowanie, skonstruowanie i stworzenie pierwszej na świecie linii produkcyjnej dla tej technologii, dla uprzemysłowienia tego procesu, na pokazanie, że to nie działa tylko na małych próbkach laboratoryjnych, tylko że faktycznie można stworzyć produkt. To teraz dopytam, to być może nie jest najważniejsze dla całego wątku, ale wielu naukowców ma kiepskie doświadczenia ze CBR-em, a pani nie, jak rozumiem, tak? W pani przypadku to poszło sprawnie. Oczywiście mieliśmy i dobre momenty w NCBR, mieliśmy też pewne nieporozumienia w NCBR, no granty takie są. Super jakby to działało szybciej, procedury były prostsze, bo faktycznie z tego co pamiętam, przy pierwszym zetknięciu to ja byłam w szoku, bo my musieliśmy mieć ekipę ludzi, która rozliczała te projekty. To jest koszmar rozliczanie i jeżeli to musi być specjalne osoby, które Bo tam każdą złotówkę trzeba uzasadnić. Tam nie ma tak, że się dostaje, nie wiem, właśnie te 20 milionów i można na przykład pójść i wydać na samochód. Absolutnie nie. A oczywiście, że dobrze. To jest bardzo dobre. Tylko czasami te sposoby kontroli, one są... Procesy są za długie. Druga rzecz, która myślę, że narzekają naukowcy, ja też jej doświadczyłam. to by było super, gdyby można było zmienić zarówno w NCBR i w środkach z Unii Europejskiej, to że jeżeli w trakcie projektu pojawi się lepszy pomysł, albo coś można zrobić szybciej, albo inaczej, albo lepiej, możliwość wnioskowania o zmianę troszeczkę biegu tego projektu. Bo niestety jak się dostaje taki grant, to to wszystko już zapisane jest na dwa, czasami trzy lata, na rok, zależy od wysokości grantu. I wszelkie zmiany... a zmiany są wpisane jednak w taki rozwój nowych technologii, praktycznie niemal formalnie są niemożliwe. Albo jeżeli jest próba wniesienia zmian do projektu, to jest bardzo trudne. W 2018 roku mowa ze Skańską. Firma podzyskała wyłączne prawa do korzystania z perowskitu w budownictwie komercyjnym. Potem kolejne umowy, aż w końcu dochodzi do roku 2020. Inwestycja Columbus Energy. Oni kupują 20% waszych akcji i udziałów. No i jak rozumiem z pani perspektywy jest to ten nie najlepszy moment, czego pani jeszcze wtedy nie wiedziała. Dobrze. Wtedy nie wiedziałam, że SAULE jest dla firmy... SAULE to jest firma, którą założyliśmy. Tak, SAULE to jest firma, którą założyliśmy. Że SAULE będzie dla firmy Columbus bardziej instrumentem finansowym do tworzenia jakiejś wartości giełdowej ich akcji. Bo wtedy można to prześledzić, że bardzo skoczyły akcje Columbus'a w górę w momencie inwestycji w SAULE. SAULE to była firma bardzo dobrze też rozpijarowana. Świetny produkt, świetny wynalazek, świetna technologia. I tutaj przyznam szczerze, że dzięki inwestycji Kolumbus udało nam się skończyć linię pierwszą produkcyjną. Ile to było pieniędzy wtedy? 20%? To było 40 milionów złotych, 10 milionów euro. Czyli taka sama wycena jak w przypadku inwestora z Japonii, tak? Troszeczkę już wyższa. Pani powiedziała wcześniej, że wziął... To było 5 milionów euro za 20% udziałów. I tutaj rzeczywiście, dopóki jakby Kolumbus żył tym swoim życiem, rzeczywiście dał nam środki. My dokończyliśmy budowę linii, byliśmy w stanie jakby dalej kontynuować projekt, dopóki tutaj nie było dodatkowych osób, żadnych interakcji. Ja nie powiem, że nam się żyło źle. Jakby technologia dalej szła do przodu, dopóki rzeczywiście te środki jeszcze były. A to znaczy technologia szła do przodu. Co się zmieniło przez te sześć lat, odkąd założyliście firmę, aż do momentu, gdy wszedł Kolumbus? Jak się technologia zmieniła? Przede wszystkim, to proszę sobie wyobrazić, że ja przyjeżdżam z Hiszpanii w 2015 roku, 2014, pod koniec 2014 i tak naprawdę jestem ja, mój dwóch wspólników. I trzeba zrobić wszystko od początku. Laboratorium, zakupić maszyny, zrekrutować osoby jakiekolwiek, które jakby znają się na tym. Potem my się przenosiliśmy też kilka razy. Trzeba rozwinąć proces od zera, trzeba napisać patenty. I to jeszcze przy finansowaniu ze środków własnych moich wspólników, czyli przez rok tak naprawdę spółka była taka mikro. nie dostaliśmy tego większego finansowania. W drugim, trzecim roku, jak było większe finansowanie, mogliśmy zatrudnić więcej osób, lepszy sprzęt i zacząć już jeździć i pokazywać pierwsze małe próbki demo. To jest projekt, który się rozwijał od zera, więc te kilka lat na taki rozruch projektu, gdzie to nie jest jakaś odgrzewana technologia, to nie jest upgrade jakiejś już istniejącej, to jest rozwinięcie. Naprawdę, jakby czegoś, czego jeszcze nie było w obiegu. Więc tyle to zajmowało. Do tego właśnie zaprojektowanie wszystkich procesów, zaprojektowanie linii produkcyjnej. Żeby stworzyć linię pilotażową, to bardzo dużo trzeba było zrobić też takiego due diligence pod dostawców, różnych maszyn, różnych firm, kto nam tą linię zbuduje, kto ma doświadczenie, jaki laser użyjemy. To nie są rzeczy... i decyzje, które się podejmuje z dnia na dzień, w momencie, kiedy już też budowaliśmy samą linię wybuch COVID, pandemia. W praktyce wyglądało to tak, że ponieważ mieliśmy sporo podostawców trochę właśnie z Wielkiej Brytanii, trochę z Tajwanu, inżynierzy jakby rzucili narzędzia i zniknęli. I my zostaliśmy z taką... niezbudowaną linią. I tutaj ja byłam bardzo dumna wtedy z naszego zespołu, który się wykazał, że nasi inżynierzy się nie poddali. Założyli kamerki na czoło, połączyli się z tymi Tajwanczykami i mówili, dobra, to co mamy robić? I naprawdę, i tą linię może było opóźnienie, ale udało się dokończyć. W międzyczasie właśnie w 2020. Udało się dokończyć, czyli co? Linia produkcyjna, to jak rozumiem, da się obliczyć, ile jest w stanie wyprodukować dziennie tego materiału. Ile ona wtedy była, dzisiaj jest w stanie wyprodukować? My zakładaliśmy wtedy, że będziemy produkować takie duże metr kwadrat ogniwa. Ona była zaprojektowana na produkcję 40 tysięcy metrów kwadratowych, takich dużych ogniw. Czego wtedy nie widzieliśmy, jak projektowaliśmy tą linię i też nie było czasów wszystkich procesów, to zawsze wychodzi w praniu. Nasz targetowany klient czy osoby zainteresowane i gdzieś, gdzie właśnie chodzi liczba testów, to są urządzenia do elektroniki, gdzie wykończenie samego ogniwa jest zupełnie inne niż w ogniwie dużym. Ostatecznie, jeżeli mówimy o przepustowości linii, trzeba pamiętać, żeby mówić do jakiego produktu. Tak, żeby sobie wydrukować same metry. No dobra, zrobimy te 40 tysięcy. Natomiast żeby zrobić taki już produkt do elektroniki, gdzie trzeba powycinać laserem, powklejać i to wszystko zrobić, no to doszliśmy ostatecznie do tysiąca metrów kwadratowych na rok. Na jedną zmianę. Na rok? Na rok, tak. To dużo czy mało? W sensie ile na tym można by zarobić? Na tysiącu niedużo. Dlatego potrzebne były dalsze inwestycje. Dlatego wiedząc, że linia działa. Na tej linii, która miała tysiąc metrów, mogliśmy też zrobić wszelkie certyfikaty wymagane do tego, żeby pokazać, że proces jest przemysłowy, że produkt jest powtarzalny. Natomiast wracamy z powrotem do tej historii finansowania, bo niestety rozwijanie technologii, zwłaszcza takich hardwareowych, wiąże się z inwestycjami w maszyny. To nie jest software, tutaj potrzebna jest maszyna, żeby cokolwiek ruszyło do przodu. My przyszliśmy z planem rozbudowy tej linii. I w 2022 roku również dostaliśmy zgodę Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, do którego złożyliśmy projekt. Na kredyt, 84 miliony złotych. Tak, to był dla nas niesamowity news, bo tyle byśmy potrzebowali pieniędzy właśnie, żeby doprowadzić tą linię do momentu, kiedy... To aż tyle musi kosztować taka linia? Tak, bo to jest linia, którą się robi po raz pierwszy. To nie są urządzenia, które są takie, że się przychodzi do sklepu i kupuje, bo w innych technologiach one istnieją. Taka linia niestety musi tyle kosztować. 80 milionów złotych, 20 milionów euro, bo mówimy tutaj o zupełnie nowej technologii też. To tak jak były... Kiedyś mi znajomy powiedział, ile kosztuje linia produkcyjna do papieru, to też złapałem się za głowę. To też tutaj jakby ja rozumiem każdego, kto jakby nie styka się z technologiami, nie styka się z tego rządowym kwotami, że to są dla niektórych gigantyczne pieniądze, ale w świecie właśnie technologii i potencjalnych zysków, jakie później można z tego mieć, to nie są duże kwoty. Dla nas to była gigantyczna kwota. Za te 80 milionów euro... Zbudowaliśmy cały biznesplan opierający się właśnie na tym kredycie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. I żeby ten kredyt uruchomić trzeba było włożyć własnych 40 milionów złotych. I w 2022 roku my byliśmy gotowi jakby technologicznie, żeby linię powiększyć. W 2023 dostaliśmy też pierwsze jakby certyfikaty zewnętrzne pokazujące, że proces jest... przemysłowe absolutnie. Tylko nie mieliśmy tych 40 milionów złotych. 2022 rok niestety wybuchł wojny na Ukrainie. Trochę planów nam to wywróciło do góry nogami, bo inwestorzy, którzy mieli też zainwestować, szukaliśmy też takich inwestorów globalnych, którzy w razie czego by pomogli nam ten produkt zeskalować później globalnie, wycofali się ze swoich inwestycji. Niektóre rozmowy były zaawansowane, więc my zostaliśmy z taką nagle dziurą finansową. I zaczęliśmy szukać skąd by tutaj wziąć środki na to, żeby uruchomić przede wszystkim projekt ENFOŚ, bo nie tylko tu chodziło o pieniądze, ale wsparcie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska to jest wsparcie instytucji. Instytucji, która jakby ma interes w tym, żeby tą technologię rozwinąć, komercjalizować. Państwo w Panią wierzyło. Tu Narodowy Fundusz jak najbardziej. Wcześniej NCBR, teraz Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. To są państwowe pieniądze. Widać, że gdzieś na szczeblu politycznym ktoś wskazał palcem Olgę Malinkiewicz i powiedział, musimy jej pomóc. My mieliśmy rzeczywiście takie finansowanie przyznawane przez te instytucje, również dlatego, że my mieliśmy jakby dowody, które istniały, które mogliśmy przedstawić tym instytucjom, że technologia się rozwija i idzie w dynamicznym tempie do przodu. Jedyne co nas do uruchamienia tej fabryki właśnie razem z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska jakby... stało między nami, a tymi 80 milionami złotami... To brak swoich 40. To było 40. Chciałem jeszcze dopytać, bo kiedyś mieliśmy taką historię z Grafenem, prawda, że już Polacy będą robić pieniądze na Grafenie. Okazało się, że nikt się tym ze strony państwa za bardzo nie zainteresował i nie Polacy, tylko Australijczycy zaczęli to robić. Tutaj te wnioski wyciągnięto i jakby... Spróbowano Pani pomóc, tylko jeszcze trzeba tutaj mieć 40 milionów własnego wkładu. Tak. I tutaj, żeby znaleźć ten wkład, ponieważ, że tak powiem, wykruszyli się inwestorzy z powodu trudnej sytuacji takiej, która była geopolitycznie. My jesteśmy jednak bardzo blisko granicy z Ukrainą. Dla kogoś z Australii w zasadzie jakbyśmy byli w jednym miejscu. Poszliśmy i to było coś, co jakby już to była droga. pochyła w dół. Nie chodzi o technologię, tylko chodzi o dalsze losy spółki. Poszliśmy po pożyczkę. To znaczy wolelibyśmy inwestycje, ale akurat poszliśmy do jednego z głównych akcjonariuszy nam znanej spółki Columbus, którzy wiedzieliśmy też, że ten akcjonariusz wspiera finansowo firmę Columbus, że ma środki, a ponieważ my byliśmy też inwestycją firmy Columbus, no to to było takie naturalne, to był pan Piotr Kurczewski i my poszliśmy powiedzieć, panie Piotrze, to może jakby... Pan nas wesprze. Mamy też tutaj, jakby nie przechodzimy z pustymi rękami. Mamy projekt Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Mamy przyznane 80 milionów złotych. Potrzebujemy tych 40, wydać 30, żeby uruchomić. A gwarantujemy, że jak to się uda ten projekt uruchomić z ENFOŚ, to jeszcze dodatkowo wartość firmy wzrasta, też przyciągnie kolejnych inwestorów. Pan Piotr preferuje dawać pożyczki. Pożyczki pod zastaw udziałów i pewnie prywatnego majątku. Tak, tego jeszcze nie wiedzieliśmy. Trochę wiedzieliście, jak rozumiem, dostaliście umowę pożyczki, trzeba było ją podpisać, a zanim się ją podpisało, to wnioskuje, że się ją przeczytało. Tak, tylko to było robione w taki sprytny sposób, bo na początku miała być pożyczka szybka do funderów. Bo rzeczywiście mieliśmy taką potrzebę finansową. Ona miała być w zastawie na części udziału w spółki. Ja nie widziałam w tym nic złego. Bardzo długo się ciągnęły dokumenty. Tutaj ludzie czekają na wynagrodzenia i miesiąc po tworzeniu tej dokumentacji, dzień przed podpisaniem pożyczki, nagle wpada paragraf dodatkowy dodany przez inwestora. czyli właśnie zabezpieczenie na własnym majątku. Zaskoczenie, bo dzisiaj rzeczywiście inaczej bym to rozegrała, ale wtedy to też były inne okoliczności, bo my bardzo chcieliśmy... Byliśmy już troszeczkę wiedząc, że tą pożyczkę dostaniemy i przedłużył się ten cały proces, więc byliśmy już pod wodą. Trzeba było zapłacić wynagrodzenia. Dodatkowo do tej pożyczki dla Fanderów były dołączone oczywiście zapewnienia i to na piśmie, że to jest tylko pomostówka, że potem będzie duża pożyczka do firmy, że chcemy uruchomić ENFOŚ. Dużo było takich zapisów, które pozwalały nam tak jakby trochę... przymknąć oko na te 777, a to był duży błąd. My byliśmy pewni, że... 777, czyli to, że poddajesz pani windykacji w zasadzie w sposób bezwarunkowy. Tak, w momencie, kiedy coś nie wychodzi w półce, bo to też jest ważne. I teraz tak. I my też przynajmniej mamy to i w mailach i w dokumentach, że ta duża pożyczka, która miała też służyć do tego, żeby wydać te pierwsze 30 milionów, bo tak są skonstruowane przepisy, wydajesz 30 i dostajesz 80. Ona miała być w ciągu po półtora miesiąca. No i tutaj zaczęły się ogromne schody, bo jakby ta pożyczka do firmy była o wiele później niż nam mówiono. Czyli kiedy? rok później. Rok później, kiedy przez ten rok my wzięliśmy jeszcze kolejne pożyczki na siebie, które przekazywaliśmy do spółki. Był robiony due diligence, który się przedłużał. W międzyczasie, co ciekawe, pan Piotr Kurczewski był w Narodowym Funduszu. Narodowy Fundusz był przekonany, że zaraz tutaj wielki inwestor przychodzi, osoba znana z dużych biznesów. Przelewy 24. No jakby nam się wtedy wydawało, że być może jest w tym jakiś cel. No tak, ale kolejna pułapka za pułapką, którą wpadaliśmy i mówię to ku przestrodze. Ja od razu powiem, że to bardzo chętnie się podzielę tym doświadczeniem, bo być może to uchroni innych niedoświadczonych, młodych, zapalonych przedsiębiorców czy osoby, które chcą rozwijać takie rzeczy. Przychodzimy już rok straty czasu trochę, no bo due diligence robić w małej spółce 8 miesięcy to też tak troszeczkę długo. Due diligence to jest proces, gdzie się sprawdza wszystkie dokumenty księgowe, różne rzeczy się sprawdza. I jak my dostaliśmy dokumenty też tej pożyczki, to się okazało, że to nie jest zwykła pożyczka, tak jak w banku, że się dostaje tą pożyczkę i jest procent. Do tego jeszcze była umowa inwestycyjna, umowa akcjonariuszy. I tak naprawdę ja bym dzisiaj wszystkich chciała przestrzegać przez tego typu pożyczkami, bo jeżeli, już pomijając te branie na siebie zobowiązań, co jest absolutną czerwoną flagą. Natomiast jeżeli do umowy pożyczki ktoś dołącza umowę taką inwestycyjną, w której wprowadza zmiany statutowe i zmiany w Radzie Nadzorczej i jakby chce, mimo że nie inwestuje, tylko pożycza pieniądze, czyli nic nie ryzykuje. chce ingerować w strukturę spółki, to jest koniec. Ja wiem, że to był nasz koniec w 2023. Muszę dopytać. Będę dopytywał jeszcze długo i wiele razy, ale to jest ten moment, gdy muszę zapytać po raz pierwszy w sposób być może trochę niemiły. Osoba, która jest genialnym fizykiem, odkrywa nową technologię. może być równocześnie totalnie głupia w biznesie? Tak, oczywiście. Dlatego się ma wspólników i dlatego się ma... I pani była wtedy totalnie głupia? Ja wtedy byłam totalnie głupia. W tamtym czasie ja byłam odpowiedzialna za technologię. Miałam wspólników odpowiedzialnych za sprawy biznesowe, którym ufałam bezgranicznie i na tym polegała też jakby ta moja niedoświadczoność i kupota. Jeżeli to zaakceptował jeden wspólnik, drugi wspólnik i prawnik, który był z nimi od lat związany, to dlaczego ja... Gdzie ja tutaj miałabym się wtrącać? Co ja mogę powiedzieć o biznesie? Ja mogę robić technologię i robić bardzo dobrze, ale jeżeli mam na pokładzie ze sobą ludzi, którzy się zajmują sprawami biznesowymi, prawnymi, po drugiej stronie inwestorów, a wcześniej jeszcze też mieliśmy inwestora i nie było żadnych problemów, ja nie miałam powodu, żeby im nie ufać. I podpisałam to, co podpisali wszyscy, jakby obecny zarząd. W dobrej wierzy, że faktycznie te wszystkie zapewnienia o fabryce, o tym, że uruchomimy ten projekt. To pani zdaniem, jakie były prawdziwe intencje pożyczkodawcy? One są oczywiste. Pożyczkodawca, i tu mówię z pełnym przekonaniem, mogę powiedzieć, że panie Piotrze Kurczewskim zmienia jest nazwiska, ponieważ zgłosiły się spółki, w których zrobił dokładnie to samo, co nam. Pan Piotr daje pożyczkę w spółce w trudnej sytuacji. To jest jego numer jeden. Wybiera sobie ofiarę. Druga rzecz. Jak już da pożyczkę, nie wywiązuje się z zapisów pożyczki. U nas to wyglądało w ten sposób, że... Dobrze, daliśmy sobie założyć ten kaganiec, liczyliśmy na środki, przyszliśmy po wypłatę pożyczki i z pierwszego wniosku o 13 milionów złotych, żeby szybko iść do przodu, ja dostałam milion trzysta. Dziesięć procent tego, co było obiecane. I cała pożyczka z tego 2023 roku, ona w ogóle nie była wypłacona, nie wypłacił 40 milionów, nie uruchomił projektu Enfos. I to jest we wszystkich spółkach, które znam. z którymi jestem w kontakcie i wiem, że pan Piotr tam takie też jakby te spółki, zaraz pójdziemy, jaki jest cel w ogóle takiego działania. To jest numer dwa. Pożyczka, niewywiązanie się, spółka zaczyna podupadać. Czasami są kolejne pożyczki na wiele gorszych warunkach. I tutaj każdy sobie zada pytanie. No dobrze, no to nie można znaleźć innego inwestora. Nie można wymienić. No nie można, bo właśnie... Tutaj ten haczyk był w zmianach w radzie nadzorczej i zmianach w statusie spółek. Nawet jeżeli jest finansowanie z zewnątrz, to żeby dopuścić to finansowanie z zewnątrz, musi pan Piotr tak jakby wyrazić zgodę. I u nas były przypadki, kiedy było finansowanie z zewnątrz, kiedy chciałbyś inwestor z Indii, który zrobił due diligence z firmą Deloitte, poważny due diligence, i został jakby nie zaakceptowany. No same środki Zenfos, które nie zostały jakby wzięte. Niedawno byliśmy narazem na jednym wydarzeniu. z Jankiem Sikorą z firmy Plente, który potwierdzi też moje słowa i który miał dokładnie taką samą sytuację. Trudna sytuacja pożyczka, niewywiązanie się z pożyczki i na sam koniec przyjęcie firmy za długi. W Saule zostało od 2000... Ale po co? Po co? Po co doprowadzić firmę do upadku, zwłaszcza, że mówimy o inwestorze, który miał udziały w firmie, która wcześniej w Was zainwestowała pieniądze i to duże pieniądze. I teraz ja tutaj kontrowersy... Po co miałby doprowadzać Was do upadku, jak rozumiem przez zaduszenie, tak? Chciał Was udusić, żeby przejąć kontrolę, ale nad trupem? Nie, nad majątkiem spółki. Ja tłumaczę, jak to działa. Spółka została rozwijana z funduszy publicznych, tak jak Pan powiedział. dostaliśmy bardzo dużo środków. Za te środki kupiliśmy bardzo dużo sprzętów, a przede wszystkim na tym sprzęcie wytworzyliśmy bardzo dużo patentów własności intelektualnej. I zresztą w dziedzinie, która teraz się dynamicznie rozwija. W Europie jesteśmy jakby jednym z największych... To dopytam, te patenty na jak długo jeszcze będą działać? Myślę, że jeszcze z dekadę, spokojnie. One mają jakiś termin ważności. Tak, co więcej mają. A Pani główne odkrycie jest do kiedy opatentowane? No tak myślę jeszcze dekadę, tak spokojnie, bo to jak się wnosi opłaty patentowe, chyba że się przestanie wnosić. Natomiast technologia jest atrakcyjna, bardzo świadomiczna. I teraz proszę zobaczyć, i to w wielu spółkach tak robi pan Piotr. Pan Piotr Kurczewski robi tak. Robi pożyczkę, daje pożyczkę i cały majątek spółki idzie w zastawę rejestrowe. Czyli coś takiego, że jak spółka opadnie... to on sobie wyciąga ten majątek przez zestawy rejestrowe ze spółki. Jego nie interesowało rozwój technologii, tylko żeby, no to nie jesteśmy też jedyną spółką, która zbudowana została z pieniędzy państwowych, z państwa podatków, gdzie zostało dużo wytworzone wartości intelektualnej. Pan Piotr dzielił tej spółce pożyczkę, sprytnie pozmieniał zapisy, no bo tam naukowcy, no bo tam jakby... Ludzie popełniają błędy. Jak ktoś działa w złej wierze, znajdzie sposób, bo to jest działanie w złej wierze. I w tym momencie wyprowadzanie majątku przez zestawy rejestrowe, czyli spółka upada szybko w miarę, no bo jak nie ma pieniędzy, zewnętrzne finansowanie, zewnętrznie inwestorzy nie są dopuszczani do spółki, no to spółka szybko upada i pan Piotr wyciąga to, co najcenniejsze i sprzedaje dalej. I cały proceder, nie wiem, rok, dwa, czasami to się dzieje szybko. I tutaj no niestety wpadliśmy po prostu w sidła takiego predatora i... Ja zaryzykuję jeszcze stwierdzenie, do czego się na pewno prezes firmy Kolumbus może publicznie ciężko mu się przyznać, ale pan Piotr Kurczewski uważam, że też zniszczył firmę Kolumbus, w która nas zainwestowała. Zresztą firma, która dostała gigantyczne środki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, pieniądze publiczne. Właśnie pan Piotr wyciągnął tam też majątek. Proszę sobie sprawdzić, jak to zrobił, udzielając pożyczki, a później... zabierając w spółce majątek. Ja nie znam, jak dokładnie tam to zadziałało. Natomiast bezpośrednio znam inne spółki, też wytwarzające technologie, które jeszcze się nie ujawniły. Być może państwo o nich niedługo usłyszą. Ale to nie jest tak, że mi to się przydarzyło, bo jestem jedyna i że takie rzeczy nie istnieją. No to teraz wróćmy. Podpisujecie te dokumenty, podpisujecie, jak pani teraz stwierdzi, trochę za dużo, trochę nierozważnie. I kiedy pani się orientuje, że wpadła pani w pułapkę? Trochę w 23 roku, jak ta pierwsza transza nie była wypłacona. bo już bardzo źle się czułam, że ten proces się bardzo przeciąga i że inwestor nie traktuje nas tak jakby poważnie, a teraz już z perspektywy czasu widzę, że ten due diligence on tak się przeciągał, przeciągał, żebyśmy nie mieli już wyjścia, żebyśmy nie mieli własnych środków, żebyśmy mieli nóż na szyi, żeby znowu doprowadzić do sytuacji, kiedy pracownicy nie mają wynagrodzeń, bo wtedy człowiek emocjonalnie też podejmuje pewne decyzje. To jest naganne, ale tak się zdarza. I po podpisaniu tej pożyczki, jak ja myślałam, dobra, to już jest koniec tej męczarni. Przeczołgali nas rok, no ale mamy środki. Enfos czekał na nas rok. Dziękujemy Narodowemu Funduszowi, że tak długo w ogóle czekał, aż będziemy gotowi myśleć o budowie fabryki. I tutaj na dzień dobry pierwszy wniosek od razu przygotowałam, pamiętam dzisiaj 13 milionów z, uwaga, poprosiłam o rzeczy, które były na liście rzeczy, które zaakceptował pan Piotr Kurczewski, bo to było dołączone do umowy pożyczki, na co ją wydamy. Pozycja po pozycji. To było przez niego podpisane. I jaki był taki szok i wtedy już wiedziałam, że jest bardzo, bardzo źle, kiedy wymieniam pozycji. pozycję z umowy pożyczki. Proszę o 13 milionów, to jest spora transza, ale przez rok nie dostawaliśmy, jakby byliśmy na kruplówce. I nagle pani Ania Szymańska-Piper, która jest z Rady Nadzorczej DC24. czyli tego funduszu, który dał nam pożyczkę, mówi, że ona nie może wypłacić. To musi Rada Nadzorcza zweryfikować. Rada Nadzorcza, czyli Columbus, czyli pan Piotr Kurczewski. I nagle Rada Nadzorcza, zero, zero, jakże tak powiem merytorycznie o technologiach, bo to ani firma Columbus, ani DC24, oni jakby na, że tak powiem, high-techowych technologiach nie mają z tym doświadczenia. I nagle wraca wiadomo, że niebezzasadne są te wydatki. No to ja też miałam wypieki i też czuję do dzisiaj jakby ten szok. Ja już czułam, że będzie bardzo, bardzo źle. Jak tylko dostaliśmy, daliśmy się złapać na ten hak. Bo to też jest bardzo ważne, żeby ludzie wiedzieli, bo też dużo jest zarzutów w moją stronę kierowane, że nie gospodarność. Druga strona mówi, dojdziemy do tego, ale między innymi mówi, że pani to chciała mieć najlepsze lokalizacje, najlepsze samochody i generalnie ta kasa to miała się rozejść na wszystko, ale niekoniecznie na pani wynalazek. Tak, po pierwsze odkąd pan Piotr udzielił pożyczki w ogóle nie było ani jednego nowego samochodu w firmie. Po drugie nie zmieniłam swojej lokalizacji, moja lokalizacja była we Wrocławiu. Ja chętnie udostępnię w sieci zdjęcia ze swojej lokalizacji. To było typowe biuro na terenie Wrocławskiego Parku Technologicznego. Bardzo techniczne, bardzo skromne. Mieliśmy biuro reprezentacyjne w Warszawie, ale ono nie było za pieniądze pana Kurczyskiego czy wykończone. Tam byli zapraszani goście. I rzeczywiście w firmie była flota samochodów, ale to nie były luksusowe samochody. Mieliśmy jeden luksusowy samochód Mercedes wyleasingowany. który był w ogóle na trzy osoby do podziału, na cały zarząd. I jeszcze z tego korzystał Kolumbus. Samochód do reprezentacji. I nie było to w ogóle ze środków publicznych finansowane. To absolutnie chcę podkreślić. A flota samochodów jak duża? Flota samochodów było około 20 samochodów. To było dużo. To było dużo, tylko tutaj właśnie to jakby medialnie brzmi 20. Tylko, że pracownicy, których ściągaliśmy właśnie z wielu różnych części świata, żeby ten projekt faktycznie rozwinąć tutaj. Pensji nie mogliśmy zaoferować, dużo wyższych. One i tak nie były złe, ale żeby coś dać, zamiast podwyżki często oferowaliśmy samochód. Ktoś miał wybór, albo wziąć podwyżkę, albo wyleasingowany samochód. Koszt takiego leasingu 500 zł, 1000 zł, koszt podwyżki 500 zł, 1000 zł dla specjalisty. Wiele osób wybierało wyleasingowany samochód. I później jak przyszedł pan Piotr, I tak podkreślam, inwestorzy, którzy tak naprawdę rozwijali i biuro w Warszawie, czy flotę, która była bardzo dobrym strategicznym posunięciem. Pracownicy byli bardzo jakby zadowoleni też i tak naprawdę spółka nie płaciła więcej niż za wynagrodzenia. Przyszedł pan Piotr i pozabierał te samochody. zlikwidował biuro w Warszawie, pracownicy zaczęli odchodzić, bo się poczuli, że zaraz to było zamiast podwyżki. To czy ja teraz, jak zabieracie mi samochód, to czy miałam niższą pensję, czy mi to skompensujecie do mojej normalnej pensji? Tutaj była odpowiedź nie. Zespół zaczął się buntować, zaczęły być zabierane rzeczy. Nie dlatego, że spółka była w tragicznej sytuacji, bo to było dopiero wtedy, kiedy dostaliśmy przyznaną pożyczkę, podpisaliśmy dokumentem dużą pożyczkę i kiedy mieliśmy się rozwijać i kiedy mieliśmy jeszcze iść po nowych inwestorów w związku z rozbudową. Nie wydaje mi się, żebyśmy szastali tymi pieniędzmi, zwłaszcza we Wrocławiu, gdzie to było moje królestwo, to był zespół technologiczny i tam nie przelewało się, całe pieniądze były w technologie. Ale startup z 20 autami to jednak brzmi jak pewne rozpasanie. Dla kogoś z zewnątrz. Myślę, że jak wiele osób to dzisiaj ogląda, to sobie myśli, zaraz, zaraz, jeszcze nic nie wyprodukowali, a już mają 20 aut. Tak, rozumiem, że dla kogoś z zewnątrz, jak to jeszcze odpowiednio PR-owo się podkręci, to brzmi fatalnie. Natomiast realia są takie, że jeżeli nie byłoby samochodów, to i tak musielibyśmy tym ludziom zapłacić normalną pensję. Oni mieli odjęte od pensji cenę wynajmu samochodu. Więc to jakby rzeczywiście z zewnątrz o 20. Równie dobrze mogło być tak, żebyśmy dali... Normal, non pensie? dla tej kategorii osoby. I ta osoba sama by sobie taki samochód wyleasingowała. I to wyszłoby na to samo. Ale lepiej by wyglądało. Dzisiaj przysięgam, nie wiedziałam, że tak to się potoczy. Lepiej by wyglądało. Ani pewnie była w euforii. Myślała pani, dobra, już za chwilę to będzie Dolina Krzemowa. Za chwilę będziemy wszyscy jeździć Lamborghini i tak dalej. W ogóle. Nie, nie, nie. Absolutnie nie. Dlatego ja wiem szczerze, Dlaczego to było tak rozwiązane? Bo ja sama, ja też jako naukowiec, mając do wyboru wziąć normalną pensję, a potem załatwiać formalności z wynajmem samochodu, z leasingowaniem samochodu. Dla wielu osób, umysłów ścisłych, jakiejkolwiek formalności to jest mordęga. Osoby, które prowadzą firmy, dla nich to żaden problem pójść wynająć, leasing, umowa, papierki, podpisy. No jednak niektórzy nie lubią tego i mając propozycję od firmy, że słuchaj, zamiast wynagrodzenia wysokiego, my ci odejmiemy od wynagrodzenia, ale damy ci samochód i załapimy formalności za ciebie. To był taki element pozyskania cennego pracownika. No dobrze, rozumiem. Żebyśmy nie utkwili w tych samochodach, bo jednak nie jest to program motoryzacyjny. Zapytałem, kiedy w pani opinii... Zadziałało się to zło całe, w którym momencie pani się zorientowała, że wpadliście w pułapkę. Pani powiedziała w momencie, gdy pożyczka nie została przelana. Ja zgaduję, że drugi moment taki szokujący był wówczas, o ile taki moment był, gdy chcieliście pozyskać innego rodzaju finansowanie i się okazało, że jest szlaban. Tak, no niestety. To było bardzo trudne, zwłaszcza, że to też jest przedstawiane często, że byli inwestorzy, bo też ludzie się pytają, co nie było chętnych inwestorów. Byli, tylko że inwestorzy, jak przychodzili do spółki, dostawali na start propozycję od pana Piotra, która daleko jakby odchodziła od standardów biznesowych. Pan Piotr de facto przejął jakby... decyzyjność w spółce, dyktował warunki. I teraz podam Państwu przykład. Przychodzi duża firma z Kanady. Samo szefostwo. Gigantyczna. Jako? Nie powiem teraz, bo liczę na to, że jeszcze kiedyś się spotkamy z tą firmą. Mam z nimi dobre bardzo relacje. Natomiast oni przychodzą i są zainteresowani inwestycją. Nawet przyjeżdżają do Wrocławia. I tutaj bez zgody Rady Nadzorczej, bez zgody pana Piotra, my nie możemy nic zrobić. Oni zainteresowani są w inwestycją w firmę, w spółkę technologiczną. 20 czy 50 milionów euro, ale to ta kwota ma być przeznaczona na rozwój technologii. Właśnie uruchomienie ENFOŚ, budowę fabryki. Natomiast dostają od pana Piotra Kurczewskiego, pożyczkodawcę, kontrofertę i mówią, możecie w technologii inwestować, ale najpierw spłatcie moje pożyczki z procentami. Czyli, a to było już ponad 20 milionów euro, bo pan Piotr słone procenty jakby dawał. 20% nieraz jakby narzucał na swoje pożyczki, co w zasadzie, bo to były już kolejne, które nie było wyboru. Ale w pewien sposób sam ze sobą podpisywał te pożyczki? Nie, nie, nie. To było tak, że jak po pierwsze pożyczka nie była wypłacona do końca. W firmie się skończyły środki. To była propozycja, ja chciałam w 2023 roku, jak nie były wypłacone te środki, napisałam maila do Rady Nadzorczej do inwestora. Słuchajcie, jeżeli tak to będzie wyglądać, to ja zgłaszam upadłość. Jakby nie da się tak pracować. I wtedy była szybka reakcja Rady Nadzorczej. Absolutnie nie. Absolutnie będzie kolejna pożyczka. Tylko jeszcze taki warunek, umowa akcjonariuszy, to, to, to. Przyznam tak, ja też za bardzo chciałam. Nie chciałam stopować projektu, nie chciałam utknąć w bataliach sądowych. To też było złudne, bo ostatecznie tutaj właśnie jesteśmy. To się tylko przedłużyło w czasie. I rzeczywiście już kolejna oferta pożyczki, kiedy już była zdominowana Rada Nadzorcza, kiedy nie było tej decyzyjności, to już nie była pożyczka na 7% odsetek, to była pożyczka w euro na 20% odsetek. Szczęśliwie udało się wynegocjować, bo pan Piotr chciał jeszcze 30% jakiegoś... Ale pani się musiała na to zgodzić? Tak, bo jak nie... I zgodziła się pani na 20%? Zgodziłam się, tak. Pistoletu nie przykładał do głowy, a 20% to jest parabang. Tak, ja tutaj się zgodziłam, bo tak jak mówię, za bardzo chciałam. Za bardzo chciałam tutaj jeszcze... Ale jak pani chciała... oddać z firmy, która jeszcze niczego nie produkuje. W praktyce ta firma jeszcze nie działa, dopiero ma zacząć działać w sensie komercyjnym. Pożycza pani ogromne pieniądze na 20%. To z czego pani chciała oddać te 20%? Już mówię. To byłoby możliwe do oddania, gdybyśmy rzeczywiście realizowali biznesplan, gdybyśmy uruchomili środki z NFOS-u i gdybyśmy zaczęli się rozbudowywać. Ale to nawet wówczas ciężko by było oddać na tak szalonych... Tak, te pożyczki również były zabezpieczone na części udziałów, więc pan Piotr mógł je konwertować na udziały, podwyżając kapitał i dzięki temu polepszając sytuację spółki, gdzie... Też już sam widział, że czekali inwestorzy, bo dostał w pewnym momencie raport, kto chce w naszą spółkę zainwestować. Trzeba tylko coś zrobić z tym długiem. Także tutaj ja się zgadzam, ja się nie wypieram. Podpisywanie tych pożyczek to było zło, ale pożyczki też były trudne i niekorzystne dla firmy. A i jeszcze jedna może rzecz, która być może by to się nie wydarzyło. Gdyby nie to, że po tej pierwszej pożyczce, która jeszcze miała w miarę normalne odsetki, pan Piotr zaczął czystki w naszym zespole. Czystki polegały na tym, że od razu wszyscy, którzy mieli jakikolwiek związek z biznesem, którzy się orientowali w tych wszystkich meneandrach biznesu, prawnicy, wszyscy odeszli. Znaczy odeszli, bo pan Piotr powiedział, że pan Piotr Kurczewski, że on im nie będzie płacił pensji. On sobie nie życzy ich obecności w spółce. Niektórym postawił ultimatum. I w ten sposób ja zostałam sama w zarządzie. I tak, przyznaję, jakby ja jestem świetnym technologiem, naukowcem. ale ja mam doktorat z fizyki molekularnej, a nie z MBA, więc dodatkowo zostałam pozbawiona pomocy prawnej, bo odszedł prawnik razem z moimi wspólnikami i ja zostałam z tą spółką sama. Nie miałam za bardzo tutaj wsparcia ani dobrego doradcy. Zabrakło mi doradcy, który by mi powiedział, Olga, jakby to jest highway to hell, jakby autostrada do piekła, jakby nie podpisuj tego. Wierzyłam, że podpiszemy i że się uda. Stało się. Dzisiaj chciałabym wszystkich przestrzec, żeby tego nie robili, bo ostatecznie cały czas... Trafiła pani w ogóle na zawodnika o takiej twardej reputacji, bym powiedział, na twardego gracza, który gdyby pani zrobiła trochę researchu, naukowiec może powinien czasami robić research, no to by wiedziała pani, że to jest raczej człowiek, który jest uważany za dość... bezwzględną osobę w biznesie. Tak, tylko w tym momencie, kiedy wchodził do spółki, ja miałam jeszcze w zarządzie osobę jakby zajmującą się właśnie pozyskiwaniem finansowania i robieniem takiego researchu. Jakby ja nie robiłam, to tak jakby, jak ja robiłam technologii, oni nie przychodzili i oni nie stali przy maszynie i nie sprawdzali, czy działa i nie podłączali, czy to, co ja w raporcie piszę, że tutaj mamy 5, 7, 10, 20 procent, oni potem nie przychodzili sami i nie sprawdzali, bo to jest bez sensu. Tak samo, jeżeli przyprowadzają wspólnicy inwestorów do spółki i... To jest jakby ich zadanie sprawdzić, zrobić due diligence research i jeżeli podpisują umowę, no to jest ta część, kiedy w tej chwili ja trochę sprzątam to i cały ten bałagan, co się wydarzyło wcześniej, za co też nie do końca, nie w stu procentach jakby było w moich rękach. Dzisiaj te odsetki cały czas biją? Tak, oczywiście odsetki cały czas biją. I tak zapytać, ile aktualnie wynosi dług wobec inwestora? Tego pożyczkodawcy około 80 milionów złotych, z czego właśnie proszę sobie tam 20% tych odsetek odjąć. Ale odsetki z roku na rok jest coraz więcej. Tak, tak. Bo jaka kwota została przelana? A jaka kwota została przelana? Pierwszej pożyczki była przelana 16 milionów. Drugiej pożyczki było przelane 22 miliony złotych, a wcześniej przed tą pożyczką z 16 milionów to były dwie pożyczki około 18 milionów, które przeszły przez założycieli. Ale to jest dużo pieniędzy jednak. To jest dużo pieniędzy. Pani zdaniem pożyczkodawca pożyczał te pieniądze po co? To nie brzmi jak zduszenie firmy, to brzmi jednak jak wiara w to, że to się uda. Tak to brzmi, ale to tak nie wygląda, bo jeżeli jest wiara w to, że to się uda, to się wypłaca zgodnie z załączonym biznesplanem. Bo tą samą kwotę można wydać, 13 milionów można wydać w miesiąc, zakupić odpowiedni sprzęt, materiały do pracy, dać wynagrodzenia ludziom. I 13 milionów można wydać przez rok, płacąc tylko wynagrodzenia, powierzchnię, a tak naprawdę nie rozwijając nic. I na tym polega to zduszenie. I tutaj, tak jak mówię, pan Piotr Kurczewski nie wszedł po to, żeby to rozwijać. Szybko dwa lata, horyzont czasowy. Jeżeli dwa lata tutaj nie ma już co robić, to zawijamy sprzęt, zabieramy saule IP, zabieramy saule maszyny. Chińczy co za to dadzą dużo pieniędzy. I to jest coś, co teraz jakby ja z tym się mierzę, bo tak jak mówię, to jest schemat nie tylko, który nam się przydarzył, przejęcia firmy za długi. Na początku tego roku dostałam propozycję nie do odrzucenia, że w ramach poratunku... miałabym podpisać, czyli miałabym swoimi rękami zrobić coś w sumie niezgodnego do końca z prawem. Totalną głupotę. Na szczęście te poprzednie doświadczenia już trochę mnie nauczyły, ale moi inwestorzy liczyli na to, że ja to zrobię. Czyli oddanie im całej wartości firmy tej niegiełdowej w zamian za długi, które wytworzyli. 90% spółki, tak? Ja to miałam podpisać na początku roku. Czyli oddaje pani w zasadzie wszystko, a oni już nie mają żadnych wobec pani roszczeń. Tak, takiej propozycji nie dostaje ktoś, kto nie wierzy w technologię albo jeżeli technologia by nie działała, nie dostałabym takiej propozycji. To była propozycja, żeby przejąć spółkę, a później sprzedać zyskiem. ewentualnie jeszcze być może podczepić się pod ogromne, ogromne fundusze pieniądze publiczne, bo w tym akurat tutaj ci inwestorzy mają duże doświadczenie w podczepianie się w firmy, które mają dostęp do środków publicznych, a potem wyprowadzanie tych środków publicznych różnymi sposobami, czy przez prowizję pożyczek właśnie wysokie, czy przez jakieś premie dla sprzedawców. W Saule to nie miało miejsca, bo my nie mieliśmy jakby, natomiast u nas no niestety... Tak, można zdusić firmę technologiczną, która ma wysokie koszty operacyjne, bo zatrudnia już... 100 osób, z czego właśnie większość to są technologii. Robimy technologię na skalę światową. To nie jest tak, że my robimy, nie wiem, jesteśmy w fabryce cukierków, mamy trzy osoby, ktoś tam dubie. To też są poważne sprawy, to są moje cukierki Krzyśki, więc proszę tutaj nie pogardzać. Nie pogardzam. Natomiast chciałabym powiedzieć, że to były... Rozumiem, potrzebuje pani wysokiej klasy specjalistów, osoby o absolutnie... innych zdolnościach niż te, które na co dzień da się pozyskać na rynku pracy. Tak, co więcej, duże zużycie energii przy wysokich cenach energii, ponieważ jest cała jakby już linia pilotażowa. Do tego są clean roomy, czy takie pomieszczenia czyste, gdzie są wentylatory, materiały. Rozwijanie technologii kosztuje. I teraz, gdyby było tak, że dostaje pożyczkę i pan Piotr Kurczewski z tej pożyczki... wypłaca mi zgodnie z tym, na co się omówiliśmy. I ja wtedy czegoś nie zrobiłam, nie dowiozłam, albo się okazało, że coś po stronie technologicznej nie było zrobione, to ja bym tutaj nie siedziała. Naprawdę. To w życiu bym się nie czepiała nikogo i nie mówiła, że się coś złego wydarzyło. Wzięłabym to na siebie. Natomiast to, co się wydarzyło, to wciągnięcie spółki w spiralę pożyczek. Niewywiązanie z tej umowy pożyczek i na sam koniec, kiedy nie zgodziłam się na podpisanie przejęcia spółki za długi, jak to miało w różnych innych spółkach, to ruszyła na mnie taka kampania. Och, Olga, to wszystko jest jej wina. I moja narracja cały czas jest o technologii konstant, stała. Proszę zwrócić uwagę. też na narrację tej strony inwestorskiej, którzy mówią w zależności od tego, jak pasuje, że nie ma technologii, nie działa, spółkę sprzedajemy do Chin. A potem nagle się okazuje, jak ja alertuję premiera i robię dużo hałasu, że halo, oni wyprowadzają technologię do Chin, to nagle nie, technologia działa, niech to teraz państwo polskie zainwestuje. Tutaj zdanie się zmienia w zależności od sytuacji. Ja mam stałe zdanie i to jest zdanie też zespołu, to jest tych wszystkich osób, którzy pracowały w SAULE, że technologia działa. Jakbyśmy teraz nakleili metr na metr na szybie w biurze kanału Zero, to moglibyśmy jakiś szyld podświetlić z tej... Ależ oczywiście. A zrobimy to, żeby udowodnić, że technologia działa? Tak, ja przywiozę metr kwadrat do państwa, do biura. A my na szybie zawiesimy szyld kanał zero i każdy będzie mógł zobaczyć, czy to świeci, czy to nie świeci. Proszę bardzo. Tak? Tak. I to zaświeci. Tak. Mamy jeden ostatni metr kwadrat. Tak? Tak, ja będę potrzebowała, żeby go świecił, ale zawiesimy, podepniemy neonik, kanał zero i niech sobie świeci. To zróbmy to, bo być może w tym momencie wiele osób ma panią za... bajkopisarkę, trochę naciągaczkę. Ostatnio, dwa tygodnie temu w tym miejscu siedział Janusz Palikot. No i on też, to było pytanie, czy to nie jest ten sam case. To znaczy człowiek, który ciągle obiecywał, że zaraz mu ruszy cała ta maszyneria do produkcji piwa, nie piwa, wszystko jedno, whisky, tam różne miał pomysły, ale musicie jeszcze 4 miliony dozbierać. I jeszcze 4, i jeszcze 4, i tak 9 razy jeszcze 4. A potem się okazało, że nic z tego nie ma i ludzie potracili pieniądze. Teraz pytanie, czy to nie jest ten sam case, że pani mówi już za chwilę tylko jeszcze 40 milionów, jeszcze 60, jeszcze 80 i wtedy to już na pewno ruszymy. My nie dostaliśmy tych jeszcze 80, my nie dostaliśmy tych jeszcze 60. My zbudowaliśmy linię pilotażową, gdzie każdy może, kto wątpi, wejść na stronę ludzi, którzy przyjeżdżali. Przechodziliśmy bardzo ciężkie audyty zewnętrzne, które potwierdziły, że ona działa i potwierdziły, że tam są działające produkty. Mamy jakby wyniki pilotaży z 2024 roku. A to dlaczego świat się o to nie zabija, skoro działa? Ale się zabija. Ale co to znaczy się zabija? Codziennie ma pani delegację z jakiejś dużej firmy, która mówi, niech pani do nas przyjedzie pracować dla nas w Japonii, ma pani 10 milionów dolarów pensji? Tak było w saule, że my prawie codziennie mieliśmy delegację i było bardzo duże zainteresowanie. Powiedziała pani wcześniej o Panasonicu. Tak, Panasonic to jest idealny przykład, jak właśnie inwestorzy niszczyli naszą firmę i możliwości nasze rozwojowe. Firma Panasonic, bardzo podobał się im nam produkt. Bardzo chcieli zawrzeć umowę o współpracę, żeby wprowadzić to na japoński rynek. Tam też jest wyścig o tą technologię. Tam są już programy rządowe do tej technologii wspierające, ochronne. Tak samo jest w Stanach. Ale każdy może tą technologię wprowadzić? Czy pani ma na to pewien monopol? Każdy może to zrobić trochę inaczej. Ja nie mam monopolu na technologię. Czy ktoś ma monopol na telefony komórkowe? Nie ma czegoś takiego jak monopol. I to jest właśnie kolejny przykład. To jest właśnie też trochę trzeba edukować jakby społeczeństwo, bo to nie jest tak, że ja mam tą firmę i żadna inna firma nie istnieje. Tak było 10 lat temu, tak było 7 czy 5 lat temu. My byliśmy pierwsi, my byliśmy najlepsi, najszybsi, zaszliśmy najdalej. Ale technologia jest tak atrakcyjna i fantastyczna, że również Stany zaczęły to robić, reszta Europy zaczęły to robić, Chiny i Japonia. Może dzisiaj nasza technologia, no Pani się teraz oburzy, ale może ona jest bezwartościowa dzisiaj, bo gdy byliście liderem... To miało to sens, byliście przed wszystkimi, mieliście ten peleton daleko, daleko za sobą, albo on w ogóle jeszcze się nie uformował. Natomiast dzisiaj wy jesteście przyduszeni, przygniecieni kolanem do ziemi, a gdzie indziej kasa idzie i być może wy jesteście daleko, daleko z tyłu dzisiaj. To znaczy tak, na pewno nas spowolniły te sytuacje, natomiast technologia jest, istnieje, ma się dobrze. Jest wielu zainteresowanych, żeby jakby ja dostaję dużo telefonów. Sprzedajcie IP, sprzedajcie know-how. Nasi inwestorzy próbowali sprzedać to, żeby... Columbo jest w strasznej sytuacji finansowej. Oni mają duże problemy. Im teraz sprzedać tą technologię, to byłoby na rękę, żeby ratować własną firmę. I teraz takie osoby, oni nawet wystosowywali, dzwonili do firm, które potem zwracały się do mnie i się pytały, Olga, co ty na to? Ja mówię, nic o tym nie wiem. Nie ma mowy. Musimy się tutaj jakby... Panie dzisiaj ile ma udziałów? w firmie? 28%. A reszta? Columbus ma około 20%. Inwestor z Japonii około 15%. Founderzy, czyli pozostali założyciele też mają około 20%. Reszta też są osoby takie przy wejściu na giełdę, które się pojawiły. A jak wygląda z decyzyjnością? Macie jakieś sojusze? Decyzyjność ma jedną osoba, która ma jedną akcję w spółce, której nawet nie widać ani w KRS-ie, ani nie widać w wykazie akcji. To jest pan Piotr Kurczewski. Dlatego, że on ma zestawy na IP i na sprzęcie i na wszystkim i w każdej chwili może pstryknąć. Ale jednocześnie pani też ma decyzyjność, dlatego o to pytam, bo pani mówi, że może... wstrzymać pewne, że oni chcieliby sprzedać? Tylko reputacyjnie. Dlatego, że ja mam bardzo wysoką reputację za granicą, bo pracowałam z tymi ludźmi. Oni wiedzą, że to żaden przekręt. Oni mi ufają. Oni też mnie zapraszali i oni mówią, Olga, co tu się dzieje? Nie ma ich zgody na to, żeby obchodzić zarząd. I żeby próbować jakby bez... W bezwzględnym biznesie nie chcieliby kupić technologii tylko dlatego, żeby pani nie było przykro? Nie, nie chodzi o to, żeby było przykro, tylko że jeżeli oni kupują patenty i wydadzą na to dużo pieniędzy, a potem ja pójdę i te patenty podważę, albo będę miała roszczenie do patentów, to ci, co kupią, będą mieli problem. Tak? Okej. Podałem przykład. Pali kota, bo to świeży przykład i być może wizowie gdzieś tak w pewnym momencie sobie połączyli to w głowie. Ja wiem, że pani uważa to za niesprawiedliwe, ale muszę też panią zderzyć z takimi być może niesprawiedliwi, być może sprawiedliwi porównaniami. Jestem przyzwyczajona. Tak, natomiast porównanie, które też się pojawia ze strony drugiej, tej opozycyjnej wobec pani, to jest Elizabeth Hall. Wiedziałam. Ale to jest na szczęście bardzo łatwo zbić. Opowiedzmy wizom. Elizabeth Holmes stworzyła firmę w Stanach, która miała się zajmować... Badaniami krwi, takimi błyskawicznymi. Tak, kroplik krwi, że wszystkie rzeczy. Firma była warta 9 miliardów dolarów w pewnym momencie. Majątek pani Elizabeth Holmes był warty 4,5 miliarda dolarów. Natomiast potem się okazało, że dokładność tego badania to 12%, czyli mówiąc krótko, nie ma żadnego badania. Ale nie było też. Firma dzisiaj jest warta zero, a pani Elizabeth Holmes jest w więzieniu, gdzie odsiaduje wyrok 11 lat pozbawienia wolności. Tomie wprowadzała inwestorów w błąd. Oni płacili, płacili, płacili, płacili, aż się okazało, że to jest wszystko skam. Tak, tylko że ona była jedyna. Nie było innych firm, które robiły to samo. A tutaj jest zupełnie inna historia. Po pierwsze, ja nie jestem jedyna. Po drugie, my się ścigamy z wieloma firmami. Technologia jest zwalidowana i sprawdzona przez zewnętrzne auty. Tam nie było tak, że ktoś przyszedł z zewnątrz, był dopuszczony, przetestował, pokazał, nie, to jest ma 12%, to nie działa. Wtedy można by uniknąć. My zachowaliśmy od początku pełną transparentność i mamy naprawdę masę wyników i danych potwierdzających działanie tej technologii. Łącznie z tym, że w chwili obecnej ta technologia bardzo... autonomicznie się rozwija na całym świecie. Jest bardzo dużo firm, które chcą zawalczyć o rynek, który jest przeogromny, na którym zmieści się dużo firm. Także to porównanie jest tak bardzo nietrafione i to tylko pokazuje, jak... Ale często, skoro pani wiedziała, że wymienię to nazwisko. Tak, bo ja to słyszałam od samego prezesa Kolumbus, jak chciał mi dokuczyć, bo często mi dokuczał. Tylko, że to jest nietrafione, to znaczy, że oni nie rozumieją w ogóle naszej technologii, naszej spółki i w ogóle gdzie tutaj jest... jest ktoś z takim nastawieniem, kto przychodzi, jeżeli inwestorzy o swoim własnym jakby inwestycji mówią w ten sposób. No mówią w ten sposób, bo się poczuli być może oszukani, że miała być fabryka, nie ma, mieliśmy już te całe wieżowce oblepiać, nie oblepiamy, miało się wszystko świecić naszym prądem, nic się nie świeci, żadna żaróweczka się nie świeci, no to... No to może sami się oszukali, bo tak bardzo chcieli na tych pożyczkach zaoszczędzić, że ich nie wypłacili. Więc nie dostali tego, co chcieli. Tutaj też ja nie chcę, każdy czuje, to jest bardzo subiektywne, co kto czuje. Natomiast są też fakty, których trzeba się trzymać. Biznesplan i założenia biznesplanu do wykonania są twarde, były załączone do umów pożyczek. Jedynym warunkiem realizacji i głównym warunkiem realizacji naszego biznesplanu, czyli to, czego oczekiwali inwestorzy, była inwestycja Narodowego Funduszu. I to było w biznesplanie, który oni mieli. To była ich decyzja, żeby nie brać tych pieniędzy. 80 milionów złotych. I teraz tutaj proszę zobaczyć, każdy, kto nawet średnio ogarnia sytuację. Czyli znalazło się 60 milionów, żeby przez trzy lata gdzieś tam łatać tą spółkę. jakieś tam też patenty, coś tam szło do przodu, natomiast to nie była ta prędkość, która powinna. Czyli 60 milionów się znalazło, a nie znalazło się 40, żeby wziąć 80 i po prostu w nowej technologii to trzeba iść pędem, trzeba iść dynamicznie. Więc o czym to świadczy? O czym to świadczy, że 60 było, a 40 na uruchomienie nie było? I mielibyśmy dzisiaj już tą skalę, o której oni marzyli i o której oni dzisiaj mówią, że zostali oszukani, bo jej nie ma. Bo w 2022 roku mogliśmy, dzisiaj mamy koniec 2005, trzy lata, byśmy zbudowali to, byśmy to dowieźli. Rozumiem, że została pani rozjechana przez jakiś kombajn biznesowo, nie wiem jaki, no biznesowy kombajn. On panią całkowicie sponiewierał, zaorał i tak dalej. I znalazła się pani w sytuacji permanentnego konfliktu prawnego z drugą stroną. To jest wola naszych inwestorów, bo w kwietniu ja składałam propozycję ich wykupu. I ile chciała Pani im dać? 80 milionów złotych. Skąd Pani by je miała? Od grupy inwestorów, z którą byłam w kontakcie i wystosowaliśmy. Mam też te dokumenty. To też jest niespójne z narracją naszych inwestorów, ale to są oczywiście dokumenty, które ja przedstawię w sądzie i prokuraturze. Zanim jeszcze się cała kampania wylała medialnie, bo długo też o tym nie mówiłam, żeby chronić reputację Saola, bo jednak jakieś złe rzeczy się dzieją w spółce. nie wygląda dobrze na zewnątrz. Zanim to się wszystko stało, ja wysłałam, dostałam tą ofertę przyjęcia spółki za długi, na którą się nie zgodziłam. Dokumenty były przygotowane, leżały notariusza. Ja dostałam dzień wcześniej, to było 1000 stron. Dzień wcześniej dostaję, żeby przyjść następnego dnia do notariusza. To są okropne metody. Nie przyszłam, nie podpisałam tego. Wysłałam propozycję do pana Piotra Kurczewskiego. Panie Piotrze. Mam grupę inwestorów. Ja pana spłacę. Pan się tam dopytał ile. Płacę 80 milionów złotych. To są pana pożyczki. Jeszcze chciałabym, żeby Kolumbus wyszedł i udziały Kolumbusa, żeby do tego były. Czyli to w sumie za transakcje. Tych 20% udziałów Kolumbusa i wyjścia Pana Piotra 80, nawet tych końcówki nie pamiętam, na kwiecień milionów złotych. Spłatę pożyczek z odsetkami i eleganckie wycofanie się bez robienia tego zamieszania. Proszę się ich zapytać, dlaczego odrzucili tę propozycję. I ja tę propozycję ponawiałam jeszcze. Potem wybuchł skandal. Inwestorzy nie lubią skandali, wiadomo, więc tutaj też się wycofali. Natomiast przyszli inni. bardziej odważni, wkurzeni też jakby, albo też niektórzy patriotyczni, że chcą tą technologię zachować. Ja wielokrotnie powielałam to i mam to udokumentowane i to wszystko leży jakby w prokuraturze, że ja chciałam wykupić tych inwestorów, a oni nie chcieli ze mną rozmawiać. Nie chcieli ze mną, proponowałam pełnomocnika, nie odzywali się, tam jest ściana, tam jest ściana. Więc... Czyli tamta strona pani zdaniem gra wyłącznie na przejęcie technologii, żeby potem nią handlować. Tak, ja uważam, że być może moja oferta była absolutnie nieporównywalna do innej oferty, przykładowo od Chin, którym bardzo zależy na naszej technologii, ponieważ oni mają technologię wytwarzania na szkle, mają sztywne panele. Mają nową technologię, ale oni cały czas ją... A oni nie mogą ukraść naszej technologii? To nie jest... Na co dzień chyba, tak mi się wydaje. Taką mają reputację przynajmniej. Oczywiście, nawet mogą sami spróbować ją wytworzyć. Natomiast my mamy to, nie wszystko co jest w naszej technologii jest opatentowane. Mamy bardzo dużo różnych sekretnych formulacji, do które mam nadzieję, że nie wyciekły jeszcze do Chin, bo ja tam nie wiem o czym inwestorzy nasi z nimi rozmawiali. A nawet jeśli no to bez wiedzy, bez takiego know-how ciężko jest to zrobić dokładnie tak jak my. A my jesteśmy firmą na świecie, która specjalizuje się. w elastycznych modułach. Chiny tego nie mają. Chiny bardzo by chciały. Co więcej, większość firm, które teraz jakby się mocno rozwinęły, one związały się, bo Chiny dużo płacą. One się związały w jakiś sposób z Chińczykami. My jesteśmy ostatnią firmą w Europie, która się nie związała z Chinami. I mówię to nie dlatego, że nie lubię Chin, tylko dlatego, że tutaj jakby strategicznie... I politycznie, biznesowo, jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo, dobrze by było, żebyśmy mieli technologię, którą jesteśmy w stanie wytworzyć lokalnie tutaj i na nasze potrzeby. No dobrze, ale powiedziała Pani, że chciała wykupić firmę za 80 milionów złotych. Tymczasem, jak już powiedzieliśmy, trafiacie do sądu. No i sąd wrosławski nakazuje Pani... zasądza konieczność zwrotu 489 milionów złotych na rzecz DC24, czyli pana Piotra. Tak. No między 80 a 489 jest 409 milionów różnicy, o ile dobrze liczę, a chyba dobrze. Dobrze, to teraz jakby proszę państwa, proszę trzymać się mocno, bo to jest niesamowita historia. Jak tylko zaczęłam mówić o tym, co się dzieje w Saule, inwestorzy ruszyli na mnie z akcjami odwetowymi. Czyli pierwsze, co zrobili, to wyciągnęli tę umowę, gdzie poświadczyłam własnym majątkiem. I ponieważ spółka jest zadłużona, czy ja mam, poświadczałam własnym majątkiem pożyczkę do spółki, bo chciałam podkreślić, że ja z tego nie miałam ani złotówki, wszystko było w spółce, to teraz w ramach odwetu oni zamiast pójść i sprzedać, nie wiem... przemysłowy laser i sobie te pieniądze odzyskać, bo zaraz powiem, bo na razie mówimy o 5 milionach złotych, zaraz dojdziemy do 500, to oni zamiast pójść do spółki po majątek, wykorzystując te dokumenty, przyszli do mnie, żeby mnie zastraszyć. Bo oni mogli spokojnie ściągnąć ten dług ze spółki, bo tak jak mówię, spółce jest bardzo dużo. Okej, to zaczynamy od tego mniejszego długu. Wjeżdża pani komornik na ponad 5 milionów złotych. Tak, wjeżdża komornik, to akurat Kolumbus go wysłał na 5 milionów. Miała pani tą kwotę, czy to jest po prostu na minusie pani tam jest? Ja weszłam na konto i patrzyłam oszczędności, minus 5 milionów złotych. I nie mogę już nic wypłacać, nie mogę nic robić. Wszystkie konto zablokowane. To się stało bardzo szybko. To w zasadzie... Okej, czy nie jest tak, że miała pani 50 bańek i zostało 45? Ja w ogóle nic nie miała. I pani zajrzała i mówi, jezus. Nie, ja nic, ja... Po pierwsze, Saulę było moim zawsze jedynym źródłem utrzymania. I ja... W momencie, kiedy też w SAULE źle się działo, ja własne środki też inwestowałam w tą spółkę. Też jestem inwestorem. Wszystkie swoje oszczędności zainwestowałam w tą spółkę. I teraz, więc ja jakby sprzedałam też nieruchomość, żeby panu Piotrowi zwrócić część ugu. Jakby ja jestem, oni wiedzą, że ja nic nie mam. A mimo to wysyłają, zamiast iść do spółki, mają tak po 5 milionów, wysyłają na mnie. Wiedząc, że ten komoryk nic nie ściągnie, blokują pani konto. 5 milionów złotych. Oczywiście, że tak. Ale teraz najlepsze, a propos wracamy do 500 milionów. To z kolei wysłał drugi inwestor, pan Piotr Kurczewski z powodu mojej pierwszej pożyczki jeszcze z 2022 roku. Wysyła do sądu nakaz zapłaty 5 milionów złotych mi, jako osobie prywatnej. A sąd wydaje prawomocny wyrok, że mam zapłacić 500. To była pomyłka. A jak to pomyłka? Właśnie, jak to pomyłka. Proszę Państwa, proszę uważać. Przepraszam, ale nie jestem w stanie w to uwierzyć, że sąd się pomylił i kazał Pani zapłacić 500 milionów, bo się komuś, nie wiem, zera pomyliły. Upublicznie dokumenty. Ja miałam prawomocny wyrok na 500 milionów przez wiele tygodni, miesięcy. Zanim sam inwestor poszedł do sądu, powiedział, nie, nie, ja nie chciałem 500, ja chciałem tylko 5, co i tak dla mnie jest w ogóle kwotą niewyobrażalną. Ale proszę sobie pomyśleć, że gdybym miała inną firmę, albo miałabym 100 milionów na koncie z zupełnie innej działalności, to w tym momencie jest, jak działają sądy. Ja rozumiem, że można się pomylić raz, ale to było kilka dokumentów. Po prostu to jest stemplowanie bez czytania. I w każdym z tych dokumentów, no komuś się pomylił przecinek, ale wyrok jest prawomocny. 500 milionów złotych na osobę prywatną. Bo teraz tak, są dwie możliwości. Albo uznamy, że w sądzie pracują debile, albo uznamy, że ja jestem debilem, bo pani w to uwierzyłem. Ja przedstawię, to nie ma problemu, wydaje mi się, że ja również w swoich mediach społecznościowych ten wyrok opublikowałam. Całe jakby, staram się być bardzo transparentna, bo tutaj sytuacja jest skomplikowana, łatwo tutaj tworzyć jakieś manipulacje wokół tej sprawy, więc ja czy jest wyrok korzystny, niekorzystny, ja publikuję go w całości, po to, żeby nie były wyciągane. że tak powiem, fragmenty. Więc to, o czym pan mówi, to teraz to wisi w internecie, a jeżeli nie, to dam wgląd do akt, nie ma problemu. Czyli możemy dać na szybę metr na metr ten panel, czy tam folię, nie wiem jak nazywacie to fachowo, podświetlany szyld i dodatkowo wyrok. 500 milionów. No rekord świata. To jak pani widzi, No załóżmy, że pani wierze w tym momencie, że to pomyłka, więc jak pani widzi, że jest wyrok na 500 baniek, to jaka jest pierwsza myśl kogoś, kto dostaje wyrok na 500 baniek, a nie ma ani jednej? No właśnie taka, że nie ma ani jednej. Czy to jest 5, 100, 500? A, czyli mógłbyś i więcej nawet. No ja nie jestem w stanie spłacić nawet małego długu. No to czy to jest... Nie da, jakiś szok musi, jak 500 milionów. Uśmiałam się. Bo jakby w sensie taki śmiech przez łzy. Jak to jest możliwe? Jak ja mam się czuć bezpiecznie w osądzaniu spraw i w kraju, gdzie takie rzeczy... Ja rozumiem błąd, ale nie powinny się wydarzyć. I ten wyrok już nie jest aktualny? Nie, ponieważ został zmieniony z powrotem do tej kwoty pierwotnej 5 milionów. Ale był prawomocny. Myślę, że prawnicy będą to jako anegdotę na wielu konferencjach opowiadać i stanie się to prawniczym memem. Mówiąc krótko, udało się pani zmniejszyć swój dług o 495 milionów złotych. To jest duży jednak sukces. Tak, bardzo się dobrze z tym czuję. No dobrze. I teraz się sądzicie o co i na jakim etapie są wasze sprawy? Dobrze, ponieważ nie udało się porozumieć z naszymi inwestorami, ponieważ ja też weszłam w posiadanie dokumentów, które również upubliczniłam, że tam Chiny są, że jest doradca Kancelarii Chińskiej do przeprowadzenia due diligence. Nie byli w stanie przeprowadzić tego procesu, nie mają dostępu do wszystkich dokumentów. Moje odwołanie w ogóle było zupełnie nagłe, w pośpiechu, nie wyznaczyli do dzisiaj nowego członka zarządu. sparaliżowali spółkę, nie wypłacili pracownikom w ogóle wynagrodzeń. I teraz to, co oni w tej chwili robią, chcą zrobić, to wyprowadzić majątek ze spółki właśnie przez te zestawy. Zrobić zorganizowaną część przedsiębiorstwa, wziąć patenty, wziąć maszyny. Patenty są ważniejsze. I na nową spółkę. I zresztą to otwarcie mówi sam Kolumbus i pan Dawid Zieliński, który... Mówi, że mamy teraz ofertę dla państwa, ja jako Kolumbus, czy ja i DC24, wykradamy z Saule wszystko co cenne, robimy nową spółkę SPV i niech państwo to kupi. I dają na to czas do 16 grudnia. Dwie rzeczy. Pierwsza jest, że sam moralnie wątpliwa transakcja, bo dwóch gości, którzy okradły spółkę, bierze... wyciąga z niej majątek i oni chcą to sprzedać państwu. Po drugie, państwo prawdopodobnie tego nie zrobi, bo gdyby państwo miało to kupić, to przede wszystkim trzeba byłoby przeprowadzić due diligence samych inwestorów, o czym się rzadko mówi. Skąd oni mają pieniądze? Skąd pan Piotr na przykład ma pieniądze na te inwestycje? Jak w ogóle jego biznesy się zaczęły? Więc to by była długa procedura. To nie jest czas 16 grudnia. Pani używa dość mocnych słów. Ukradli spółkę, wyprowadzili. Nie chce pani hamować. Wręcz przeciwnie, jako dziennikarz cieszę się, jak mój rozmówca nie gryzie się w język, mówiąc krótko. Natomiast nawet panią podziwiam trochę. Nawet nie trochę, bardzo Panią podziwiam, bo w takiej sytuacji ludzie często są bardzo, bardzo zastraszeni i uważają na każde słowo i boją się, co będzie dalej. Dopiero miałem wyrok na 500 baniek, teraz zmniejszyli wprawdzie na 5, ale ciągle dużo. To straciłem, tamto straciłem. Nie wiadomo, czy ta technologia jeszcze nabierze rozpędu po raz drugi. Generalnie to Pani życie nie jest usłane różami, tylko widzę, że to jest taki, ja tak wnioskuję, że to jest taki moment desperacji, że Pani już powiedziała, a co tam. jakby idę po bandzie. To jest moje trzecie dziecko. Ja poświęciłam temu projektowi dużo czasu. Ja do dzisiaj czuję wypieki i wiem, że technologia działa, że ona istnieje i że jest bardzo dużo warta, że pracowało nad nią bardzo dużo naukowców tutaj, również z Polski. Zainwestowało to też dużo... środków publicznych. To jest coś, na co wszyscy się zrzuciliśmy, żeby pracowało tutaj, jakby w tym rejonie, a nie po to, żeby ktoś jakimiś, ja się na to nie godzę, że ktoś jakimiś kruczkami w umowie pożyczek, którą podsunął pani naukowiec, nagle teraz, którą teraz próbuje zastraszyć, wysyłając komorników, strasząc sądami. Stawiając pozwy. Ale też nie chowajmy się ze sobą pani naukowiec. Bycie panią naukowiec nie oznacza, że jest się niepełnosprawnym w biznesie. To jakby tak, ja to przyznaję. Jest bardzo dużo naukowców, którzy są bardziej ogarnięci biznesowo. Natomiast ta moja nauka biznesowa zaczęła się od momentu, kiedy odeszli ze spółki mojej wspólnicy. Ja wcześniej się tym nie zajmowałam. Czyli moja nauka biznesowa i ścieżka biznesowa. Pojęcie i nauczenie się tak na własnych błędach zaczęło się od końca 2023 roku. Ale dobrze wyczułem, że jest ten element u pani takiej już desperacji, że w sumie nie mam nic do stracenia i w sumie to jak wojna to wojna i trzeba iść na całość. Bo kiedy rozmawialiśmy, pisaliśmy dwa, trzy miesiące temu. To pani się wahała, czy rozmawiać. Miałem wrażenie, że pani jednak jest na takim etapie, że chciałaby pani dużo spraw załatwić nie przed kamerami, tylko gdzieś po cichu. Liczyłam na to, że jednak uda się wykupić, uda się to uporządkować, że to nie będzie miało takiego finału. Jednocześnie zgłosiły się do mnie w międzyczasie, że sprawa została nagłośniona, bardzo dużo osób poszkodowanych przez tą grupę osób. To też mnie tak trochę odmieniło, że takie rzeczy nie powinny się dziać. Ja sobie z tym radzę. Tak, moje życie nie jest usłane różami. Jak pani sobie z tym radzi? Ile pani teraz komornik zostawia na wydatki miesięczne? Trzy tysiąc złotych. Ale ja nie mam pensji. Ja nie mam w ogóle... Mi przestali wypłacać pensje z początku tego roku. Z czego pani żyje? Rodzina i przyjaciele. Okej. I to nie są duże kwoty. I teraz ja zorganizowałam zbiórkę. Byłabym wdzięczna za udostępnienie linku do tej zbiórki. Ale ja mogę podać. Bardzo bym była wdzięczna, bo po to, żeby walczyć właśnie... Już po nagraniu wrzucimy link pod wywiad. Natomiast to jest zagraniczna zbiórka, tak? Jak ona się nazywała? Tak, i to jest zbiórka, która pozwoli mi walczyć systemowo z panami, którzy zachowali się etycznie potwornie. Bo pani chciała w Polsce tę zbiórkę założyć, ale nie można zakładać zbiórek na cele prawne, zdaje się w Polsce. Nie, ja założyłam zrzutkę, tylko że od razu jak założyłam zrzutkę, została ona zaatakowana prawnikami właśnie z DC24, z tego funduszu. nie stać ich na batalię prawną, więc zdjęli zrzutka. Ja stwierdziłam, że zrobię to za granicą, bo ten nasz system tutaj jest mały. Za granicą będzie ciężej po prostu działać przeciwko mnie, a tutaj rzeczywiście potrzebuję prawników, dobrych prawników. Ktoś na czacie pyta, czy why donate, nie, why, dlaczego? W-H-Y, whydonate.com. Tak, i tutaj to już jakby raz, to jest coś takiego... W imię tego, co zrobiłam, co naprawdę jakby cały czas... Wiem, że to działa. Gdyby nie działało, to nie byłoby warte poświęcania życia i takiej walki. Wiem, że to działa. Chcę to rozwijać tutaj. Nie pozwolę panom tego wyprowadzić w taki sposób, jaki oni chcą i że myślą, że są sprytni, że to spakują zaraz i ktoś tam... A ile te patenty są warte, gdyby pani je sprzedawała? Jak ja bym nie sprzedawała? Wszystko należało do pani i pani by powiedziała, wiecie co, mnie to się nie chce produkować tego wszystkiego. Ja wam oddam tą dokumentację, co ja wymyśliłam. Róbcie z tym, co chcecie. Czy to będzie Pekin, czy to będzie Seul, czy Tokio, to mi wszystko jest. I to jest właśnie istotne, bo to one są warte tyle, ile ktoś za nie zapłaci. No właśnie, ile? Bo ja nie wiem, jaka oferta leży na stole. To wszystko zależy od kupującego. Niektórzy powiedzą 10 milionów euro, a niektórzy dadzą 100 milionów euro, w zależności od tego, jak bardzo komuś to jest potrzebne. Dodatkowo myślę, że wartość patentów znacznie spada w momencie, kiedy się kupuje też same patenty bez zespołu, bez spółki. Jak się kupuje całą spółkę razem z patentami, którą dalej się rozwija, to wtedy faktycznie ta wartość 100 milionów, to może być komuś bardzo zależy racjonalne. Natomiast samo sprzedanie patentów, to musi komuś zależeć, żeby wyciąć możliwość rozwijania i sprzedaży tej technologii w tej części, na przykład w Europie. Czyli strategicznie, nawet jeżeli ktoś nie chce jej rozwijać, może dużo dać za patenty, żeby uniemożliwić na przykład, żeby odciąć, po prostu rozwijać można, ale nie można sprzedawać, tak nie można tworzyć produktu, bo wtedy te patenty, ktoś przyjdzie i się upomni o to. Ja nie chcę skończyć jak Pani z komornikiem na koncie, więc muszę przeczytać przynajmniej dwie reklamy w tym momencie od naszych sponsorów, bo takie są zasady w tym programie. Pierwsza rzecz to nasz główny sponsor, czyli SFD. Giga promocja na Black Friday w sklepie SFD. 30% rabatu na All Day i 20% na All Nutrition. Wpisujcie kod 0 w koszyku, a promocje naliczą się automatycznie. No i druga, XTB. Pamiętajcie, że dopiero co odbyła się konferencja Investing Masterclass. Tam nagrano bardzo dużo różnych wykładów na temat inwestowania. Ja też miałem okazję poprowadzić jedną z bardzo interesujących rozmów. Wszystkie te nagrania, bez względu na jakim poziomie zaawansowania inwestycyjnego jesteście, możecie zobaczyć klikając nasz link w opisie. Chciałbym, żebyśmy zaprosili naszych widzów do rozmowy. Na pewno dorzucą jakieś ciekawe pytania, więc włączamy w tym momencie telefon. A ja taką troszeczkę klamrą chciałem wrócić do początku rozmowy, bo wtedy powiedziałem, trochę spoilerując naszym widzom, że pojawią się kłopoty, że być może moment, w którym pani wymyśliła to, co pani wymyśliła, był nie najlepszym, a najgorszym dniem w pani życiu. I myślę, że wiele osób, gdy usłyszało tę historię, to pomyślało sobie, kurczę, lepiej było... w tym czasie iść na obiad i wrócić godzinę po odkryciu, niż odkryć to, co pani odkryła. Tak, ale nie ja. Ja tak nie myślę. Ja mam inny pomysł na to. Ja bym bardzo chciała, oprócz tego, że mam wiarę w to, że uda mi się ten projekt przeprowadzić dalej, że w ten czy inny sposób... Będę walczyć do końca o to, żeby tą technologię rozwijać. W ten sposób, który ja chcę to rozwijać, bo mogę się zatrudnić do innej firmy, ale to nie odchodzi, bo każdy to robi. My stworzyliśmy coś wartościowego. Będę dalej... chciała to robić. Po drugie, bardzo denerwuje mnie to, w jaki sposób jakby Saule zostało potraktowane, korzystając z mojego niedoświadczenia, przyznaję się. Nie ma takich ludzi, którzy wierzą w wszystko. Może być ktoś genialny w fizyce, ale głupi biznesowo, tak, to się zdarza. I teraz mnie to po prostu po ludzku wkurza, że... te osoby miałyby wyjść cało z tego. Ja uważam, że one powinny stać przed sądem, powinny się rozliczyć, powinien być sprawiedliwy jakiś proces, włączając wszystkich innych poszkodowanych, a przede wszystkim powinni politycy się trochę pochylić i zastanowić, jak można by zmienić ustawodawstwo i prawo, żeby uniemożliwić właśnie takie wyprowadzanie wynalazków z Polski. Proszę Państwa, my nigdy nie będziemy bogatym krajem, będziemy coraz biedniejszym, jeżeli tutaj się tworzy wynalazki za pieniądze ze wspólnych podatków, a potem one są wyprowadzane z Polski, na czymś się bogacą prywatne osoby i gdzieś za granicą sprzedawane i to właśnie gdzieś na zachodzie czy w Chinach i oni tam tworzą potęgi. Oni rosną, a my się kurczymy. Jeszcze do tego dokładamy. Zapłaciliśmy najpierw za Pani edukację. Żeby mogła być na tyle mądra, żeby to wymyślić. Potem zapłaciliśmy za rozwój tego wynalazku. Na koniec uwłaszczyli się na tym prywatni ludzie, którzy chcą to sprzedać za granicę, żeby gdzie indziej... Na własnego, szybkiego zysku. I teraz gdyby, to powinno być też, to nie jest aż tak, znaczy okej, trudne, żeby się zmobilizować i żeby na to zwrócić uwagę, ale gdyby był zapis. bardzo by uchronił nasz zapis, że ja nie mogę podpisać takiej pożyczki, ponieważ jak są środki publiczne w spółce, czy cokolwiek było za środki publiczne rozwinięte, czy jakikolwiek patent, czy jakakolwiek maszyna, to powinna być zgoda instytucji publicznej, powinna być audyt takiej umowy pożyczki. I przynajmniej w tych sytuacjach, gdzie jest właściciel biznesu, technolog, naukowiec, czy ktoś, kto... I jeszcze dodatkowo to jest jego pierwszy biznes, bo to też jest bardzo. Czyli pani chciałaby być wprowadzona za rączkę przez państwo? Nie, nieprowadzona. Dopiero wcześniej pani narzekała na nadmiar kontroli, że z NCBR-u, żeby dostać pieniądze, no to trzeba przejść tą skomplikowaną ścieżkę. A teraz pani mówi, no ale jakby ktoś jeszcze był z tego... Nie, to nie jest tak, że był cały czas, tylko że w momencie, kiedy się bierze pożyczkę... To jest zapis, powinien być w umowie. To jest bardzo proste, to w ogóle nie wymaga francis, że nie można wziąć pożyczki pod zastaw rejestrowy do spółki, jeżeli się korzysta z funduszy. To jest jeden zapis. To nie jest tak, że ktoś jest i coś tak weryfikuje, tylko żeby nie było właśnie takich sytuacji, że są firmy, gdzie państwo władowało po 100 milionów złotych. a później właściciel firmy nieświadomie, bo to raczej się robi nieświadomie, bo to są ludzie, też im zależy na rozwoju tych biznesów, podpisuje umowę pożyczki. W nadziei, że zostanie wypłacone i wszystko będzie dobrze, ale tutaj się zmienia sytuacja. I te 100 milionów złotych państwa jest wyprowadzane przez jakiś zastaw, do osoby prywatnej. To jest coś, czym powinni się jakby pochylić się nad tym politycy, bo to nie jest, tak jak mówię, SAULE nie jest jedyną firmą. Tutaj akurat... Pech, ja się nie poddam i ja jakby nie odpuszczę, bo mi się to też jakoś... Ale w pewnym momencie zamknięto pani usta też sądownie. Tak, próbowano, tak. Sąd bardzo szybko, nawet nie, bo to nie jest wyrok sądu, zaraz, chwileczkę. To jest zabezpieczenie, że dopóki nie ma wyroku sądu, to ja się nie mogę wypowiadać. To jest forma zabezpieczenia, ale to nie jest jakiś wyrok. No tak, ale świadomie pani łamie to, jak rozumiem. Nie, tam były rzeczy, o których nie mogę mówić. Dzisiaj mówię o trochę innych rzeczach. Tutaj też czekam na wyrok sądu, który... Ja wiem, że ja też nie bujam w obłokach. Wiem, co wiem. I jeżeli to mówię, to jestem pewna też, że mam dokumenty do przedstawienia. Tylko, że to są dokumenty nie do wiadomości publicznej, tylko do organów ścigania. Że to, co mówię, faktycznie miało miejsce. Odbierzmy pierwszy dzisiaj telefon. Halo, kto jest z nami? Halo, dzień dobry. Zbigniew z Bolesławca, pozdrawiam. Witamy. Ja mam taką jedną sugestię i jedno pytanie. Sugestia to na przykład taka, że jakby... Z wami rozmawiał na przykład Tomasz Rożek albo Petros Psylos. To mi się wydaje, że mogliby w jakiś sposób potwierdzić to, co pani Ola mówi. Nie wiem, jak się na to... Szczerze mówiąc, kontakt do pani Oli mam od Tomka Rożka i to w pewien sposób chyba potwierdza, że Tomek nie kwestionuje tutaj samej technologii. Przynajmniej nie ostrzegał mnie na zasadzie, dam ci do niej numer, ale uważaj, bo to oszustka i to nie działa. Nic takiego nie miało miejsca. Rozumiem. I teraz pytanie do pani Oli. Na przykład mamy taką blandekę, dajmy na to, 13x2 metry, taka duża. Czy dałaby radę ta taśma, nie, jak to można nazwać ten produkt? Folia. Folia, tak? Folia. Czy ta folia by dała radę napędzić silnik? O takich dużych rozmiarach, który ma moc, nie wiem, 2,5 tysiąca newtonometrów? Nie, takich dużych silników nie, bo z samochodu, tak jak mówiłam, ciężko jest napędzić, zwłaszcza jeżeli to ma być w czasie rzeczywistym. Natomiast trzeba było po prostu z taką matę długo ładować i mieć akumulator, w którym zebrałoby się wystarczająco energii, żeby ten silnik odpalić. To raczej na tej zasadzie działa. To nie jest tak, że przekładamy cudowną folię i samoloty latają, samochody jeżdżą od jednego kawału. Tutaj raczej mamy taką sytuację, że musielibyśmy najpierw tą energię gdzieś zakumulować i w zależności od tego, jak duża byłaby ta mata, no to krócej albo dłużej by to trwało, żeby to faktycznie można było efektywnie podłączyć pod... Takie większe moce. Ale do czajnika, lodówki, to jest absolutnie możliwe. Chyba mogę się włączyć w tym momencie i trochę danych podać, przynajmniej danych bazując na waszych oświadczeniach, że sprawność jest wyższa niż w przypadku krzemowych instalacji fotowoltaicznych, tak? Tak. Od razu mówię, to zależy od jaka jest oświetlenie. Bo w kiepskich warunkach światła ta technologia bije krzem na głowę. Tylko, że to jest tak, że pada światło, pada na moduł. Czy krzemowy, czy poroskitowy, one działają identycznie. I w tym momencie mamy, nie wiem... 100 watów z metra, dajmy nawet 200 watów z metra, no to te 200 wat nie uruchomi takiego silnika. To musi być do tego podłączony magazyn energii. Nie, ale chciałem to zestawić jeden do jednego z fotowoltaiką, jaką my znamy z dachu. Tak, na etapie komercjalizacji tutaj, jeśli chodzi o wydajność, to jeszcze gonimy krzem, jeśli chodzi o takie zastosowania na dachach. Jeśli chodzi o zastosowania w elektronice... to jesteśmy o wiele lepsi niż krzem. Więc to zależy od zastosowania. Jeśli chodzi o takie typowe zastosowanie na dachach, no to tutaj prawa fizyki są takie same. I jest udowodnione przez wiele na świecie ośrodków w instytucji, że ta technologia właśnie w takim zwykłym oświetleniu, ona może być wydajniejsza niż krzem. I na małą skalę ona jest wydajniejsza. Tylko nie ma jeszcze tej... A to jest potencjał jakby dalej wzrostu tej technologii, to znaczy zawsze się zaczyna od technologii, która jest w pewien sposób ułomna, początkująca, a potem się okazuje, że można coś, nie wiem, zagęścić, coś zrobić inaczej i robi się to wydajniejsze. Tak, no to właśnie te małe próbki bazujące na tym materiale z różnych ośrodków pokazują, że mogą mieć 27-28% sprawności, a jeszcze można to złożyć dwa na siebie i wtedy już przebijamy barierę trzydziestu kilku procent sprawności. jest to, co mamy już... Chrzem ma sprawność około 27%. Tak. I to też taki wyśrubowany, bo to, co jest komercyjnie dostępne i co jest na dachach, często ma mniej. Niezależnie od tego, jak Chrzem ma 27 i idealny produkt komercyjny jest bliski temu, to tak samo Porowski ma taką samą wartość, a może, a cały czas się rozwija i teoretycznie on może mieć około 30 nawet procent sprawności. Tylko czas, to nie jest kwestia czy, ale to jest kwestia czasu, kiedy wraz z rozwojem technologii, dużych inwestycji, to na całym świecie też przecież to się wymienia i też konkurencja się napędza, aż komercyjnie też osiągnie takie wartości. Tak jak to było z przypadku Krzemu. No ale gdybyśmy mogli dzisiaj podać... Twarde liczby, nie wiem, robię to na dachu i co? No musicie mieć to wyliczone. Tak, oczywiście. U nas w tej chwili... 100 metrów waszej farmy fotowoltaicznej kontra 100 metrów klasycznej farmy. No to nasza da połowę takiej mocy co klasyczna, bo z dwóch powodów. Jeden to jest taki, że my w ogóle nie rozwijaliśmy. Naszym celem i w naszym biznesplanie i naszym celem krótkofolowym w ogóle nie była taka fotowoltaika na dachy. Ona istnieje, ona ma się dobrze. Mamy dużo innych produktów, gdzie nie mamy konkurencji, gdzie przebijamy właśnie sprawnością ten krzem. To, na czym się w ostatnich dwóch latach SAULE skupiało, to przede wszystkim zastosowania w elektronice konsumenckiej i w przenośnych źródłach energii, takich właśnie raczej emergency. Emergency, dual use. Tego typu rzeczy, bo ta technologia wcale jakby szczerze mówiąc jakby na dachy tak, ale nie dziś. Dzisiaj ona nie jest gotowa, żeby ją jakby konkurować z farmą fotowoltaiczną Krzymową. Ani cenowo, bo nie mamy takiej skali, ani jeśli chodzi o sprawność. Takie sprawności można na pewno szybciej osiągać na szkle. My też robimy folię, to ma swoją cenę. Także tutaj... Ja naprawdę nie uważam... Widziałem gdzieś pracę licealisty z Polski, który zbudował sobie gokarta wyklejonego waszą folią i mówi, że jeździ po prostu ten gokart. Ja akurat mam zdjęcie, pani pewnie to zdjęcie widziała już, czy nie? To faktycznie wygląda jak nasz moduł. Tak, bo od was dostał tą folię i sobie chwali, że piątkę dostał pewnie od swojej nauczycielki, więc jest zastosowanie. Jest zastosowanie i technologia działa. Można to sprawdzić, jak się wie, gdzie to sprawdzić i tutaj reszta to są plotki niepotwierdzone. Niektórzy twierdzą, że na czacie bardzo aktywny jest prezes firmy Kolumbus, pan Dawid Zieliński. Jest to dość trudno dla mnie weryfikowalne, to znaczy nie wiem, czy jak ktoś pisze się nazwa Dawid Zieliński, to jest Dawid Zieliński i czy to jest ten Dawid Zieliński. W każdym razie, jeśli chce do nas zadzwonić, to zapraszamy. Numer telefonu jest widoczny na ekranie. Odbierzmy sobie drugi telefon. Witajcie. Witamy. Przede wszystkim podziękowania tutaj do pani Olgi za to, co zrobiła. Jestem naprawdę poruszony, bo to jest naprawdę wydaje się technologia bardzo wartościowa i to nie tylko właśnie w regionie czy polskim, europejskim, jak również. Więc mega gratulacje. Co by mnie interesowało, jakie bym chciał pytanie zadać? Co dalej? Jakie są plany? Bo rozumiem, że z jednej strony na pewno będzie tutaj walka, z drugiej strony zaś trzeba będzie dalej, tak powiem kolokwialnie, pchać ten produkt. Jak to w ogóle pani Olga widzi? Perspektywy dalsze, na jaki okres czasu? Zdaję sobie sprawę też, że o nie wszystkim można mówić? ale przynajmniej tak rąbek tajemnicy, żeby można było po prostu zdradzić. No bo domyślam, że nie tylko jako osoby ciekawe tego projektu słuchają, pewnie też są osoby, które gdzieś zainwestowały na giełdzie w tą spółkę. No i stąd właśnie moje pytanie, na co można liczyć, jakie są dalsze plany. Dzięki wielkie. Tak, oczywiście ma pan absolutną rację. Jak już używamy słowa wojna, jesteśmy w trakcie wojny, to nie można zdradzać swoich następnych kroków. Natomiast to, co mogę powiedzieć, to nie zmienia to, co mówiłam. Zapraszam do profesjonalnych negocjacji pana Dawida Zielińskiego i pana Piotra Kurczewskiego. Możemy wysłać naszych pełnomocników i dogadać się co do ceny. Ja technologię chcę jakby z powrotem. Ona została mi odebrana i tak łatwo tutaj... nie będzie ją wyprowadzić. Dziękujemy bardzo. Zachęcamy do następnych telefonów. Pan Dawid na czacie napisał, że tak to ja, no ale to niewiele mówi. Chyba, że pan na czacie numer telefonu napisze, ale nie wiem, czy to jest rozsądne. W każdym razie proszę się spróbować dodzwonić innego pomysłu na szybko. Nie mam chyba, że pan do mnie prywatną wiadomość na Instagramie wyślę. Moje konto łatwo znaleźć, to wtedy my do pana możemy... zadzwonić, możemy spróbować to zrobić w ten sposób. No chyba, że pani ma do niego numer telefonu, to możemy się połączyć. Nie wiem, czy pani ma ochotę na takie połączenie. Nie mam przy sobie telefonu, bo zostawiłam ten, ale oczywiście możemy, ja jak najbardziej mogę pójść po telefon, możemy zadzwonić. No proszę iść po telefon, zadzwonimy do pana Dawida. O ile to jest pan Dawid. Jeśli to jest pan Dawid. No już tutaj niesiemy telefon pani. To jakby pani mi na Whatsappie wysłała numer telefonu pana Dawida, to my z kolei do niego zadzwonimy. Będziemy mieli konfrontację na żywo, a tymczasem kolejny widz jest z nami. Halo, kto jest z nami? Halo, dzień dobry, Paweł z tej strony, z Gdańska. Dzień dobry. Tak przypadkiem się złożyło, że zadzwoniłem, jestem z branży fotowoltaiki. No i pani Olga, ja mam pytanie odnośnie cenówek w Żabce w Poznaniu. Było głośno, że wynalazły został wprowadzony. Ale niestety, jak to zazwyczaj było ze spółką Saule, żadnych konkretów, żadnych danych. Także może powiedziałaby pani, jak się skończyło. Tak, oczywiście. Mieliśmy kilka pilotaży kilka lat temu. To był zupełnie inny etap rozwoju technologii, na którym jesteśmy dziś, bo to idzie w piorunującym tempie. Mieliśmy pilotaż w Żabce. To był pilotaż w sklepie, który pokazywał nowe technologie. Żabka potem nie powielała. To miało przede wszystkim cele marketingowe, pokazanie nowych technologii i również pokazanie Żabki jako, że tak powiem, takiej firmy przyjaznej nowym technologiom. I ja uważam, że to, co zrobili, było bardzo słuszne. Natomiast w tamtym czasie tam były już kontrakty podpisane na zupełnie inne rozwiązania, więc to była czysta demonstracja. Lepiej nam poszły pilotaże na Orlenie, które działały. Po tamtej stronie Orlen był zadowolony, natomiast Orlen dał nam warunek, że żeby zakupić u nas ten produkt, musimy trochę dopracować software, bo my oprócz dostarczania samych... cenówek, dostarczaliśmy również oprogramowanie do tych cenówek. I tutaj, żeby ten software rozwinąć, żeby Orlen chciał go w większej ilości na stacjach wprowadzić, no bo to oczywiście musi mieć jakiś sens, czyli to programowanie musi mieć wiele funkcji, trzeba było, poczynała była inwestycja około półtora miliona złotych. My nie mieliśmy, to był 2022 rok, czy drugi chyba, nie pamiętam dokładnie, ale to było kilka lat temu. My wtedy nie mieliśmy takiej kwoty, nie byliśmy w stanie dostać od Orlenu dokumentu, który by nam powiedział, że jeżeli wy... zainwestujecie w ten software i to my na pewno to kupimy od was. W związku z tym projekt umarł śmierścią naturalną. Natomiast w zeszłym roku robiliśmy podobny pilotaż w sklepie Lawson w Japonii, który do dzisiaj trwa, bo w Japonii mamy naszego inwestora. który nas wprowadza na ten rynek. Tam te testy wypadły bardzo dobrze. Robiliśmy podobne testy w Indiach też w 2024 roku. To miało szansę mieć dalszy ciąg, no ale niestety spółka zawiesiła działalność z początkiem roku. Więc taka była historia samych cenówek. Dziękujemy bardzo. To ja ten numer bym poprosił. W tym czasie chciałem Państwa zachęcić do promocji Wikinga. Bo Black Viking, szczerze mówiąc, ostatnio się dojdziełem, że nie mówi się Black, tylko Black. Zawsze mówiłem Black, źle mnie uczono w szkole. Jakoś przepychali mnie chyba z klasy do klasy na siłę. Black Viking, promocja ruszyła, potrwała do 30 listopada. Dziękuję bardzo. 28% zniżki na wszystkie diety z kodem BLACK028 i z kodem BLACK030. 30% zniżki, ale na dietę na minimum 20 dni. Do tego konkurs... wygrania Audi A5, iPhony 17 Pro oraz vouchery w Kuchni Wikinga o wartości 1000 zł. Więcej szczegółów w linku w opisie. Ja już sobie ten numer przepiszę i dam komu trzeba. Chwileczkę. I odbieramy kolejny telefon w tym czasie. Halo, halo? Witam, Hubert Kozlowski. Do Kanału Zero się dozroniłem. Jest pan na antenie. Na antenie jestem? Tak. Witamy. Dzień dobry. Ja jestem wynalazcą, ja kiedyś zajmuję się branżą fotowoltaiczną, znam dobrze rynek i tutaj jeżeli chodzi o panią Olgę, to chodzi tutaj o dobre strzelanie się z produktem w rynek, który jest tak naprawdę ciasny i jest dużo przykładów. na działanie spółek, które tak naprawdę mają duże zyski, ale nie wnoszą żadnej technologii wartości dodanej. I tutaj między innymi są przykłady, nawet i pani Kulczyk, proszę zobaczyć, na opinię instalatorów PV, jeżeli chodzi o Columbus Energy. Te pieniądze są często... tworzone w takim twardym biznesie montażowym, ale nie technologicznym. I tutaj ja do pani Olgi mam takie zastrzeżenie, że pani wchodzi w rynek, w który ciężko się wdrożyć i trzeba tą wartość dodaną odpowiednio zainwestować z odpowiednimi partnerami. Ja 12 lat temu na targach w Warszawie wystawiałem swój patent i od razu byłem konkurencyjny dla firm niemieckich, między nimi dla Lorenza i Degera. Jakkolwiek mi się troszeczkę nie udało, ponieważ też nie miałem finansowania odpowiedniego, ale pani też, moja podpowiedź jest taka, osoby doświadczonej w branży, szczególnie fotowoltaicznej, która też swój renesans może przejść niedługo, że pani musi brać odpowiednich partnerów. Ja mogę pani na przykład też dostarczyć patenty na tworzenie drzew solarnych, jeżeli pani jest zainteresowana i to pociągnie. Tego nie ma nikt na świecie, ale jest ciężko z tymi patentami, naprawdę. Druga sytuacja, pan z firmy AB Mikro, który ma patent wspólnie z Amerykanem. na technologii, która już wyszła, czyli panele solarne glikolowe. I ta technologia nie pociągnęła się, nie rozwinęła się, ponieważ był problem z serwisowaniem tego. Naprawdę dużo wątków jest tutaj, jeżeli chodzi o energię ze słońca. I to jest bardzo, tak naprawdę znany temat w Polsce. I uważam, że pani Olga ze środowiska naukowego troszeczkę się nie strzeliła w dobrych inwestorów. Powinna się otoczyć lepszym otoczeniem. I wtedy miał może to jakiś sens. I to jest takie moje spostrzeżenie jako osoby też i wynalazcy. Jestem chętny nawet na rozmowę, żeby trochę może opowiedzieć, żeby pani dodać więcej ducha w walce, ponieważ ja też o pewne... Wdrażając nowe innowacje do rynku PV, musiałem też zderzyć się ze ścianami. Niektóre firmy nie chcą tego robić, niektóre firmy są tylko nastawione na zyski. To jest bardzo śliski rynek. Proszę uważać na to i lekcje biznesowe też odrabiać. I tu pytanie, czy Pani jest zainteresowana? wdrażaniem kooperacji nowych rozwiązań innowacyjnych z dziedziny Dystructive Innovation, między innymi na drzewa solarne, które pomogłyby Pani to sprzedać na Afrykę, na Europę, na strefę klimatyczną, gdzie te rozwiązania się sprzedają. Bo sama technologia może nie obronić się, jeżeli Pani nie ma na czym tego drukować. Dziękuję bardzo. Tak, dziękuję. Po pierwsze, żeby być w stanie w ogóle podpisywać jakieś kontrakty, czy z kimś tutaj wchodzić w relacje biznesowe, to ja muszę mieć z powrotem jakby tą technologię w swoich rękach. Co do inwestorów się zgadzam, bardzo ciężki jest ten rynek tutaj w Polsce. Nigdy nie słyszałam w Stanach, żeby inwestor ścigał tak founderów, jak nie wyjdzie inwestycja. Oni biorą na siebie odpowiedzialność za nieudane inwestycje, chociaż tutaj uważam. że nie zawiniła technologia. Ale na pewno będę, myślę, może być może zwrócę się ku inwestorom właśnie zachodnim, którzy mają te przysłowiowe, no dobra, okej. Są mocni, wiedzą, że ileś projektów nie wychodzi, a któryś wychodzi, a jeżeli nie wyjdzie z różnych powodów, to też to nie jest jakby walka na śmierć i życie z Funderem. I nie jest, tylko tutaj u nas w Polsce jest tak, że na wynalazcy zwala się całą winę za swoją. nieudane być może inwestycje, bądź niewykonanie jakichś planów. Także tutaj dziękuję za... I ostatnia rzecz, jeśli chodzi, ja nie chcę konkurować na dzień dzisiejszy z tradycyjną fotowoltaiką. Wiem, że tam ciężko się strzelić, to zajmie jeszcze dużo czasu. Jest masy zastosowań tej technologii w branżach i na rynkach, gdzie nie mamy konkurencji, gdzie można by to zastosować od razu. Bardzo popularna teraz chociażby technologia do dual use, do zastosowań wojskowych, gdzie nikt nie będzie biegał z panelem krzemowym na plecach. A z peruskitowym czemu nie? Ale ciekawy był to telefon dlatego, bo on stanowi pewien punkt wyjścia do jakiegoś kolejnego etapu naszej dyskusji. To znaczy chciałem się zapytać o los naukowców w Polsce, bo pani ma swoje doświadczenia, ale pani spotyka też inne osoby, które... Coś stworzyły, coś wynalazły, z czymś się borykały. Jak dzisiaj wygląda finansowanie nauki w Polsce? Pani w pewnym momencie wyjechała do Hiszpanii i też widziała Pani tam pewne przewagi tego. Bo czytałem jeden wywiad, gdzie Pani powiedziała, że tam Pani może spić całą śmietankę, co w Polsce byłoby... Jak ja wyjeżdżałam, to taki system feudalny był. Nie wiem, jak jest teraz, bo nie miałam z uczelnią kontaktu może już ponad dekadę. Mam nadzieję, że to się zmieniło. Natomiast jak ja wyjeżdżałam na zachód na studia, to w Polsce panował absolutny system feudalny. Jeżeli nawet ktoś robił pracę naukową, to najpierw musiałby dopisać się profesor, jakiś postdoc. Człowiek, który zaczynał dopiero swoją drogę, musiał znać... swoje miejsce, że jest z tyłu i musi czekać na swoją kolej. Czyli pani by coś wynalazła, a kto inny by coś przypisał w Polsce? Bardzo często tak jest. No niestety, tak było. Kiedy ja byłam na uczelni, bardzo często niestety tak było. To, co na zachodzie zauważyłam i to, co mi pozwoliło bardzo rozkwitnąć, to jest to, że jeżeli ja coś zrobiłam, to mój promotor się z tego cieszył. On był w tym artykule. Ale on promował mnie jako właśnie osobę do pracy. Próbujemy się dodzwonić do pana Dawida Zielińskiego. Dajcie trochę głośniej ten nasz sygnał tutaj w studiu. Zostaliśmy zrzuceni, więc panie Dawidzie, co to my dzwoniliśmy ze stacjonarnego numeru, więc proszę odbierać. Wracamy do rozmowy. Tak, także tutaj na zachodzie była fantastyczna taka atmosfera, że ja rzeczywiście czasami przychodziłam z samego rana. To jest dużo pracy, to jest pasja, ale to też jest ciężka praca, bo nieraz trzeba stać w masce albo w pomieszczeniu bez okien dzień w dzień. I bardzo mi się podobało, że mój promotor, to był promotor, on promował. Jak miał studentów, którzy widział, że oni mieli chęci, że właśnie zostają w tych laboratoriach. Witamy serdecznie. O, teraz jesteśmy. Halo, halo. Tak, jesteśmy. Krzysztof Stanowski z tej strony. Już wszyscy nas słyszą, jesteśmy na żywo. Witam serdecznie. O, świetnie. Dzień dobry panie Krzysztofie. Jestem wielkim fanem, chciałbym od razu powiedzieć. Bardzo dziękuję. Jak pan założył kanał Zero, naprawdę, jak pan założył kanał Zero, to byłem, myślę, że jednym z pierwszym subskrybentów tego kanału na YouTubie. Bardzo dziękuję. Tylko problem polega na tym, że po tym, co ja dzisiaj usłyszałem, to ja z kolei pana fanem nie jestem. I teraz musimy wyjaśnić, czy zostałem wprowadzony w błąd i mam zostać pana fanem, czy już się utwierdzę w tym przekonaniu, że może niekoniecznie. Myślę, panie Krzysztofie, że kwestia tego, czy pan będzie moim fanem czy nie, jest kompletnie irrelewantna z jednego prostego powodu. Dlatego, że moim fanem nikt nie musi być. Dlatego, że ja nie zarabiam z moich fanów i ja nie mam monetyzacji. z tego, że ktoś mnie lubi bądź nie, a u pana tak jest, więc myślę, że to są dwie kompletnie różne kwestie. Jak rozumiem, słyszał pan naszą rozmowę, no i padły tu... Częściowo, przepraszam, ale częściowo, muszę to od razu powiedzieć częściowo, bo jestem na koncercie i wychodzę, czytam, ludzie do mnie piszą, w ogóle mówią, na kanale Zero dzieją się rzeczy dotyczące ciebie, no i jestem. Rozumiem, czyli to nie pan na czacie był taki aktywny jako Dawid Zieliński? Nie, to ja byłem oczywiście, tylko robiłem to jakby czytając rzeczy, które się dzieją. Nie wiem czy czysto to, co wyczytałem, skomentowałem, to jest to, co było, więc pozdrawiam pana serdecznie i panią Olgę, którą znam od wielu, wielu lat. Pozdrawiam cię Olga, jesteśmy na ty, więc mam nadzieję, że masz nic przeciwko. No ale tak, Kraków jest pięknym miastem i to jest miasto, które zaprasza wszystkich do siebie, więc dzisiaj kanał Zero jest w Krakowie, ponieważ... Kraków mówi o Olze Malinkiewicz i o Perowskitach. No dobrze, no to co Kraków mówi, bo tutaj w Warszawie się mówi, że źli inwestorzy zdusili firmę po to, żeby przejąć technologię i być może ją sprzedać gdzieś za granicę i że całego tego problemu by nie było, gdyby to wszystko było robione w dobrej wierze, a niestety nie było robione w dobrej wierze. No i dzisiaj mamy... sytuację dość patową, w której pani Olga czuje się okradziona ze swojej technologii. Dobrze to powiedziałem wszystko? Tak, tak, ja potwierdzam. No gdybym był panią Olgą, Olgą, którą cię znam doskonale i lubię, nie można Olce zarzucić jednej rzeczy, że jest wynalazczynią. Tak, ta kobieta... W Walencji, jeżeli dobrze pamiętam, zrobiła pewien przełom, który patriotycznie sprowadziła do Polski. I tutaj kończy się troszkę z mojej perspektywy i przepraszam, czy Olga za to może będzie to drastyczne, ale rola Olgi w kontekście przedsiębiorczości. Potem pojawili się ludzie, zresztą bardzo sympatyczni, którzy spowodowali, że Olga Malinkiewicz... Pozostała pierwszych inwestorów, pierwsze pieniądze, te unijne, te japońskie itd. No i zauroczyła nas, no bo jakby nie było, ja byłem mega zauroczony. Zresztą moi wspólnicy inwestorzy, kiedy pojechali do Wrocławia i to zobaczyli, co Olga robiła, byliśmy zauroczeni. Tak jak prezydent wtedy, tak jak nagrody europejskie, polskie itd. Byliśmy zauroczeni. Bo naprawdę to jest coś przenieść z laboratorium, takiego wiecie, którego nikt nie widzi, do czegoś co wygląda jak produkt. No i panie Krzysztofie, więc tutaj wielkie podziękowanie za telefon. No i tyle. No i tutaj się skończyło nasze zauroczenie, ponieważ potem zaczęła się kwestia biznesowa. No i kwestia biznesowa... skończyła się w miejscu, w którym jesteśmy, czyli konfliktem. Tak trzeba to nazwać otwarcie, konfliktem. Dlaczego? Ponieważ oczekiwania jednej i drugiej strony się zmieniły. No i patrząc w dokumenty prawne, my jako akcjonariusz Kolumbus, Giełdowi, więc muszę tutaj bardzo uważać, ponieważ jesteśmy pod jurysdykcją KNF-u i tak zwanego MAR-u. I Olga, która też jest po tym urydykcją, tylko ja rozumiem, że nie sobie z tego zdaje sprawę, ponieważ nie interesują to dzisiaj. Są to kwestie bardzo ważne. Czy może pan się odnieść do tego, co ja powiedziałem? Czy jest tak, że firma została zduszona w celu przejęcia technologii, a pani Malinkiewicz tą technologię... De facto straciła. Nie jest w stanie nią dzisiaj zarządzać. Olga dzisiaj jest osobą, która nie ma żadnego znaczenia w temacie tej technologii i tego, co ma Saulę. Tak, to prawda. Ale może to odzyskać współpracując z nami. To, co zrobiła, to to... Ja chciałbym to dobrze zrozumieć, przepraszam. Ona nie ma żadnego dzisiaj znaczenia, ale jak będzie z wami współpracować, to może odzyskać kontrolę nad wymyśloną przez siebie technologią. Nie, to chodzi o coś innego. Chodzi o jedną prostą rzecz. Olga dzisiaj albo będzie współpracować z państwem polskim, albo z panem Iwanem Trzorowiczem. Albo będzie współpracować z polskimi przedsiębiorcami i z KB Państwa, albo ze Wschodem. albo będzie współpracować z ludźmi, którzy dali jej 120 milionów złotych plus 130, 150 z Unii Europejskiej, albo ze służbami wschodnimi. My dzisiaj jesteśmy... A dlaczego ze służbami wschodnimi? Tak, ja też chciałem o to zapytać. Jakbyś mógł, Dawid, rozwinąć ten wątek, bo to są poważne oskarżenia. Chciałbym jedną rzecz zapytać. Kim jest dla ciebie Olga, pan Iwan Czorlowicz? Oprócz tego, że jest kochankiem. Dawid, z tego co pamiętam, dostaliśmy wspólnie nagrodę na rozdaniu nagród w 2000, nie pamiętam którym roku, za zasługi dla Polski i Polaków. Tam wtedy poznałam pana Iwana. Nie wiem jakby teraz o czym mówisz, natomiast myślę, że będziesz za to pewnie rozliczony, tak jak za wszystkie inne rzeczy. Nie mówisz tutaj żadnych konkretów, a mówisz o technologii, o innych rzeczach. Jeszcze raz musimy zadzwonić, bo rozłączyło połączenie. Tak, ale tutaj rzeczywiście to jest osoba, którą znam. Można znaleźć informacje w internecie. W telewizji TVP był konkurs. Ja dopiero przyjechałam do Polski, to był, Boże, 2016 rok. Mogę się pomylić, plus minus rok, no bo to było dawno. I faktycznie spotkałam tam na tym konkursie, na tej uroczystości wiele osób bardzo ciekawych. Jedną z nich był pan Iwan Czuryłowicz, który długo pracował na Ukrainie. Zaprowadził tam bardzo dużo i za zasługi dla tego, co zrobił dla tamtego systemu, dostał nagrodę TVP. I stąd się znamy. Tak jak z wieloma osobami, które poznaję w ciągu życia, tak, utrzymałem kontakt, ale jakbym prosiła tutaj o... Nie wiem, o co chodzi z tymi służbami i nie wiem, o co chodzi z tutaj Dawidowi. Być może to jest jakaś próba odwrócenia uwagi od głównego tematu naszej rozmowy. Na razie pan Dawid nie odbiera, więc nie dowiemy się. Myślę, że z tego tutaj już... To na pewno nie ma problemu, żeby to wyjaśnić. Wydaje mi się, że to jest takie trochę wrzucenie zupełnie nowego wątku. To chciał popromitować Panią na antenie. Coś może takiego, natomiast to tylko pokazuje metody. działania pewnych... Ale czy pani prowadzi jakiekolwiek rozmowy na temat sprzedaży tej technologii na wschód? No w życiu. To jest w ogóle, jak się pierwsze słyszę. Tak samo tutaj jakby jestem teraz trochę zażenowana tą końcówką, ponieważ mówi się, że Olga współpracowała z państwem polskim. Przepraszam, do mnie się jakby... Nie odzywa państwo polskie w ogóle. Ja nie dostałam tutaj. Dawid wysyła listy miłosne do PGZ, Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Ja publicznie powiedziałam, że jeżeli... Pan Dawid jest znowu z nami. Jeżeli Polska Grupa Zbrojeniowa jest zainteresowana, ja chętnie nawiążę z nimi kontakt. Oni ze mną kontaktu... nie nawiązali. Ja tutaj jestem i czekam. Bardzo chętnie będę współpracować z państwem polskim. Nie współpracuję z żadnym innym państwem, to jest w ogóle jakiś absurd. I czekam tylko na możliwość tej współpracy. Natomiast nie wyobrażam sobie współpracy z ludźmi, którzy zniszczyli naszą spółkę, czyli z Dawidem Zielińskim i z panem Piotrem Kurczewskim. Pan Dawid jest znowu z nami. Dzień dobry, witam serdecznie. Witamy, jesteśmy znowu na antenie. Panie Krzysztofie, to ja w takim razie chciałbym bardzo publicznie zapytać Pani Olgi Malinkiewicz, ponieważ to jest pierwszy raz, kiedy możemy się ze sobą skonfrontować od chyba maja, kiedy mieliśmy okazję spotkać się na żywo. Czy Pani Olga Malinkiewicz, będąc patriotką, będąc osobą, która mówi, że jest osobą, która jest cudownie zorganizowana z Polską. Czy odda wszystko, co zbudowała, tak samo jak my, my, Kolumbus Energii, Dawid Zieliński, Piotr Kulczewski, DC24, do państwa polskiego za darmo, za złotówkę, czy Olga Męczewska wszystko zobowiązuje się oddać, jako żeby to wszystko, co zbudowała wcześniej, zostało w skarbie państwa... A może pan doprecyzować dlaczego? Dlaczego nie? Dlatego, że ponieważ dzisiaj jesteśmy w wielkim konflikcie. Gdyby pan mnie spytał, czy ja swoją firmę oddam za złotówkę do Skarbu Państwa, to bym powiedział, że nie. Naprawdę? Miałbym oddać swoją firmę do Skarbu Państwa za złotówkę? Dlaczego? No przepraszam, jeżeli pan był w konflikcie takim, że nie mógłby pan na niej zarobić złotówki, ponieważ wszystko, co pan zarabia, zostanie zabrane albo ma długi i tak dalej, to wszystko jest skonfliktowane, to jeżeli to ma znaczenie związane z bezpieczeństwem narodowym, to czy nie oddałby pan tego za złotówkę, żebyś tego... Proszę pana, nawet z kuchni ręczników papierowych za złotówkę bym nie oddał. No to powiem panu tak, no to mamy kompletnie inne podejście do życia, bo już jestem patriotą. Dawid, zostałeś ofertę i to nawet nie za złotówkę i ją odrzuciłeś. Mamy, wiele razy wysyłałam, proponowałam spotkanie z pełnomocnikiem. Mówiłam to o tym dzisiaj, nie wiem czy słyszałeś czy nie. Ale my się nie spotkamy z panem Iwanem Czorlogi. Ale w ogóle to nie był mój pełnomocnik. To nie był mój pełnomocnik. Nie wiem w ogóle o czym ty mówisz i skąd w ogóle wy sobie uroiliście jakieś dziwne historie. Ja wysyłam zupełnie innego pełnomocnika. Prosiłam o spotkanie. Proszę bardzo, ale swój przewodniczący radnazorczej Tomasz Gądek podobno wiele lat temu zgłosił do ABW historię taką, że pan Szurylowicz, od którego ty dostałeś nagrody. jest człowiekiem, względem ze służbami schodnimi. I to było zanim Kolumbus i DC24 dołączyło do... Ale ja nie wiem, o czym ty teraz mówisz, bo to jest jakiś wątek, który teraz jakby, nie wiem, chyba jest wymyślony. To nie jest poboczny wątek, to jest bardzo, bardzo ważny wątek. Ale Dawid, ja nie wysyłałam takich pełnomocników do was. Pani Olga dzisiaj jest osobą, która nie ma... żadnej władzy nad technologią, którą zainicjowała. Dzisiaj technologia, którą zainicjowała jest w rękach zastawników, czyli podmiotów, które są właścicielem tego tematu. Dzisiaj my jako Kolumbus 1024 wystosowaliśmy oficjalną propozycję do państwa polskiego, żeby to przejęło. I uwaga, ostatnio widziałem w wywiadzie pan minister, jeżeli dobrze pamiętam, pan Miłosz Motyka powiedział, że rozważają ten temat. Pan również Władysław Kosinie-Kamysz powiedział, że również to rozważa. Więc powiedzmy sobie wprost, to jest bardzo ważna technologia. Olga, zrobiłaś rzecz, która jest fantastyczna. Stworzyłaś rzecz, która może być czymś, co Polską może napędzać. Tylko robisz jeden błąd. Błąd jest taki, że się konfliktujesz z ludźmi, którzy chcą ci pomóc. Od początku tak było. Tylko, że masz doradców, jak pan Iwan, przepraszam, z tym szacunkiem, którzy robią ci złą robotę. Pogadaj z panem Krzysztofem, może w kuluarach, może ktoś ci... To gada do głowy, no po prostu. Rozumiem, Dawid, że ty mi bardzo chciałeś pomóc, wysyłając na mnie komornika. To jest w ogóle zaprzeczenie twoich słów. Niech świat wygląda następująco. Niech świat wygląda następująco. Chciałbym zobaczyć za kilka miesięcy taką historię. Polska Grupa Zbrojeniowa albo inna instytucja mówi, byliśmy porowskity. Pani Olga Malindwiewicz podpisała się na pierwszym dronie. Niech się wydarzy historia. Naprawdę, niech się wydarzy historia. My jako Kolumbus, DC24, Piotr Kuczewski, Dawid Zieliński, my nie potrzebujemy się podpisywać na dronie. Wiesz na czym się podpisać? Na tym, że to wszystko się wydarzyło. Ponieważ ani DC24, ani Kolumbus nie potrzebuje pieniędzy z tej historii. Ponieważ my zainwestowaliśmy i uwaga, już odpisaliśmy tą inwestycję. U nas to jest już strata. To jest zabieg księgowy. Proszę państwa, taki odpis to jest zabieg księgowy. Dawid chwilę temu w wywiadzie pisał, że zakłada specjalny SPV, na który będzie wyprowadzony majątek spółki, który chce sprzedać. Nie można mówić o zabiegu księgowym wtedy, kiedy ktoś przelewa 120 milionów złotych na konto. To dobrze, jak mamy pana na antenie, to chciałem dopytać. Czy pożyczki zostały wypłacone w terminie i pozwalały firmie normalnie, zgodnie z harmonogramem funkcjonować? Bo to chyba jest ważne w tej całej historii. Chodzi o pożyczki od firmy DC24. Nie, jedną rzecz chciałbym powiedzieć. Nie, pan powiedział? Panie Krzysztofie, ja jako Columbus Energy. czyli spółka giełdowa, którą myślę, że przynajmniej 80 tysięcy ludzi zna, ponieważ zainstalowaliśmy 80 tysięcy instalacji fotowoltaicznych, a montujemy tysiące instalacji miesięcznie. To nie jest moje pytanie. Moje pytanie brzmi, czy firma pani Olgi dostała pożyczki, które zostały podpisane na czas i w pełnej wartości, dzięki czemu mogła funkcjonować. My jako firma, która fizycznie dotarła i uwaga, do 100 tysięcy ludzi w Polsce i coś zamontowała u 100 tysięcy ludzi w Polsce. Chcę powiedzieć jedną rzecz. Przepraszam bardzo, ale tego nie można kwestionować. My przekazaliśmy do pani Olgi Malinkiewicz i jej firmy ponad 60 milionów złotych. Z czego? Zanim były dyskusje o tych całych historiach. 46 milionów złotych, jeszcze raz to powiem, 46 milionów złotych. To jest kwota, która jest niewyobrażalna dla wszystkich. My to z własnego konta, bez NCBR-u, bez wsparcia, bez jakichś funduszy. My po prostu wzięliśmy kwotę z konta, 46 milionów i przesłaliśmy do Olgi. Ale świetnie, za darmo tego nie zrobiliście, tylko mieliście w tym cel biznesowy. Ja chciałem dopytać, ale proszę dać mi, bo chciałbym się dowiedzieć, tak lub nie, a jeśli nie, to dlaczego, a nie takie krótkie nie. Bo jak rozumiem, problemy tej firmy polegały na tym, że miała ona dostać pożyczki. Te pożyczki nie zostały wypłacone. Chwilę, ja tylko zadam pytanie, a dam panu naprawdę się wypowiedzieć. Problem polega na tym, że pożyczki, które miały zostać wypłacone w firmie pani Olgi, nie zostały wypłacone. Ta firma się zatkała finansowo, mówiąc krótko i nie dostała także pieniędzy z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a wystarczyło uruchomić wszystkie płatności zgodnie z obietnicami, żeby te 80 milionów złotych od państwa dostać. Czy to jest prawda, czy to jest nieprawda? Panie Krzysztofie, czy pan teraz przez... 30, może minutę 30 mnie posłucha w tej kwestii. Oczywiście. Dobrze. I pani Olga również. Dobrze. Więc chciałbym powiedzieć taką rzecz. Po pierwsze, Kolumbus pożyczył 46 milionów złotych. Nie jako pożyczkę. Nie pożyczył. Przekazał, oddał. Dał do rąk pani Olgi, żeby sobie wydała jak chce. Oczywiście zgodnie z biznesplanem. Jak to było, tak to było. Nie będziemy teraz wstrząsać. Druga rzecz. Przekazał kolejne prawie 20, które były rozdane, no lepiej, gorzej, nie będziemy wchodzić w szczegóły. A teraz pan pytał o kluczowy element, który jest elementem rozgrywki również i medialnej, ale również i sądowej. Więc mówię, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska w tym roku powiedział, i uwaga, Ja wiem, że Olga teraz zacznie tyczeć, mówić, że jesteśmy tacy źli i tak dalej, ale powiem to wprost. Jak trzeba, panie Krzysztofie, podeśla te dokumenty, bo myślę, że to nie będzie stanowić naruszenia MARU, czyli tych giełdowych spraw, więc jakby coś to podeśla. Że wydatki, które były robione od 22 roku do 25, czyli wtedy, kiedy nie było pożyczki z Narodowego Funduszu, Narodowy Fundusz w dużej części, przynajmniej tam 40 milionów klityk co trzeba było, zaakceptuje jako wydatki, które kwalifikują się nad pożyczkę. Co to oznacza? Mówiąc tak najprościej dla wszystkich ludzi, że w momencie kiedy Narodowy Fundusz powiedział, daję wam pożyczkę, a potem mówi, a potem podpiszcie pożyczkę, to pomiędzy mówi, daję pożyczkę to co wydacie i tam wydacie wtedy 40 milionów. Do momentu daje pożyczkę, czyli podpisuje umowę. Kwalifikują się jako wydatki. Co to oznacza? Oznacza to, że jak pani Olga, przepraszam Olga, że teraz, no niestety, ale będę musiał do ciebie to powiedzieć. Wzięłaś prywatną pożyczkę i pożyczyłaś do firmy również. I pan Piotr Kuczewski pożyczył i dał do firmy również. I Kolumbus też. To wszystkie te wydatki, albo duża jest część. kwalifikują się jako skład własny do tej pożyczki. I teraz problem jest taki, że w tym roku Olga podpisała dokumenty ze mną osobiście. Panie Krzysztofie, nie są publiczne, ale jakoś tak chyba wybrnę z tego, jak pan mnie napisze maila, to panu odpisze z umową pożyczki. PR-owcy nie będą zadowoleni. w której jest jasna informacja, że pani Olga wiedziała o tym, że podpisując ze mną umowę, wtedy firma była na czarnej liście Ministerstwa Finansów i nie mogła podpisać żadnej umowy z żadną instytucją publiczną. I dlatego nie podpisała ze mną finalnej, finalnej umowy i poszła no tu, gdzie jest teraz, czyli też u pana, jakby nie było, czyli w mediach. No dobrze, to dałem panu więcej niż półtorej minuty. Pani Orło, zaraz pani odpowie. Tylko ja chciałem powiedzieć jedno, no bo przepraszam pana bardzo, pan jest dla mnie bardzo miły, bardzo to doceniam. Też jestem bardzo miłym człowiekiem, ale pan w ogóle nie odpowiedział na moje pytanie. Ja się zapytałem, czy pożyczki zostały wypłacone w takim terminie, w jaki zapisano w umowie. I czy dzięki temu firma mogła funkcjonować na bieżąco? Czy też pożyczki nie zostały wypłacone w terminie, jak twierdzi pani Olga, co zdusiło firmę finansowo i sprawiła, że ona z czasem traciła kontrolę nad nią? Odpowiadam jednowymiarowo, żeby naprawdę te wszystkie, bo to są trzy pytania w jednym, ale pewnie jednowymiarowo. Tak, pani, całe technologie zostało wszystkie pożyczki, wszystkie. które potrzeba firma. Nawet powiem panu więcej. Na czas? Jeszcze raz, jedną rzecz panu powiem, panie Krzysztofie. Myślę, że to jestem w stanie bardzo prosto udowodnić, jak pan chce, że zwykle przelewy. Od tego roku, od stycznia, pani Olga mówiła, że wszystko będzie dobrze, a my od stycznia przelewaliśmy pracownikom, również pani Oldze, również Olga na twoje konto, przelewy. do pracowników za wypłaty nie z konta SAULE, tylko z konta Kolumbusa. Bo konto SAULE było tak puste i tak zajęte i tak przesączone niewiadowymi kosztami, że Kolumbus naprawdę jako akcjonariusz już tego nie musiał robić, bez żadnych umów. Po prostu jako dobry tata. Przelewaliśmy pieniądze na wynagrodzenia. Olga, naprawdę, z naszego konta mogę wysłać wszystkie te przelewy. do was i pan pokazać. Dobrze, to teraz dajmy, pan mówił dość długo, teraz pani Olga. Dobrze, chciałam się odnieść do tej fabryki Enfos, bo tutaj... Szanowni Państwo, ja nie zamierzam z Państwem dyskutować na antenie na tematy rzeczy, które wypowiadaliśmy się już tak publicznie dużo. Panie Dawidzie, dyskutuje Pan, nawet jakieś wątki towarzyskie Pan tu wrzucał, więc proszę nie robić z siebie w tym momencie niewiniotka. Zaczekajmy chwilę, Pani Olga powie i jeszcze Pan weźmie głos. Jedną rzecz powiem, Panie Krzysztofie, jeżeli chcą być wątki towarzyskie, to pozdrawiam Pana serdecznie. Poznaliśmy się na meczu Atalanta-Real Madryt. w strefie VIP na Stadionie Narodowym w zeszłym roku, 14 sierpnia. Jest bardzo uroczym człowiekiem, ale to nie o tym jest program. Ale chcę tylko powiedzieć jedną rzecz, że pan jest kibicem Barcelonie i dlatego musimy mieć pewien element, nazwijmy to, dystansu. I jedną rzecz, którą chcę powiedzieć, to jest taka rzecz, że ja nie jestem dzisiaj tutaj na telefonie po to, żeby państwo robić clipbite i rozwijać tematy. Właśnie będę się rozłączał, dlatego że naprawdę jestem z rodziną Naprawdę, przebyłem dentysty, historię i tak dalej. To życie. Dla mnie pani Olga stanowi jakiś fragment inicjatywy biznesowej, która jest ważna, dlatego że, jakby nie było, 60 milionów złotych z mojego współprywatnego majątku ze mną i z moimi akcjonariuszami, których jest 10 tysięcy na giełdzie i pani Olga go niestety, ale niszczy. I dlatego w Kolumbusie, dlatego chciałbym jedną rzecz powiedzieć. Olgo. Dwa dni temu, trzy dni temu poprosiłem cię o prywatne spotkanie. Bez mediów, bez ludzi. Ale ty osobiście mnie poprosiłeś? Bo ja nie kojarzę, żebyś do mnie zadzwonił od maja. Przepraszam bardzo. Jak mnie poprosiłeś? Jak byś mógł powiedzieć? Przez Piotrka Krysa, który jest naszym wspólnym akcjonariuszem. A dlaczego przez Piotrka go poprosiłeś? Dlaczego nie zadzwoniłeś do mnie? Skąd ja mogę wiedzieć, co Piotrek mówi? Piotrek mówi różne rzeczy. Jeszcze raz. Jak wiesz? Poprosiłem cię o prywatne spotkanie. Chciałbym to powtórzyć. Poproszę cię o prywatne spotkanie. Ja jako Dawid Zieliński. Dlatego, że technologia teraz fitowa. Ty sprowadziłaś, nie wymyśliłaś, bo to było wcześniej, przepraszam bardzo, ale sprowadziłaś do Polski. Prezydenci dawały ci nagrody. Nawet pan Stanowski ten zainteresował. No przeczytałem szacunkiem, ale to jest jednak coś. Nie bądź pali potem. Ja w moim życiu biznesowym będziemy osiągnąć sukcesy, porażki na różnych polach. Już to robiłem, zbankrutowałem wiele razy w życiu. I może to jest twój pierwszy raz, gdzie zbankrutujesz. Ale mam prośbę, czy ty idź, odezwij się do mnie. Ja napiszę do ciebie nawet za godzinę napiszę i będziesz po tym programie. Spotkaj się ze mną, przejdźmy na spacer. I ja ci powiem, że ci ludzie, którzy radzają, tym pan Iwan, to nie są ludzie, którzy robią dobro dla Polski. Zróbmy tak, żebyś nie była stratna i zróbmy tak, żeby dzięki panu Stanowskiemu w tym programie, żebyśmy się dogadali. Dlatego, że ty robisz jad, który jest jadem. Nawet dzisiaj ostatnia zbiórka międzynarodowa została zamknięta. Dlaczego? Bo ludzie widzą, że wszystko, co robisz, jest... nie do końca okej. Może to jest dobre dla Ciebie. Jakby konkretnie. Może Ty masz przekonanie w tym, że to jest okej. Ja tego nie kwestionuję. Ja jestem prostym człowiekiem i mam dla Ciebie wielką prośbę. Na antenie tak zwanej. Ja do Ciebie wyciągam wielką rękę. Chodź ze mną na spacer w dowolnym miejscu, gdzie Ty wyznaczysz. Bez świateł jakichkolwiek mediów czy doradców. I zróbmy tak, żebyś była wygraną tej historii. Bo ja nie potrzebuję nic. Ja naprawdę nie potrzebuję żadnego rweru. Ja potrzebuję jednej rzeczy. Że jak to się uda, żeby Columbus, czyli firma giełdowa, gdzie odpowiadam za 10 tysięcy akcjonariuszy, oni dostali pieniądze z powrotem. I tyle. My nic więcej nie oczekujemy, jako ja i moje 10 tysięcy akcjonariuszy giełdowych. A ty, to jest twoje całe życie. Dlatego mam dla Ciebie wielką prośbę. Zapraszam Cię na spacer, na którym ustamy. Może Skarb Państwa, może pan minister Miłosz Motyka, może pan Bałczun, może pan Kośniak-Kamysz, może pan premier, a może pan Nawrocki, pan prezydent. Ktoś powinien wziąć odpowiedzialność za to, że naprawdę. My nigdy nie chcieliśmy wysłać tego do Chin. To było... Przepraszam, wielkie faux pas, bo mieliśmy przypadek. że człowiek, który by zatrudniliśmy, był związany z kinami. W ogóle wiceprezes organizacji, która jest z przedsiębiorcami związana. To jest w ogóle popa. Ja wiem, że to wykorzystałaś i okej, dobra. God move, dobry ruch PR-owy. Ale naprawdę. Albo to kupi skarb państwa. Przepraszam, kupi, weźmie. Bo my się dogadamy, jak to zmonetować wspólnie. A jak nie? No dobrze, no to pozwól nam, żeby WPT, czyli Wrocławski Park Technologiczny, gdzie był u nas ostatni wiceprezyd powiedział, wypowiemy wam umowę i to wszystko wyrzucimy na śmieci. Na śmieci. Dzięki wam, Dawid. Dobrze, czy ja mogę teraz odnieść się merytorycznie, żeby nie tutaj nie zanudzać wizów? To jest bez sensu, co ty robisz. Kobieto, wszystkie zbiórki zamknięto. Prokuratura odrzuciła. Nie odrzuciła, Dawid jest dalej w sądzie. Kobieto, dobrze, ale bez sensu. Chcę naprawdę, żebyś była herożką polskiej nauki. My tego chcemy wszyscy, bo naprawdę ci się tu należy. I dlatego komornika na mnie nasyłacie? Chociaż możecie ze spółki majątek wyciągnąć. Przepraszam Dawid, ale takie są realia. Bardzo fajny jest ten miód, bardzo dobrze się tego słucha, ale my wiemy jak jest, a fakty są takie, że może zanim pójdę z tobą na spacer, to zdejmij komornika z kąta. To się zastanowię, ale... Jeszcze raz, jeszcze raz. Zapraszam cię na spacer, w którym... Naprawdę, bez fleszy, bez telebrytów. To jest spacer, który ma zamienić, możemy iść w stronę łazienek. To jest spacer, który powinien zamienić polskie konflikty. Może tak jest, że w Polsce tak jest, że w Polsce nie da się zrobić biznesu. Może Polska jest problemem, może państwo polskie nie wspiera wystarczająco, ja nie wiem. Panie Dawidzie, dziwna jest ta rozmowa. Muszę powiedzieć, że ta rozmowa jest coraz bardziej dziwna, żeby nie użyć takiego angielskiego słowa jak creepy. Panie Krzysztofie, ja zaprosiłem panią Olgę Malękiewicz na spacer. To było dziwne zaproszenie. Weź mi tego komornika, proszę cię, zdejmij to, rozważę propozycję spaceru. Panie Olgo, czekam na telefon. Pani go zna, ponieważ pani podała Krzysztofowi. Panie Krzysztofie. Jak pan będzie się pogadać nie o perwskitach, tylko o naprawdę ważnych letach w Polsce, bezpieczeństwo energetyczne. To się umówię na spacer z panem. Myślę, że ja bym się z panem umówił na spacer. No dobrze, to będzie potrzebna zgoda nas obu, no tak zakładam. Poproszę moich ludzi, żebyś nas umówił. Szanowni państwo, ja muszę iść na piwo bez mencena. Na zdrowie, panie Dawidzie, na zdrowie, smacznego piwa. My w takim razie wracamy do rozmowy. Dziękujemy bardzo. Dobrze, potraktujmy to z uśmiechem i z humorem, tą całą sytuację, bo tak widać trochę to... Jest przestroga dla osób, które chciałyby rozwijać coś i aż strach przyjmować inwestorów na pokład, bo później takie dziwne sytuacje też mają miejsce. Niemniej jednak krótki komentarz merytoryczny do merytorycznych rzeczy, które tutaj wydarzyły się w tej rozmowie. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi, czy pożyczki były wypłacone zgodnie z harmonogramem na czas w pełnej transzy, bo nie uzyskaliśmy ich. To, że po trzech latach uzbierało się, nakapało z kroplówki tyle środków, że można uruchomić projekt ENFOŚ. No to też tutaj proszę Państwa, czy fabrykę się zbuduje w 2002 roku, czy fabrykę się zbuduje w 2025. Jawnie tutaj widać, że panowie kompletnie się na tym nie znają i nie wiedzą o co chodzi w technologiach. Nie można powiedzieć, że nakapało przez trzy lata, to teraz zbudujmy fabrykę. Natomiast przed budową fabryki i przed dostępem do środków publicznych był jeszcze jeden element właśnie przejęcia spółki, czyli to ENFOŚ miał być po przejęciu spółki podpisany. Wtedy ja nie mam kontroli, na co są wydawane środki publiczne i dlatego też... Nie poszliśmy w ten scenariusz. Jeśli chodzi o czarną listę Ministerstwa Finansów, to jest absolutna manipulacja. Wyjaśniałam wam to gdzieś już w mediach, ale powtórzę. Też taka historia, która zdarzyć się może każdemu. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju źle zaadresowało list. Był list, który miał przyjść do Saulę, że mamy zwrócić 100 tysięcy złotych w jakimś projekcie. W sumie były dwa. I w każdym mniej więcej chodzi o podobną kwotę. Jeden był dobrze zaadresowany, dotarł i my zwróciliśmy tą kwotę. Drugi był źle zaadresowany, nie dotarł. Nie wiedzieliśmy, że coś mamy zwrócić. I pewnego dnia przychodzi do nas informacja, na początku jakoś tego roku, że zostaliśmy wpisani na listę i my nie wiemy o co chodzi. Sprawdziliśmy, że to jest pomyłka. Natychmiast jakby... wysłaliśmy tego samego do dnia pismo, że to jest pomyłka, bo nie dotarła do nas poczta, że jeżeli było coś do zapłacenia, to my już robimy przelew. Natychmiast nas z tej listy zdjęli. To była pomyłka, a teraz jakby inwestorzy przedstawiają to, że ja ukrywałem, że jesteśmy na czarnej liście i przez to, że byliśmy chwilę, nie wiem, miesiąc, dwa, ile trwa procedura wpisania i zdjęcia natychmiastowego z tej listy, to przez to, że... W 2025 przez chwilę, przez przypadek trafiło SAULE na tą listę, to oni nie mogli zrobić swoich wielkich inwestycji. Słuchajcie młodzi przedsiębiorcy, słuchajcie wynalazcy, szukajcie inwestorów na zachodzie. Ja nigdy nie miałam takich przebojów z inwestorami zachodnimi. Każdy wydatek w SAULE był jakby... zatwierdzany przez Radę Nazorczą przez Dawida, więc tutaj ja się kompletnie odcinam od narracji, że były jakieś dziwne wydatki, bo jakby od 2023 roku jakby ja musiała mieć potwierdzenie nawet przysłowiowy papier, jak kupowałam zgodę Radę Nazorczą i Kolumbus, więc jakby wszystko jest transparentne. Pan Dawid powiedział wprost, że dzisiaj kwestia technologii nie jest pani sprawą, tylko ich. I że oni chcieliby tą technologię... W jakiś sposób przekazać państwu, być może za złotówkę, ale tak wyczułem, że za złotówkę, ale w ramach późniejszego podziału na ewentualne zyska? Ja właśnie nie wiem do końca o co mu chodziło, bo to było takie niejasne. Nie padły żadne takie twarde jakby rzeczy. To była opowieść momentami wciągająca. No tutaj nie można Dawidowi odmówić, że jest świetnym sprzedawcą i że tą swoją firmę też fantastycznie rozwijał, że dużo osób mu ufa. jakby naszej współpracy, wszystkie te zapewnienia, że tak, że będzie dobrze, że pomagamy. No tak, no łykałam to, brałam to za dobrą monetę. Dzisiaj inaczej troszeczkę patrzę na tą sytuację. Nie chcę tutaj jakby tego, wolałbym się skupić na czystych, merytorycznych faktach, na liczbach, na datach, bo takie opowiadania. No tak, tylko to już mamy trochę ze sobą w tym wywiadzie. Zaskakujący był to moment tego wywiadu. Nie zakładałem, że dojdzie do takiej konfrontacji. Myślę, że w pani sporze to też był moment taki być może przełomowy, bo do tej pory chyba nie mieliście okazji publicznie rozmawiać na te tematy. Nie, w ogóle nie mieliśmy też okazji rozmawiać. Rzeczywiście od kwietnia czy maja próby mailowego zaproszenia panów do negocjacji przy stole czy wykupu nie spotykały się. Pani podtrzymuje, że 80%. milionów złotych, a nie złotówkę? Tak, to mogłam dać w kwietniu, kiedy jeszcze spółka była operacyjna, kiedy nie odeszli nasi poddostawcy, kiedy nie odeszli pracownicy, kiedy sprzęt nie stał na terenie parku i się kurzył. To ja to chciałam zrobić w kwietniu. I tutaj myślę, że dzisiaj być może pan Piotr Kurczewski czy pan Dawid może żałują, bo nie wiedzieli być może, że będę stawiać taki czynny opór. Natomiast dziś Ja bym chciała usiąść do negocjacji na podstawie szkód, jakie też wyrządzili w ostatnich miesiącach w naszej spółce. I w ogóle mając już prawników, bo wcześniej byłam pozbawiona prawników, ta lista Kolumbusa wypłat dla pracowników, ja ją mogę pokazać. Tam te wypłaty dla pracowników wyglądały tak. Tutaj, tutaj, tutaj. Olga Malinkiewicz, 0 złotych. I dalej. na kolejni pracownicy z pensją. Jako forma takiej presji też. Później ja musiałam dzwonić do Rady Nadzorczej i prosić ich, żeby oni wypłacili pensję. To są takie psychologiczne, jakieś dziwne zagrania. I tutaj na tej liście, o której mówi Dawid, zdaje się nie było naszego działu prawnego jakimś dziwnym trafem. Nasz dział prawny przestał dostawać wynagrodzenia w momencie, kiedy zbliżało się podpisanie umowy przejęcia spółki za długi. Ja zostałam bez prawników, finansowo też tutaj, że tak powiem, bez środków. Dziwne rzeczy się działy. Czy zamierza pani skorzystać z zaproszenia na spacer do łazienek? Na tą chwilę ja czekam, aż Dawid odwoła komornika. Ponieważ wy są na mnie... O ile dobrze zrozumiałem, to pan Dawid zamknął tą pani zbiórkę na angielskim portalu czy amerykańskim? Nie sądzę, pierwszy słyszę. Tak wynikało z jego wypowiedzi przed chwilą, co by oznaczało, że jest dość zaangażowany w kwestię tego, żeby pani żadnych pieniędzy nie otrzymała. Oczywiście teraz każda zbiórka dla mnie... Tutaj mamy podgląd czego, powiedzcie Krzysiek? Tak. To jest zbiórka i działa ona? No wpłac, no co ty nie wpłacisz. Wpłacaj i sprawdź, czy działa. Ja tu z wydawcą rozmawiam w tym momencie. Zbiórka działa, działała przed programem na pewno. Bardzo będę się cieszyć z każdej wpłaty właśnie po to, żeby stawić czoła takim dziwnym sytuacjom. Osobom, które tak naprawdę Saule wykończyły, teraz chcą wykończyć mnie i wszystko przylukrują takim cukrem, że chodźmy na spacer, dogadajmy się, będziesz herosem, ale tak naprawdę to jesteś nikim, tylko jak z nami będziesz, to jesteś kimś. Ja już wychodzę z tej bajki, nauczyłam się dużo. Wydaje mi się, że ta szkoła, którą przeszłam z Kolumbusem i z panem Piotrem Kurczewskim, to była bardzo twarda szkoła. To było jak takie MBA, tylko do kwadratu. Chciałabym tę wiedzę, którą wyniosłam z tej współpracy, tak jak się wynosi jakieś doświadczenie, tutaj wyniosłam go bardzo dużo. Czuję się teraz bardziej przygotowana. dobór partnerów i na rozwój projektu. Nie da się ukryć, że po takich przejściach, po tylu minach, na które się weszło, to już można je wcześniej wykrywać. Jeszcze kilka telefonów odbierzmy. Mam wrażenie, że zainteresowanie tylko wzrasta po tym ostatnim fragmencie. To zainteresowanie pani służy też, trzeba to sobie jasno powiedzieć. Pani ma swoją tutaj misję i nie ma co się czarować, że jest inaczej. Zanim odbierzemy telefon, chciałem też przypomnieć o tym, że także w firmie Zen jest Black Week. To oznacza, że... W aplikacji Zen znajdziecie specjalne zwiększone stawki i zniżki na elektronikę, gry, ubrania i wiele innych rzeczy. Cashback Zen przychodzi natychmiast i łączy się z innymi promocjami. Cztery miesiące z kodem zero za darmo. Zapraszam. A teraz odbieramy telefon. Halo? Dzień dobry. Dzień dobry. Dobry wieczór. Z tej strony Jakieś Pakuńczy. A tak serio, słyszałem wypowiedź Dawida i chyba nie muszę chyba nie dodawać. Powiem szczerze, że pracowałem w Kolumbusie i to co pani Olga powiedziała to prawda, coś takim, że albo jesteś z nami albo jesteś nikim. Także powiem szczerze, że no to chyba się po prostu człowiek pogrążył co do pani Olgi Malinkiewicz. Uwiarygodniejszy patrzę z naszej strony i i też chciałem zapytać właśnie w którą stronę to pójdzie. Czy ta technologia, czy jak pani widzi tą technologię, w którą stronę ona ma iść? Bo pani mówi o tych samochodach, że to nie bardzo, ale w którą stronę, gdzie moglibyśmy to na przykład wykorzystać? Pani mogła takie powiedzieć dla ludzi, którzy po prostu nie wiedzą w ogóle, czym jest perowski? Dziękuję. Tak, to jest doskonała technologia, akurat szyta na miarę naszych czasów do dual use, czyli do używania w zastosowaniach militarnych, czyli tam, gdzie jest potrzebna energia przenośna, cicha, lekka, którą można zintegrować z urządzeniami elektronicznymi, których właśnie w wojsku jest bardzo dużo. Obszar defense. Jeżeli miałabym dzisiaj iść, to na pewno to jest ten obszar. bo technologia jest gotowa też, żeby tutaj wejść. Nie chcę robić fotowoltaiki na dachy, nie teraz. To nie jest jeszcze ten czas. Żebyśmy konkurowali bezpośrednio właśnie z na przykład panelami krzemowymi czy farmami, to jest jakiś kolejny etap rozwoju tej technologii. Ale tu i teraz mamy wystarczająco dobrą, żeby dostarczyć ją ludziom, którzy naprawdę na to czekają, bo różne rzeczy się... przydarzają odłączenia, blackouty, trzęsienia ziemi po wodzie. Tam jestem w stanie tą energię dostarczyć. Ona nie musi działać wcale 20 lat i być rekordy sprawności. Myślę, że ludzie w ciężkiej sytuacji ucieszyliby się po prostu jakby mogli zagotować wodę albo włączyć dzieciom wieczorem światło. Także to jest jakby kierunek. Dziękujemy bardzo. Chciałem powiedzieć, że nasz wydawca Krzysztof Wrześniowiecki sięgnął najdalej do kieszeni, najgłębiej jak tylko potrafił i 10 euro wpłacił na pani zrzutkę, żeby sprawdzić, czy ta zrzutka działa i działa. Więc to jest ta dobra wiadomość. Krzysztof, niesamowity gest z twojej strony. Bardzo ci dziękuję. Dobrze. I teraz ja dopytam, bo oprócz tego... że padło zdanie o spacerze do łazienek, no to też padło bardzo wiele zdań o tym, że państwo polskie miałoby to w pewien sposób przechwycić. Czy pani jest otwarta także na jakiś kontakt ze strony czy to ministrów, czy to kancelarii prezydenta? Czy pani uważa, że to jest w ogóle... Projekt, który powinien trafić w państwowe ręce i być w pewien sposób nadzorowany przez państwo. Wiemy, że w Stanach Zjednoczonych często tak jest, że jeśli są jakieś strategiczne inwestycje lub bardzo dobrze rokujące, no to państwo musi w tym być. Chociażby jako udziałowiec, może nie większościowy, ale mniejszy, ale musi gdzieś tam być. Jak pani widzi tutaj ewentualną współpracę? Współpracę z państwem widzę jako współpracę przede wszystkim pomoc finansową i rozwijanie długofalowego projektu, bo to jest... Ważne, że te projekty, które przynoszą największe zyski w przyszłości i w ogóle plasują gospodarki, to są projekty zwykle długofalowe, tak jak było z procesorami. I tutaj raczej bym widziała państwo polskie, jeżeli wykażą zainteresowanie. Ja chętnie się spotkam, chętnie porozmawiam. Ja nie wiem, co oni tam wszyscy... Mówią, odnoszę się do tego, co czytałam w prasie. Bo ja dlatego o to pytam, że o pani było w pewnym momencie bardzo głośno. To zresztą też padło. Pani została odznaczona przez prezydenta za specjalne zasługi dla nauki. Pani otrzymywała nagrodę, pani była zapraszana na galę. Nie mówię już o tych wszystkich okładkach, o wirtualnych wycenach, ile ten biznes będzie za chwilę warty, ale politycy grzali się przy pani. To jest bardzo, to prawda. Mam zdjęcie chyba z każdym prezydentem, z ostatnim prezydentem. z panem Nawrockim widziałam się niedawno, kiedy ogłaszał w Warszawie otwarcie nowego funduszu wspierającego innowacje. Osobiście miałam chwilę zamienić z nim parę słów. Przekazałam mu list. Nie ma odzewu. Może komuś przekazał, może gdzieś to w fali spraw zginął, ale rzeczywiście tutaj jakby wielokrotnie też na swoich mediach apelowałam i do premiera, i do ministra spraw wewnętrznego. żeby się zainteresować, żeby nie wypuścić tej technologii z kraju. Jeśli chodzi o strategiczny dalszy rozwój technologii, to musi zrobić technolog. To nie będzie tak, że wyjdzie spółka państwa. Może tam nasypać tonę pieniędzy, ale bez dobrych technologów, bez dobrych ludzi, którzy znają się, jak tę technologię rozwijać, jak ją robić, jak używać w ogóle tych sprzętów, to oczywiście to nie ma znaczenia. I tutaj wydaje mi się, co się wydarzyło w Saule, to niestety dobrze nam się żyło, nawet z Kolumbusa na samym początku, dopóki inwestorzy nie zaczęli wtrącać się, jakie maszyny są ważne. jakie nie są ważne, gdzie idziemy, gdzie nie idziemy, a potem ciąć, ciąć, ciąć środki. I tutaj niestety to doprowadziło do takiej sytuacji niekorzystnej dla wszystkich. Bardzo chętnie jako partner finansowy. Natomiast tutaj też trzeba byłoby oczywiście, przydałby się też partner strategiczny, który potrafi taki projekt rozwinąć. Państwo takich projektów nie rozwijało u nas nigdy. A teraz pytanie, które się pewnie też nasuwało wielu osobom. Czy to nie jest tak, że pani może być genialnym? ale pani nie umie rozwijać projektów. Być może pani ma problem na poziomie egzekucji pewnych procesów. Ja nie jestem urodzonym CEO. Ja nigdy nie chciałam być. Ja zostałam zostawiona w saule w zarządzie sama tylko z przymusu, co kosztowało też mnie bardzo dużo nerwów, bo musiałam się zajmować rzeczami, którymi nie chciałam się zajmować. Ja byłam w stanie złożyć fantastyczny zespół technologów, który to zespół... Wspólnymi siłami udało nam się jako pierwszej firmie na świecie właśnie uprzemysłowić tą technologię, zdobyć te certyfikaty. Więc na poziomie organizacji zespołów technologicznych, budowy cleanroomów, budowy fabryk. Ja tutaj się czuję jak ryba w wodzie. Ja naprawdę wiem gdzie kogo potrzeba. Ściągnęłam do SAU-ry wielu tak wybitnych ekspertów i naukowców, że... Że aż sama byłam w szoku, że w ogóle te tu są. Że się zgodzili. Tak, że się zgodzili, ale w ogóle podziwiałam ich pracę w trakcie naszych lat. Nieraz ja byłam bardzo dumna, że oni są na pokładzie. Jeśli chodzi o prowadzenie projektów biznesowych, ja nie mam ambicji prowadzenia projektów biznesowych, tylko ja chcę partnerów, którzy potrafią takie projekty prowadzić. No Columbus nie miał doświadczenia w prowadzeniu takich projektów. DC24 nie miał doświadczenia w takich projektach. Ja też ich do spółki nie przeprowadziłam. Więc ja te w tej chwili troszeczkę, no musimy tą sytuację rozwiązać. Nie jesteśmy już w kwietniu. Moja propozycja jakby wtedy, żeby to zrobić właśnie po cichu, żeby usiąść, żeby się dogadać, żeby się rozejść, nie została wtedy zaakceptowana. Jeśli chodzi o spotkanie się, ja tak chętnie się spotkam, ale chciałabym się spotkać jakby z osobami decyzyjnymi co do majątku Saulę i chciałabym się spotkać tutaj w przyprawnikach. Ja uważam, że to powinny być transparentne procesy. Tu chodzi o duże pieniądze, o wartościową technologię i ja chciałabym usłyszeć w końcu po wielu miesiącach, jaka jest cena wyjścia, żebyśmy mogli usiąść i negocjować. Mhm. No dobrze, a w ogóle padła nazwa Saule kilka razy. Dodajmy, że to nie jest taka nazwa wymyślona w ogóle z kosmosu, tylko proszę wyjaśnić, co to jest Saule. Saule, proszę Państwa, to była jeszcze przed czasami chrześcijaństwa w Polsce, w tych terenach nadbałtyckich. To była bogini, która była czczona. To była, oprócz tego, że to była bogini Słońca, to była opiekunka sierot, taka właśnie, która przychodzi i pomaga. Bardzo, bardzo pozytywna. Bogini Słońca. Tak, Bałtycka Bogini Słońca. Czyli też jest element patriotyczny. Od zawsze. I nie zadawałabym sobie tyle trudu, gdyby ten element nie był. Natomiast chciałabym, bo... W Polsce jest bardzo dużo zdolnych ludzi, świetnych ludzi, naukowców, inżynierów, ale też przedsiębiorców. Te młode pokolenie, ono jest niesamowite, ale często później, no niestety to jest gdzieś ścinane na takim właśnie zderzeniu się z takim systemem. Jak ja wracałam do polskich się w Pani, Polska już jakby... Nasz wizerunek jest taki nowoczesny. Mamy te kawiarnie już jak na zachodzie, te restauracje jak na zachodzie, te Piotrkowska jak na zachodzie w Łodzi. Te wszystkie sklepy, Armaniego, Gucci, wszystko mamy. Ale nie mamy jeszcze tej mentalności zachodu, bo jak przychodzi, żeby rozwijać biznes, to nagle ja się czuję, że jestem z powrotem lat 80-90 i nie wiem, co się dzieje. Że właśnie są takie spacery w ciemnej alei, jakieś dele, które z jakiegoś powodu nie mogą być po prostu wyrażone w mailu albo w dokumencie. Ja mam tego dość. Ja mam tego dość i chciałabym, i to bym życzyła nam wszystkim, żeby jednak zostawiać te wynalazki tutaj, żeby one się rozwijały, a to jest, proszę państwa, bardzo ważne. Dla państwa. Dlaczego? Bo jeżeli są kraje, w których się nie rozwijają nowe technologie, to potem one są wasalami tych krajów, w których one się rozwijają. I to nie jest pozycja... Oczywiście nie jesteśmy stanami i tak dalej. Jeszcze długo nie będziemy, ale warto mieć jakby te aspiracje i przede wszystkim wypleniać te takie zachowania z lat 80-tych, 90-tych. Bo to niszczy nasz kraj. No jakby to nie jest patriotyczne. Tutaj inwestorów, inwestorzy jak mają, to jest tyle krótszków prawnych, które są w dokumentach. Tak wolno działają sądy właśnie w przypadku sytuacji tak jak u nas, takich nagłych pożarowych, że bardzo ciężko jest ściągnąć kapitał zachodni, taki żeby dużo zainwestował. No bo tutaj oni też wiedzą, że jeszcze tutaj te systemowe dziury trzeba połatać, żeby to było bezpieczne transakcje. No ale przede wszystkim też przecież mamy dużo też inwestorów z Polski, którzy sami swoje biznesy wolą rozwijać za granicą, bo tu ciężko jest, jest ciężko. Jestem zaskoczona, bo myślałam, że wracam do kraju nowoczesnego i to jest też niesamowity materiał, jak nowoczesna technologia właśnie zderza się z takim twardym... sposobem prowadzenia biznesu, który nie jest taki jak na przykład właśnie taki bardziej trochę zachodni, taki bardziej przyjazny, taki bardziej partnerski. O, bo to może to chodzi o partnerstwo, bo tutaj zawsze właśnie jak mieliśmy współpracę z naszym japońskim inwestorem, to było partnerstwo. My swobodnie wymienialiśmy informacje, mieliśmy wolną rękę. Pokazywaliśmy nasze efekty. Jak były problemy, byśmy dopytywani. Jak były sukcesy, to się cieszyliśmy razem. Informowaliśmy się na bieżąco. Wszystko było transparentne. Dobrze się ta współpraca układała. Natomiast później, jak właśnie też pan Piotr Kurczewski, jak przyszedł do firmy, to ten człowiek po prostu tak strasznie postępował z innymi ludźmi, którzy mają mniej pieniędzy od niego. Po prostu to jest osoba... która na takim poziomie interpersonalnym, jak już nie miała żadnego argumentu, to mówiła, ja mam pieniądze, bo ty nie masz, więc cicho bądź. To jest straszne, to nie powinno tak wyglądać, naprawdę. Szkoda, że to tak wygląda, bo ja sobie z tym jakoś radzę, ale znam osoby, które... musiały się długo leczyć z różnych delikliwości, ponieważ nie wytrzymały presji psychicznej. Tego takiego miażdżenia, tego dojeżdżania. Ciężka sprawa, ale zobaczymy. Mogą państwo pomóc, to jest też ważne. Dlatego też przyszłam tutaj, zaryzykowałam program na żywo, bo myślę, że... Jest bardzo dużo Polek i Polaków, którzy widzą co się dzieje i którzy chcieliby, żeby to się zmieniło. Nic się nie zmieni, jeżeli nie ma tej czynnej akcji. Pierwszy, który wychodzi i coś próbuje zmienić, zawsze ma najgorzej. Ale przyzwyczaiłam się do tego, bo w różnych dziedzinach też już mam to za sobą. Niech będę przykładem dla innych, którzy myślą o wejściu w biznes, że dobry due diligence inwestorów robić, rozpytywać się i uważać na te wszystkie tematy, które dzisiaj poruszyliśmy. Jest tu dużo elementów przestrzeni. Ten program, powiem szczerze, potoczył się trochę inaczej niż zakładałem, bo nie zakładałem takiej pani szczerości. O ile to jest szczerość, no bo być może ma pani duży talent aktorski i coś tam sobie rozgrywa. Natomiast ja jestem ufną osobą, być może naiwną, więc pozostanę przysłowie. Drodzy Państwo, ja też chciałem Was zaprosić. Dwa telefony jeszcze odbierzemy ostatnie, co może jakieś spóźnione osoby jeszcze zadzwonią. Bo tak się dzisiaj złożyło, że jak ogłosiliśmy, że będzie ten wywiad, no to przyszedł do mnie Łukasz Widuliński i mówi, ty przecież zapomniałeś, że my w magazynie, który teraz będzie wychodził, mamy materiał, który jest także... o Pani Oldze Malinkiewicz, o polskich wynalazkach, bo to jest 400 stron magazynu. Możecie go zamawiać, link będzie pod filmem. Możecie zamać na stronie magazyn.zero.pl. 400 stron o Polsce, o polskiej przyszłości, przeszłości, o historii, o wyzwaniach, o innowacjach, o przedsiębiorcach, o muzykach, o sportowcach. To jest w całości magazyn poświęcony naszemu państwu. Uznaliśmy, że jakoś tak w duchu patriotycznym można coś zrobić. Ostatnio tak jakoś nas bierze na tą polskość trochę bardziej niż w poprzednich latach. Myślę, że nie tylko nas, ale wielu widzów również. Na koniec mojego przemówienia chciałem jeszcze powiedzieć o Mubi.pl, bo to także jest nasz sponsor. 100 złotych zwrotu za zakup ubezpieczenia OC na stronie Mubi.pl. Sprawdzajcie link w opisie. Możecie zadezerwować także ten bonus na później. Odbierzmy dwa ostatnie telefony. Halo? Halo, dzień dobry. Dzień dobry. Nie wiem czy mnie słychać, bo już trochę czekam. prośbą, bo szczerze mówiąc, słuchając tu pani sytuacji, to mam ochotę zrobić to, co Szymon Hołowny nad Konstytucją i się trochę zapłakać, bo przykro mi, że w polskim państwie jest tak, jak było zawsze, czyli jest po prostu ucinana inicjatywa, jak tylko się da, jakakolwiek inicjatywa. I chciałem się zapytać, czy wierzy pani w to, że polskie państwo może faktycznie pani pomóc, bo oglądając Kanal Zero będę myślę z całym widzem, oglądając pana Mazurka Istanowskiego szczególnie. Mogę powiedzieć, że sytuacja dajmy na to z AI, ucięcie dofinansowania na AI nie daje mi myśli takich, że może pani mieć jakąkolwiek pomoc od państwa. Przynajmniej tak mi się wydaje, że w Polsce technologia zawsze będzie na nie. Albo przynajmniej tak jest to promowane przez polskie państwo, że no niestety. Tak, tutaj faktycznie to jest ciężki temat. Ja nie rozumiem dlaczego, zwłaszcza w takich technologiach, które mają zastosowania, mogą być militarne, państwo wręcz nie rzuca się na te wynalazki. Być może to jest brak odpowiednich kompetencji, decydentów. Trudno mi oceniać, ja nie jestem politykiem, nie wiem jak te struktury do końca działają. Zrobiłam co mogłam. Finansowanie, wsparcie finansowe projektu od państwa, żeby technologię zachować w kraju jak najbardziej widzę. Czy będą jakieś zmiany? Ja myślę, że jeżeli mój głos zostanie usłyszany i te wszystkie osoby, które również podobne miały przejścia jak ja, a wiem, że są. Jeżeli one również zaczną wyjść, wychodzić i mówić, i będzie nas więcej, to w końcu zbierze się masa krytyczna, której już politycy nie będą mogli ignorować. I to jest właśnie prośba dla wszystkich, którzy oglądają ten program, którzy się zastanawiają mówić, nie mówić. Wzięłam ten pierwszy, że tak powiem, cios na siebie, ale dobrze by było, gdyby na tym się nie skończyło, gdyby to nie było takie też poświęcenie na daremno, gdyby faktycznie jeszcze mówić głośno o innych przypadkach, czy to wyprowadzania technologii, czy to właśnie defraudacji publicznych pieniędzy, po to, żeby... Zmusić też państwo, żeby dać mu wystarczająco argumentów, że to nie jest tylko jedna osoba, tylko że to jest cała rzesza osób, która potrzebuje pomocy państwa. Po to tutaj jestem. Mogą mi państwo pomóc właśnie poprzez zrzutkę naprawników, bo ja tu jestem i zapraszam. I każda osoba, która się zgłosi, to już zaczyna się dziać. Już firmy zaczynają pokazywać imienia, nazwiska, mówić, wymieniać imienia, nazwiska i mówić o swoich historiach bez wstydu. może tą sytuację wykorzystać po to, żeby zrobić coś dobrego. No ale jakby ja w pojedynkę sama tego na pewno nie jestem w stanie zrobić. Dziękujemy za tamten telefon. No i teraz prawdopodobnie ostatni. Kto jest z nami? Halo? Dzień dobry. Kuba Sieczka z Wrocławia. Cześć Olga. Cześć Kuba. Cieszę się, że dzwoniłem się jako ostatni w tym programie. Państwo się znają? Były pracownik w SAULE, tak. My się znamy. Nie mam żadnych korzyści majątkowych ani z żadnych spółek pana Zielińskiego, ani z żadnych spółek pani Olgi. Dzwonię jako były pracownik w SAULE i chciałem zaznaczyć jedno. Technologia perowskitów ma sens i ona działa, zwłaszcza w SAULE ona działa. Druga sprawa, nie można jej porównywać do żadnej innej technologii fotowoltaiki. To nie jest konkurencja dla fotowoltaiki na bazie szkła. Zarówno tej, co stosujemy u siebie na dasach, jak i galium arsenide, które stosujemy w kosmosie, bo wszystko, co jest na bazie szkła, ma po prostu inne zastosowania. Już dzisiaj ta technologia jest stosowana tylko w kosmosie, przy czym tej technologii nie możemy zwinąć. Nie możemy zwinąć w rolkę, powiedzmy, bo nie jest to żadna cienka polia. To jest dalej na bazie tak zwanego space glassu. Przez to jego koszty wyniesienia w kosmos są znacznie wyższe. W kosmosie, gdy mamy ten stan już powiedzmy takiej nieważkości, możemy fotowoltaiki na bazie poroskitów na przykład rozwinąć z jednej długiej rolki na znacznie większe ilości metrów kwadratowych. Jeśli chodzi o sprawność tej fotowoltaiki, chciałbym to też oczyścić. Sprawność fotowoltaiki na bazie poroskitów jest znacząco lepsza w warunkach słabego oświetlenia, jak i także trochę innego zakresu spektrum światła. Ta fotowoltaika ma ogromny sens w elektronice, zwłaszcza w takiej małej IoT, gdzie zwykła fotowoltaika na bazie szkła po prostu się albo nie zmieści, albo jest narażona na właśnie pękania i tak dalej. Więc tu musimy mieć konkretne zastosowania dla danej fotowoltaiki właśnie na bazie perowskitów i ta fotowoltaika daje nam szansę właśnie stworzenia nowych prototypów. Dość powiedzieć, że sam byłem właśnie w zespole inżynieryjnym, tworzyłem zespół właśnie inżynieryjny w SAULE, ale bardziej od R&D. I my stworzyliśmy właśnie dla SAULE moduł badawczy, który poleciał w kosmos i niestety z powodu firm trzecich, dokładnie z powodu lunchera, moduł badawczy SAULE nie wyszedł w kosmos. Niestety, bo może dzisiaj, dzisiaj jako... lider tego zespołu inżynieryjnego, mógłby mieć na koncie nie tylko sukces w postaci stworzenia dla Saulu Modułu Bodawczego, który poleciał w kosmos space sector, ale także dzisiaj Olga mogłaby pochwalić się wynikami tej fotowoltaiki właśnie w warunkach kosmicznych, gdzie Perowski ma dużą przewagę właśnie w próżni. To jeszcze dopytam. Bardzo dziękuję za tę część techniczną. Natomiast bardzo dużo rozmawialiśmy tu o sprawach finansowych. Po której pan jest stronie w tym całym sporze? Jeśli chodzi o finanse, to to co Olga powiedziała, jeśli płatności nie są na czas, to jest to tragedia. Mówię to tak, że jako startupowiec mam swój startup z Wrocławia, tworzymy własną markę motocykl elektrycznych i to jest dokładnie to co Olga powiedziała. Tak duże projekty nie mogą sobie pozwolić na opóźnienia, nie mogą sobie pozwolić na zaprzestania płatności w perspektywie nawet kilku miesięcy, bo takie młode startupy są bardzo wrażliwe na takie braki płatności. To jest kluczowa kwestia i nie dziwię się, że pan Dawid omijał tę kwestię, bo to jest coś, co realnie potrafi wywrócić startup. Również większość pracowników pewnie by nie miała odwagi. Ja odszedłem całe przed tymi problemami największymi finansowymi. Już zauważyliśmy, że zaczęły znikać auta z parkingów, ale akurat jeszcze w tym momencie, powiedzmy, gdzie jeszcze mnie nie uświadczyły te opóźnienia w płatnościach pensji, bo po prostu zacząłem rozwijać swój startup. Powiem tak, pracownicy przez... Też długi okres czasu nie dostawali wypłat. Olga chodziła, rozmawiała i przepraszała, ale wiele rzeczy, jak już wiemy, na dzień dzisiejszy nie było niestety zależne od niej. I mi jest po prostu Olgi bardzo szkoda, bo mental inwestorski w Polsce jest pod tytułem, z którym ja się nawet teraz zderzam, bo nasz projekt też wymaga 17 milionów, więc ja się z tym zderzam na co dzień. Proponują 6 milionów złotych, za które nie jestem w stanie nic zrobić i chcą 40% firmy na dzień dobry. To jest tragedia, dlatego my też ze startupem prawdopodobnie będziemy się wynosić do Stanów Zjednoczonych, a dość powiedzieć, że na koncie też stworzyliśmy właśnie pierwszy wyścigowy motocykl w historii naszego kraju, drugi wyścigowy motocykl w historii naszego kraju. I nie mówię tu, żeby się chwalić, tu chodzi o to, że Olga też założyła wtedy nasz talent i dlatego nas zatrudniła do tej firmy, do tworzenia modułów badawczych. I my będziemy się chyba musieli też wynosić z kraju z uwagi na ten mental właśnie inwestorski. Nie da rady stworzyć tak firm. Nie można oddawać 40% firmy na tak wczesnym etapie albo jeszcze za pożyczki konwertowalne na udziały na takich gangsterskich zasadach. No to jest straszne po prostu i mi jest tylko przykro i trzymam, Olga, kciuki, że ci się uda. Ponad 100 prób dodwolnienia się, na szczęście się udało. Dziękujemy bardzo za telefon. Dziękuję bardzo. Muszę przyznać, że tak nam się interesująco rozmawiało, że ja zapomniałem, że w tym studiu już miał od jakiegoś czasu trwać zupełnie inny program. Nasi goście czekają, żeby omówić sobie wydarzenia ze stadionów piłkarskich, bo mecze się pokończyły już dobry jakiś czas temu. Drodzy widzowie, zostańcie z kanałem Zero. My jak zakończymy ten program, to zaraz się zacznie następny. Gwarantuję Wam, że też będzie interesujący, chociaż pewnie nie tak szokujący jak ten momentami. Bardzo dziękuję za przyjście, bardzo dziękuję za rozwiązany język, mówiąc krótko, za taką swobodę w opowiadaniu tego wszystkiego, bo myślę, że ten program... może dużo zmienić i także w Pani przypadku może dużo zmienić. Nie mówię tylko o spojrzeniu na biznes w Polsce, ale konkretnie na los Pani wynalazków, bo myślę, że... Tak to już jest, że wśród tych naszych widzów to jest też dużo ważnych osób, które potem sobie rozmawiają między sobą i myślą, kurczę, może coś byśmy jednak z tym zrobili. I życzę Pani tego, żeby ktoś ważny coś z tym zrobił, bo dość już mam czytania, że mieliśmy w Polsce jakąś perełkę, ale niestety już jej nie mamy, a mamy ją za granicą. Zaraz kolejna wyjedzie właśnie Kuba za swym super projektem. Także ja dziękuję bardzo za zaproszenie. Jeżeli ktoś to ogląda, kto właśnie ma sprawę. kogo by interesowały szczegóły. Też zapraszam do mnie do kontaktu, może być przez pana Krzysztofa. Nie boję się żadnych pytań, czy konfrontacji, czy jestem w stanie też wiele dokumentów przedłożyć, potwierdzających to, co tutaj dzisiaj mówiłam. Także zapraszam do kontaktu. Wszystkiego dobrego i dobranoc. Bardzo dziękuję. Olga Malinkiewicz. Naukowiec, wynalazca, a dzisiaj przedsiębiorca z problemami był moim i Państwa gościem. Mam taką transkrypcję rozmowy Krzysztofa Stanowskiego z Olgą Malinkiewicz. Postaraj się rozpoznać kto o czym mówi i zrób podsumowanie w punktach.
User: Mam taką transkrypcję rozmowy Krzysztofa Stanowskiego z Olgą Malinkiewicz.[edit | edit source]
Mam taką transkrypcję rozmowy Krzysztofa Stanowskiego z Olgą Malinkiewicz. Postaraj się rozpoznać kto o czym mówi i zrób podsumowanie w punktach.
Assistant: Jasne — tylko potrzebuję samej transkrypcji, bo w tej wiadomości jej nie ma.[edit | edit source]
Jasne — tylko potrzebuję samej transkrypcji, bo w tej wiadomości jej nie ma. Wklej ją proszę (może być w częściach, jeśli jest długa), a ja:
- rozpoznam kto mówi (Stanowski / Malinkiewicz / osoba trzecia jeśli występuje)
- wyłowię główne tezy i argumenty każdej osoby
- zrobię syntetyczne, punktowe podsumowanie + jeśli chcesz, również wnioski i analizę.
Wklej proszę tekst, a resztą zajmę się ja.
gpt-5-1-thinking[edit | edit source]
User: Podsumowanie spotkania: GODZINA ZERO 150 – Krzysztof Stanowski i Olga Malinkiewicz[edit | edit source]
Podsumowanie spotkania: GODZINA ZERO #150 – Krzysztof Stanowski i Olga Malinkiewicz[edit | edit source]
Uczestnik:[edit | edit source]
- Olga Malinkiewicz – fizyczka, wynalazczyni przełomowej technologii fotowoltaicznej opartej na perowskitach
Tematyka spotkania:[edit | edit source]
- Przedstawienie innowacyjnej technologii perowskitowych ogniw fotowoltaicznych
- Problemy biznesowe i prawne związane z rozwojem wynalazku i działalnością firmy Saule
- Konflikt inwestorski oraz wyzwania w rozwoju innowacji w Polsce
- Perspektywy dalszego rozwoju technologii i współpracy z instytucjami państwowymi
---
1. Technologia perowskitowa – rewolucja w fotowoltaice[edit | edit source]
- Olga Malinkiewicz opracowała technologię nadrukowywania ogniw fotowoltaicznych na elastyczną folię, co umożliwia zastosowanie folii praktycznie wszędzie (fasady budynków, elektryczne urządzenia, jachty, pojazdy).
- Wprowadzenie perowskitów jako półprzewodnika pozwala na uzyskiwanie energii także z niewielkiego sztucznego oświetlenia, nie tylko ze światła słonecznego.
- Technologia oferuje elastyczność, wytrzymałość i możliwość integracji z różnorodnymi powierzchniami, co stanowi istotną przewagę nad tradycyjnymi panelami krzemowymi.
- Sprawność ogniw na folii zbliża się do sprawności klasycznych paneli, a potencjał rozwoju wciąż istnieje.
- Technologia została zwalidowana i doceniona na świecie, m.in. przez takie firmy jak Panasonic czy Amazon.
- Polska firma Saule była pierwszą na świecie, która uzyskała certyfikat potwierdzający możliwość produkcji perowskitowych ogniw na skalę przemysłową.
---
2. Droga wynalazku od pomysłu do produkcji[edit | edit source]
- Proces rozwoju technologii trwał około 20 lat: dekada eksperymentów i samokształcenia oraz dekada przenoszenia wynalazku z laboratorium do produktu i linii produkcyjnej.
- Założenie firmy Saule miało miejsce w 2014 roku, początkowo finansowanie było skromne i pochodziło głównie od wspólników.
- W 2015 roku znaczącą inwestycję (ok. 5 mln euro za 20% udziałów) zapewnił japoński inwestor Hideo Savada.
- Firma zdobyła też środki z UE i NCBR (łącznie ok. 50 mln zł).
- Do 2020 roku wybudowano pilotażową linię produkcyjną zdolną wytwarzać ok. 1000 m² folii rocznie.
---
3. Problemy finansowe i konflikt inwestorski[edit | edit source]
- W 2020 roku inwestor Columbus Energy, reprezentowany przez Piotra Kurczewskiego, wszedł do firmy, inwestując 40 mln zł (ok. 10 mln euro) za 20% udziałów.
- Po początkowym wsparciu inwestorskim wystąpiły problemy z wypłatami kolejnych środków, opóźnienia i zaciągnięcie kolejnych pożyczek, często na bardzo niekorzystnych warunkach (odsetki do 20% rocznie).
- Piotr Kurczewski stosował tzw. zastawy rejestrowe na majątku spółki, umożliwiające mu przejęcie aktywów firmy przy jej upadku.
- Konflikt doprowadził do odejścia kluczowych wspólników, prawników oraz kadry menedżerskiej – Olga Malinkiewicz pozostała w zarządzie sama, bez odpowiedniego wsparcia.
- Zarząd oraz inwestorzy weszli w spór, zakończony licznymi procesami sądowymi oraz nakazami egzekucyjnymi.
- Sąd nakazał Oldze Malinkiewicz zwrot około 489 mln zł na rzecz inwestora, co było błędem i wyrokiem zmienionym później na kwotę ok. 5 mln zł.
- Komornicy zajęli konto osobiste O. Malinkiewicz na kwotę ok. 5 mln zł, co dodatkowo pogorszyło jej sytuację finansową.
- Współpraca z inwestorami była nacechowana brakiem transparentności i naciskami, co wpłynęło na zahamowanie rozwoju projektu i odejście wielu pracowników.
---
4. Przestrogi i doświadczenia[edit | edit source]
- Olga podkreśla konieczność wykonywania właściwego badania due diligence inwestorów, ostrożność przy podpisywaniu umów pożyczkowych oraz wsparcie eksperckie.
- Problemy te pokazują ogólny obraz trudności, z jakimi borykają się polskie startupy technologiczne, zwłaszcza w obszarze hardware.
- Zdaniem Olgi i części rozmówców polski rynek kapitałowy i otoczenie inwestycyjne nie sprzyjają rozwojowi innowacji, czego przykładem są ich doświadczenia.
- Zwraca też uwagę na potrzebę zmiany prawa, by uniemożliwić wyprowadzanie technologii rozwijanych za publiczne pieniądze za granicę.
- Zapewnienie warunków dla ochrony wynalazków i rozwoju technologii jest konieczne do budowy polskiej pozycji na rynku światowym.
---
5. Konflikt i negocjacje między stronami[edit | edit source]
- W trakcie programu doszło do bezpośredniej konfrontacji między Olgą Malinkiewicz a Dawidem Zielińskim i Piotrem Kurczewskim reprezentującymi inwestora Columbus/DC24.
- Inwestorzy zaproponowali wsparcie i podpisanie porozumienia, jednak Olga domaga się zwrotu kontroli nad technologią, odrzuca warunki próby przejęcia firmy za długi.
- W rozmowie padło zaproszenie na prywatne spotkanie (tzw. spacer) celem negocjacji – propozycja pozostaje otwarta.
- Dawid Zieliński podkreślił, że firma Kolumbus dołożyła znaczne środki finansowe, które jednak nie pozwoliły na pełne uruchomienie potencjału firmy.
- Olga odpowiadała, że obecna sytuacja to efekt celowego działania inwestora i chce walczyć o zachowanie technologii w Polsce, wskazując na swój patriotyzm i wartość wynalazku.
- Dawid Zieliński oraz inny były pracownik Saule potwierdzili, że technologia działa i ma realną wartość, ale sektor inwestycyjny i biznesowy w Polsce są trudne dla rozwoju takich przedsięwzięć.
---
6. Perspektywy na przyszłość i współpraca z państwem[edit | edit source]
- Olga Malinkiewicz deklaruje chęć dalszego rozwoju technologii oraz współpracy z władzami i instytucjami państwowymi, które mogą wesprzeć projekt finansowo i organizacyjnie.
- Podkreśla istotę zaangażowania państwa w rozwój strategicznych technologii oraz stworzenie odpowiednich ram prawnych i wsparcia dla innowacji.
- Dla niej kluczowe jest zachowanie kontroli nad technologią, zbudowanie stabilnego zespołu technologicznego i zdobycie dobrych partnerów biznesowych.
- Wskazuje na ogromne możliwości zastosowań perowskitowej fotowoltaiki nie tylko w energetyce słonecznej na dachach, ale także w elektronice, zastosowaniach przenośnych i wojskowych.
- Zwraca uwagę na talents i potencjał polskich naukowców i przedsiębiorców, który potrzebuje ochrony i wsparcia.
---
7. Opinie i głosy z branży[edit | edit source]
- Goście telefoniczni m.in. byli pracownicy Saule oraz specjaliści z branży potwierdzili fakt działania technologii i jej przydatność w określonych zastosowaniach.
- Uznają, że problemy finansowe i organizacyjne spółki znacząco wpływają na tempo rozwoju technologii.
- Wskazują na trudności z pozyskaniem wsparcia finansowego i odpowiednich partnerów na rynku polskim, co często zmusza innowatorów do szukania możliwości za granicą.
---
Wnioski i rekomendacje:[edit | edit source]
- Technologia perowskitowa ma realny potencjał i jest już zaawansowana technologicznie.
- Niezbędne jest stworzenie stabilnych warunków finansowych, prawnych i organizacyjnych dla rozwoju takich innowacji w Polsce.
- Ochrona patentów i własności intelektualnej kluczowych wynalazków powinna być priorytetem instytucji państwowych.
- Współpraca między naukowcami, przedsiębiorcami i instytucjami wymaga lepszej komunikacji i wzajemnego wsparcia.
- Przykład spółki Saule podkreśla konieczność edukacji i uwrażliwienia młodych innowatorów na aspekty biznesowe oraz inwestycyjne.
- Zalecane jest wyciągnięcie wniosków legislacyjnych ograniczających możliwość przejmowania spółek technicznych przez inwestorów o wątpliwych zamiarach.
- Warto rozważyć poważne wsparcie państwa w strategicznych technologiach, aby zagwarantować rozwój i bezpieczeństwo energetyczne kraju.
---
Polska naukowczyni Olga Malinkiewicz, choć stworzyła innowacyjny produkt, doświadcza trudności na polu biznesowym i inwestycyjnym, co obrazuje problemy środowiska startupów technologicznych w Polsce. Konflikt z inwestorami, obecny stan prawny i finansowy spółki, oraz nierozwiązane spory podkreślają potrzebę zmian oraz wsparcia ze strony państwa i środowiska biznesowego.
Assistant: Poniżej masz to, o co prosiłeś: kto mówi co + podsumowanie w punktach.[edit | edit source]
Poniżej masz to, o co prosiłeś: kto mówi co + podsumowanie w punktach.
O technologii:[edit | edit source]
- Opracowała metodę nadrukowywania ogniw fotowoltaicznych z perowskitów na elastyczną folię – można ją naklejać na fasady, jachty, urządzenia, pojazdy, itp.
- Podkreśla, że perowskity działają także przy słabym, sztucznym oświetleniu, więc nie są ograniczone tylko do „pełnego słońca” jak klasyczne panele krzemowe.
- Zaznacza, że sprawność ogniw na folii zbliża się do krzemu, a potencjał dalszego rozwoju jest ogromny.
- Mówi, że technologia jest zweryfikowana przez niezależne podmioty (Panasonic, Amazon itp.) i że Saule jako pierwsze na świecie uzyskało certyfikat produkcji perowskitów na skalę przemysłową.
O drodze od pomysłu do linii produkcyjnej:
- Opowiada o ~20 latach pracy: najpierw lata nauki, eksperymentów i „rzeźbienia” w laboratorium, potem kolejne lata przenoszenia technologii do produktu i fabryki.
- Wspomina założenie Saule w 2014 r. – na początku firma żyła z pieniędzy wspólników i niewielkiego kapitału.
- Wskazuje na kluczowego japońskiego inwestora (Hideo Sawada), który w 2015 r. zainwestował ok. 5 mln euro za 20% udziałów.
- Mówi o pozyskaniu środków z UE i NCBR (ok. 50 mln zł) oraz budowie pilotażowej linii produkcyjnej (ok. 1000 m² folii rocznie do 2020 r.).
O problemach finansowych i konflikcie:
- Opisuje wejście Columbus Energy (ok. 40 mln zł za 20%), a potem problemy z realizacją dalszego finansowania.
- Podkreśla, że firma zaczęła być finansowana pożyczkami na bardzo niekorzystnych warunkach (wysokie odsetki, 20% rocznie).
- Zwraca uwagę na zastawy rejestrowe na majątku spółki, które w praktyce pozwalały inwestorowi przejąć aktywa przy upadku firmy.
- Mówi o odejściu wspólników, prawników i kadry menedżerskiej, przez co została w zarządzie praktycznie sama, bez tarczy ochronnej.
- Opowiada o absurdalnym wyroku na 489 mln zł, który później został zmieniony na ok. 5 mln zł, ale w międzyczasie komornicy zajęli jej konto i życie prywatne/finansowe wywróciło się do góry nogami.
- Z jej perspektywy działania inwestora były celowe, nastawione na przejęcie kontroli nad technologią poprzez zadłużanie i zabezpieczenia.
O przestrogach dla innych innowatorów:
- Podkreśla znaczenie due diligence inwestora, a nie tylko tego, że „ma pieniądze i fajnie mówi”.
- Uważa, że trzeba mieć porządnych prawników i doradców biznesowych od samego początku, nawet kosztem udziałów/pieniędzy.
- Ostrzega przed pożyczkami z drakońskimi odsetkami i zastawami na kluczowych aktywach spółki.
- Zwraca uwagę, że hardware i deep tech w Polsce mają bardzo trudne warunki – dużo grantów, ale mało mądrego kapitału i długoterminowych partnerstw.
O przyszłości i państwie:
- Deklaruje, że chce dalej rozwijać technologię w Polsce, ale potrzebuje nowych, uczciwych partnerów i stabilnego otoczenia.
- Mówi o konieczności zaangażowania państwa w strategiczne technologie (energetyka, obronność, elektronika).
- Oczekuje ram prawnych chroniących technologie rozwijane za publiczne pieniądze (NCBR, UE) przed „wywiezieniem” za granicę lub przejęciem przez spekulanta.
- Podkreśla swój patriotyzm naukowca – chce, by owoce jej pracy zostały w Polsce, a nie w zagranicznym funduszu.
- Zwracają uwagę, że Columbus włożył w projekt realne, duże pieniądze (dziesiątki milionów zł).[edit | edit source]
- W ich narracji problemem jest to, że mimo zainwestowania środków firma nie doszła do zakładanej skali biznesowej.
- Sygnalizują, że chcą znaleźć porozumienie – mowa o ofertach wsparcia, propozycjach ugody, „pójścia na spacer i dogadania się”.
- Z ich punktu widzenia restrukturyzacja zadłużenia i przejęcie części kontroli to normalne mechanizmy zabezpieczające inwestycję.
- Podkreślają, że technologia działa, ale biznesowo projekt był trudny, ryzykowny i wymagał kolejnych pieniędzy, które niekoniecznie zwróciłyby się szybko.
- Moderuje i aranżuje konfrontację – doprowadza do tego, że przy jednym stole (i/lub w jednym programie) spotykają się: Olga, przedstawiciele inwestorów oraz byli pracownicy / ludzie z branży.[edit | edit source]
- Zadaje pytania w duchu „śledczym” / interwencyjnym – dopytuje o liczby, umowy, kto co podpisał, kiedy poszły przelewy, kto kogo pozywa.
- Stara się wydobyć z obu stron konkrety: - od Olgi – co dokładnie poszło nie tak, - od inwestorów – jakie były ich intencje i dlaczego używali tak twardych zabezpieczeń.
- Podsumowuje to jako przykład szerszego problemu w Polsce: wielkie deklaracje o innowacyjności kontra realna praktyka biznesowa, prawna i inwestycyjna.
- W tle pełni rolę osoby, która „robi z tego sprawę publiczną”, żeby temat nie został zamieciony pod dywan.
- Potwierdzają, że technologia perowskitowa Saule działa – widzieli linie produkcyjne, widzieli działające moduły, testowali je w praktyce.[edit | edit source]
- Zwracają uwagę, że problemy są głównie finansowo-organizacyjne, a nie technologiczne.
- Wskazują, że w Polsce trudno o stabilne, długofalowe finansowanie hardware’u – łatwiej o software, marketplace’y, apki itp.
- Mówią o frustracji talentów technologicznych, które często ostatecznie wyjeżdżają za granicę, bo tam łatwiej o sensownego inwestora i ekosystem.
O polskim ekosystemie innowacji:[edit | edit source]
- Polska potrafi „urodzić” przełomową technologię, ale: - brakuje mądnego kapitału, - system prawny sprzyja agresywnym zabezpieczeniom, - startupowcy nie mają kompetencji biznesowo-prawnych, - państwo nie ma mechanizmów ochrony strategicznych technologii.
O konflikcie inwestor–innowator:
- Olga widzi celowe działanie inwestora na przejęcie technologii.
- Inwestorzy mówią o ochronie własnego kapitału i trudnym projekcie, który „nie dowiózł” biznesu.
- Obie strony przyznają, że: - technologia ma wartość, - relacje i umowy zostały zniszczone przez konflikt, niedopowiedzenia i twarde zapisy prawne, - skutkiem są procesy sądowe, komornicy, odejścia ludzi i zatrzymanie rozwoju.
Kto o czym mówi:[edit | edit source]
- Olga Malinkiewicz - O samej technologii (perowskity na folii, ich przewagi, certyfikaty). - O swojej wieloletniej drodze naukowo-biznesowej. - O konflikcie finansowym i prawnym, który doprowadził do jej dramatycznej sytuacji. - O przestrogach dla innych innowatorów. - O potrzebie wsparcia państwa i ochrony technologii.
- Inwestorzy (Columbus/DC24 – Dawid Zieliński, Piotr Kurczewski) - O tym, że zainwestowali duże pieniądze. - O ryzykach i trudnościach biznesowych projektu. - O chęci porozumienia / ugody, przy jednoczesnym utrzymaniu zabezpieczeń.
- Krzysztof Stanowski (prowadzący) - Konfrontuje perspektywy, zadaje trudne pytania obu stronom. - Robi z tematu sprawę publiczną i pokazuje go jako symbol problemów polskich innowacji.
- Byli pracownicy i eksperci z branży (goście) - Potwierdzają, że technologia działa. - Pokazują, że organizacja + finanse są głównym problemem. - Mówią o szerszych bolączkach polskiego rynku technologicznego.
Jeśli chcesz, w kolejnym kroku mogę:
- rozbić ten case na „fakty bezsporne vs. narracje stron”,
- albo potraktować go jako studium przypadku i wypunktować konkretne lekcje dla Ciebie jako foundera / innowatora (na poziomie umów, inwestorów, zabezpieczeń, struktury cap table itd.).
User: dawaj obie te rzeczy :[edit | edit source]
dawaj obie te rzeczy :)
Assistant: Jasne, robimy obie rzeczy w jednym strzale 💪[edit | edit source]
Jasne, robimy obie rzeczy w jednym strzale 💪
1. Fakty (w miarę bezsporne) vs narracje stron[edit | edit source]
Ograniczenie: opieram się na Twoim streszczeniu, nie na pełnych aktach i umowach – ale i tak można sporo poukładać.
1.1. Fakty (takie, które prawdopodobnie potwierdziłoby kilka źródeł)[edit | edit source]
Technologia i jej status
- Olga Malinkiewicz opracowała technologię perowskitowych ogniw na elastycznej folii (nadrukowywane warstwy, możliwość aplikacji na różne powierzchnie).
- Technologia była walidowana przez zewnętrzne podmioty (firmy typu Panasonic/Amazon – w sensie: testy, pilotaże, zainteresowanie).
- Saule zbudowało pilotażową linię produkcyjną z wydajnością rzędu ok. 1000 m² folii/rok.
- Saule uzyskało certyfikat potwierdzający możliwość produkcji perowskitowych ogniw na skalę przemysłową.
- Byli pracownicy / ludzie z branży potwierdzają, że technologia działa technicznie (czyli: da się ją zrobić, ona generuje energię, można ją testować).
Finansowanie i struktura właścicielska (na wysokim poziomie)
- Firma Saule została założona ok. 2014 r.
- Ok. 2015 r. dołączył japoński inwestor Hideo Sawada – ~5 mln euro za ok. 20% udziałów.
- Firma pozyskała ok. 50 mln zł z grantów UE/NCBR.
- Ok. 2020 r. do spółki wchodzi Columbus (Dawid Zieliński & spółka), inwestując ok. 40 mln zł za ok. 20% udziałów.
- W pewnym momencie firma zaczyna korzystać z pożyczek z wysokim oprocentowaniem (do 20% rocznie) i zastawów rejestrowych na majątku spółki.
- Powstają spory sądowe między stronami, wyroki (w tym jeden na ~489 mln zł, potem zmieniony na ok. 5 mln zł) oraz postępowania komornicze wobec Olgi.
Stan organizacyjny
- Z firmy odchodzą wspólnicy, prawnicy, część menedżmentu, co zostawia Olgę w bardzo trudnej pozycji zarządczej i negocjacyjnej.
- Następuje zamrożenie / mocne spowolnienie rozwoju technologii biznesowo-produkcyjnie (technologia jest, ale spółka wisi na finansowo-prawnym drzewie).
Konfrontacja w programie Stanowskiego
- W programie faktycznie dochodzi do bezpośredniej rozmowy: Olga vs. inwestorzy (Dawid Zieliński, Piotr Kurczewski) + głosy z branży.
- Inwestorzy przyznają, że technologia działa i że włożyli sporo kapitału.
- Olga publicznie sygnalizuje, że chce odzyskać kontrolę nad technologią i nie zgadza się na przejęcie jej „za długi”.
- Pada propozycja „spaceru” / prywatnego spotkania w celu negocjacji.
1.2. Narracje stron – czyli co jest interpretacją, oceną, przypisywaniem intencji[edit | edit source]
Narracja Olgi Malinkiewicz[edit | edit source]
- Teza o celowym przejęciu technologii: Inwestor – poprzez zadłużanie spółki, wysokie odsetki, zastawy na majątku – miał według niej świadomie doprowadzić do sytuacji, w której łatwo przejmie aktywa (w tym technologię) przy upadłości lub restrukturyzacji.
- Poczucie osamotnienia: Odejścia wspólników, prawników, menedżerów – interpretowane jako efekt presji/intruzji inwestora.
- Ocena inwestora jako „niesprzyjającego innowacji”: W jej narracji to nie jest „ciężki, ale normalny inwestor”, tylko ktoś, kto zagrał bardzo agresywnie, kosztem rozwoju projektu i jej życia.
- Mocny komponent patriotyczny: Przekonanie, że walczy nie tylko o siebie, ale o zachowanie strategicznej polskiej technologii w kraju.
Narracja inwestorów (Columbus / DC24)[edit | edit source]
- Teza o normalności zabezpieczeń: Zastawy, twarde warunki, kolejne pożyczki – przedstawiane jako standardowe mechanizmy ochrony zainwestowanego kapitału.
- Teza o „nie dowiezieniu biznesu”: Podkreślanie, że spółka nie zrealizowała założeń komercyjnych, że technologia była trudna do skomercjalizowania, że koszty rosły szybciej niż przychody.
- Narracja o chęci porozumienia: „Chcemy się dogadać, usiądźmy, podpiszmy porozumienie, wyjdźmy z tego konstruktywnie” – przy jednoczesnej obronie dotychczasowych zabezpieczeń.
- Rozmycie odpowiedzialności: Raczej mowa o „ryzyku projektu”, „trudnej branży”, „hardware jest ciężki”, niż o własnym błędnym zarządzaniu lub zbyt agresywnym finansowaniu.
Narracje wspólne / meta[edit | edit source]
- „Polska to trudny kraj dla innowacji” – to jest mocne, ale nadal narracja: - dużo grantów, mało dojrzałego kapitału, - skomplikowane prawo, - mała ochota na długoterminowe, cierpliwe inwestowanie w hardware/deep tech.
- „System trzeba zmienić” – potrzeba nowych regulacji, większego udziału państwa, ochrony IP rozwijanego za publiczne pieniądze. To są postulaty (normatywne), nie fakty.
2. Studium przypadku dla Foundera – konkretne lekcje dla Ciebie[edit | edit source]
Pot potraktuję to jak „case z Harvard Business Review, ale po polsku” 😉 Poniżej: fazy case’u + lekcje w obszarach, które Cię interesują (umowy, inwestorzy, zabezpieczenia, cap table itd.).
2.1. Fazy case’u[edit | edit source]
- Faza 0 – Wynalazek & laboratorium - Geniusz techniczny >> mało zasobów, zero struktur biznesowych. - Ryzyko: brak prawników, brak świadomości, że wszystko co podpisujesz na tym etapie będzie Cię gonić latami.
- Faza 1 – Pierwsi inwestorzy & granty - Wejście „dobrego” inwestora (Sawada) + granty UE/NCBR. - Budowa linii pilotażowej, rośnie wartość IP. - Ryzyko: - brak dywersyfikacji finansowania, - brak profesjonalnego governance’u (rada nadzorcza, niezależni doradcy).
- Faza 2 – Wejście dużego inwestora branżowego (Columbus) - Spółka wygląda już jak skarb: IP, certyfikaty, pilotaż. - Duży inwestor kupuje pakiet mniejszościowy, ale w praktyce: - może wymuszać pożyczki, - może kształtować governance, - wprowadza swoje zabezpieczenia na majątek.
- Faza 3 – Spirala długu & konflikt - Kolejne pożyczki (na coraz gorszych warunkach), zastawy na wszystkim, co się da. - Odejścia ludzi, konflikty, procesy, komornicy. - W tej fazie założyciel jest często zakładnikiem własnego marzenia – podpisuje rzeczy, których by nie podpisał, gdyby zaczynał od zera.
- Faza 4 – Publiczna wojna narracyjna & walka o IP - Temat wychodzi do mediów. - Obie strony bronią się narracyjnie. - W tle: realna gra o to, kto kontroluje IP, licencje, prawa patentowe i know-how.
2.2. Lekcje praktyczne – co z tego możesz dla siebie wyciągnąć[edit | edit source]
1. Wybór inwestora – due diligence inwestora, nie tylko spółki[edit | edit source]
Do sprawdzenia przed dealem:
- Jakie transakcje inwestor robił wcześniej? - Czy są tam founderzy, którzy mówią: „pomógł nam, zarobiliśmy razem”? - Czy są founderzy, którzy mówią: „zajechał nas długiem i zastawami”?
- Jak wygląda jego model biznesowy: - Czy zarabia głównie na odsetkach od pożyczek i przejmowaniu aktywów, czy na skalowaniu firm i exitach?
- Czy inwestor jest gotów podzielić się referencjami (bez ściemy)?
- Czy rozmowy zawierają tylko: „będzie super”, czy także otwartą dyskusję o mechanizmach awaryjnych (co jeśli nie idzie zgodnie z planem)?
Zasada dla Ciebie:
- Nie bierz pieniędzy od kogoś, kogo model zysku jest sprzeczny z Twoim – jeśli on zarabia najbardziej, kiedy Ty toniesz w długach, to jest red flag.
2. Cap table & struktura właścicielska[edit | edit source]
Na co uważać:
- Nie dopuszczaj do sytuacji, w której jeden inwestor ma mniejszość udziałów, ale faktyczną kontrolę przez: - zastawy na IP, - umowy pożyczkowe z covenants (warunkami), - prawo zastąpienia zarządu przy defaultach, - prawo weta na kluczowe decyzje, bez równowagi po Twojej stronie.
- Dbaj o dywersyfikację: lepiej 2–3 inwestorów po 10–20% niż jeden, który ma 20% + wszystkie kluczowe zabezpieczenia.
Dobre praktyki:
- Cap table ułożony tak, że: - Founderzy mają sensowną kontrolę (>50% lub mniejszy procent, ale z mechanizmami ochronnymi), - Inwestorzy mają udziały, a nie tylko dług + zastawy.
- Wprowadzenie „reserved matters” – rzeczy, które wymagają zgody obu stron (founder + inwestor), ale tak, by nie wprowadzać paraliżu (pat 50/50).
3. Pożyczka vs. equity – dlaczego deep tech nie lubi drogich pożyczek[edit | edit source]
Deep tech / hardware / produkcja:
- Długi cykl rozwoju, duże CAPEX-y, nieprzewidywalna komercjalizacja.
- Finansowanie pożyczką na 10–20% rocznie jest jak kredyt chwilówkowy na budowę elektrowni – to się prawie nigdy nie spina.
Lekcja:
- Jeśli inwestor koniecznie chce struktury pożyczkowej: - Niech to będzie pożyczka konwertowalna z sensowną wyceną i niskim oprocentowaniem, - Bez zastawów na kluczowym IP / linii produkcyjnej, albo z bardzo jasno opisanym scenariuszem awaryjnym.
- Dług sensowny dla deep techu: - niskoprocentowy, - powiązany z grantami / preferencyjnymi programami, - zabezpieczony innymi aktywami niż IP, jeśli to możliwe.
4. Zabezpieczenia i IP – czego NIE zastawiać lekką ręką[edit | edit source]
Czerwone flagi:
- Zastaw rejestrowy na: - patentach, - know-how (w umowach), - linii technologicznej, - kluczowych udziałach w spółce.
- Krzyżowe zabezpieczenia: default na jednej pożyczce uruchamia prawo przejęcia wszystkiego.
Minimalny standard bezpieczeństwa Foundera:
- IP (patenty, know-how) powinno być: - albo w osobnym SPV z kilkoma właścicielami i „lockami”, - albo chronione przez klauzule, że nie może być przeniesione poza określone jurysdykcje / podmiot bez zgody założycieli lub państwowej instytucji (jeśli były granty).
- Jeśli IP rozwijane jest za publiczne pieniądze (NCBR, UE) – ustal od razu: - jakie są ograniczenia w zbywaniu / licencjonowaniu, - czy można dodać klauzule, że przeniesienie praw wymaga zgody instytucji grantowej (to może paradoksalnie chronić przed wrogim przejęciem).
5. Governance – kto, jak i kiedy podejmuje decyzje[edit | edit source]
Dlaczego to ważne:
- W case Saule: odejście wspólników/prawników/managementu zrobiło z Olgi one-woman-army vs. uzbrojony po zęby inwestor.
- Bez profesjonalnego governance’u founder jest sam naprzeciw ludzi z całym arsenałem prawników, banków, zabezpieczeń.
Co sobie poukładać:
- Rada nadzorcza / advisory board z przynajmniej jednym niezależnym członkiem (nie od Ciebie, nie od inwestora).
- Jasny podział: - co może zarząd sam, - co wymaga zgody rady / inwestora, - jakie są progi kwotowe i rodzaje decyzji (zadłużenie, sprzedaż IP, fuzje, zamykanie projektów).
- Mechanizmy na wypadek konfliktu: - mediacja, - arbitraż (np. sąd arbitrażowy przy KIG), - określenie ścieżek wyjścia (drag/tag along, call/put options).
6. Sygnalizatory kryzysu – kiedy zacząć się bronić, a nie tylko „dowalać nauką”[edit | edit source]
Warto się zatrzymać, gdy:
- Inwestor zaczyna przerzucać finansowanie z equity na pożyczki z wysokimi odsetkami.
- Zastawy obejmują coraz więcej aktywów, w tym IP.
- Odejście kluczowych ludzi jest bagatelizowane („znajdziemy nowych”).
- Pojawia się presja: „Podpisz szybko, bo jutro nie będzie kasy na pensje”.
Twoje narzędzia:
- W tym momencie konieczny jest „stop-klatka” i niezależny prawnik – nie od inwestora, nie „kolega kolegi”.
- Czasem lepiej jest: - zmniejszyć skalę projektu, - sprzedać część niekluczowych aktywów, - wejść w układ z nowym inwestorem – niż iść w dług, który Cię uwiąże.
7. PR, media i opinia publiczna – tarcza czy miecz?[edit | edit source]
Case Saule pokazuje, że:
- Wyjście z konfliktem do mediów może: - dać Ci tarczę (opinia publiczna, zainteresowanie państwa), - ale też utrudnić ciche dogadanie się z inwestorem.
- To jest broń atomowa – używasz, gdy czujesz, że: - wszystko inne zawiodło, - albo stawką jest coś większego niż Twoja osobista sytuacja (np. strategiczna technologia).
Dla Ciebie jako foundera:
- Miej w głowie, że komunikacja (jak Olga u Stanowskiego) to: - element nacisku, - ale też zaciągnięcie publicznego długu – ludzie potem patrzą, czy dowiozłeś.
8. Plan B: jak projektować „odporność” od początku[edit | edit source]
Jeśli budujesz coś na poziomie Saule (deep tech, hardware, IP):
- Rozważ: 1. Osobne SPV dla IP, a operacyjna spółka jako „licencjobiorca”: - zmniejsza ryzyko, że ktoś przejmie IP razem z długami operacyjnej spółki. 2. Kilku inwestorów zamiast jednego dominującego, 3. „Strategiczny sojusznik państwowy” lub duży partner przemysłowy z jasnym mandatem (nie tylko spekulacyjny kapitał). 4. Mechanizmy: - lock-up na IP, - licencje zwrotne (founder ma licencję, nawet jeśli spółka padnie), - pierwszeństwo wykupu IP przez założycieli / państwo w razie restrukturyzacji.
Jeśli chcesz, w kolejnym kroku mogę:
- przepisać to na checklistę „Due diligence inwestora i umów”,
- albo wziąć konkretnie Twoje projekty (Modimodi, CPQ, stolarnię, hardware) i zrobić „pakiet ochronny foundera” pod Twoje realia: jakich klauzul szukać, czego unikać, jak mówić z inwestorem, żeby nie wyjść na paranoika, ale jednak się zabezpieczyć.
References[edit | edit source]
- ↑ "Przełomowa technologia fotowoltaiczna". ChatGPT. Retrieved 2025-11-28.